I kolejny rekord ustanowiony
Już dawno, ale w tym roczku
29.06.12, po zakończeniu roku szkolnego, spakowane zostały kilogramy gratów (
) i wyruszyliśmy
Dojazd do Myszkowa planowany był przez Dzibice. Zanim tam dojechaliśmy, pokonaliśmy Bonowice, Grabiec, Zawadkę, Wielki Dół, Sadowie, Irządze, Mikołajewice, Woźniki, Pradła, Browarek. Po dotarciu do Dzibic ochłodziliśmy się w wodzie
Daliśmy też psu pewnego pana trochę bułki z marmoladą
Po wysuszeniu i ubraniu się ruszyliśmy przez Dobrogoszczyce, Kotowice, Hucisko, Górę Włodowską i dotarliśmy do Myszkowa. Tam posililiśmy się frytkami i herbatą
Po porobieniu zakupów wyruszyliśmy w stronę domu, bo już późno było, a do domu jeszcze kawał był
Pojechaliśmy przez Leśniów, gdzie nabraliśmy i napiliśmy się wody ze źródełka.
Po tych czynnościach ruszyliśmy dalej. Pod dużych rozmiarów górę tacie jak zawsze łańcuch odmówił posłuszeństwa
Ale go nałożył. Na szczycie zatrzymaliśmy się na izotonika i nałożenie już suchych majtek, które się zmoczyły w kąpieli
Przez ten czas jechaliśmy w samych spodenkach
W końcu ruszyliśmy przez Niegowę.
Tam, na szczycie góry, pożarliśmy bułki i oponki
Następnie wyruszyliśmy przez Bliżyce. Pod Tomiszowicami okazało się, że baterie w mojej lampce są padnięte. Na szczęście w sakwie na ramie wożę zapasowe baterie
I ruszyliśmy dalej przez te Tomiszowice, Ślęzany, Lelów, Paulinów, Nakło, Małachów, Tęgobórz i dotarliśmy do domciu
Wróciliśmy około 23:20
Dystans pokonany w tym dniu to 94.8 km - czyli więcej niż
MOJA NAJWIĘKSZA WYPRAWA Ukręciłem się potwornie
Ale i tak zanotowałem wyprawę w zeszycie, a następnego dnia w bajkstatsie
Drogi były albo piękne, albo 30-letnie i połamane
Teren górzysty, jak to na Jurze
Pora na zrobienie 140 kaem jeszcze w tym roku