W ostatni weekend wybraliśmy się w Góry Izerskie aby osobiście przekonać się, czy Singltrek pod Smrkem jest taki fajny jak o nim wszędzie piszą. Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą co to takiego: jest to system ścieżek dla rowerów zbudowany na stokach gór w okolicach Novego Mesta pod Smrkem. W tym roku do projektu przyłączył się Świeradów i dzięki dotacji z Unii zbudowano nowe ścieżki także po stronie polskiej oraz Singltrek Centrum czyli budę z rowerową infrastrukturą.
Na ścieżkę wjechaliśmy od strony Świeradowa, pod Stogiem Izerskim. Na wjeździe stoi oczywiście tablica informująca o unijnym projekcie i koszcie: 780 000 euro. Pomyślałem sobie: "Ile może kosztować wytyczenie i oznakowanie tras w lesie? Znowu kasa gdzieś wyparowała
"
Po przejechaniu 500 metrów stwierdziłem, że to jest najlepszy projekt unijny jaki widziałem, a u ewci, która pojechała tam bardziej dla mnie, pojawił się wielki banan na twarzy, który z kolejnymi metrami się powiększał.
Ścieżki są nie tylko super oznaczone, ale też doskonale przygotowane. "Wycięte" w stokach góry, mają gładką nawierzchnię, pozbawioną kamieni i korzeni. Wiją się między drzewami i "falują" dzięki niewielkim chopkom. Są tak zaprojektowane że nachylenia nie przekraczają 2% więc pod górę nie jedzie się ciężko, a z górki osiąga się prędkość ok 20 km/h, która jest bezpieczna, ale jednocześnie daje olbrzymią frajdę z jazdy. Oczywiście można dokręcić i wtedy pojawia się adrenalinka. Wrażenia są wyjątkowe, dla mnie jest to nowy wymiar jazdy na rowerze i jeszcze nie miałem okazji czegoś takiego doświadczyć.
Obecnie jest zbudowanych 50 km tras. Podzielone są pod względem trudności na kolory: zielony, niebieski, czerwony i czarny. Dwa pierwsze zbudowane są na bardziej płaskim terenie, czerwone i czarne na górach i mają więcej elementów technicznych, typu chopki, ciasne nawroty itp. Przy czym nie są podobne do tras z zawodów XC czy downhill, czego się spodziewałem. Trasy są jednokierunkowe, dzięki czemu nikt nam nie przeszkadza i można się cieszyć jazdą. Wszystkie można spokojnie przejechać na rowerach trekkingowych. My zaczęliśmy od trasy czarnej i nie było żadnych problemów. Zresztą widziałem więcej rowerów crossowych. Na niebieskiej trasie tez nie jest nudno, bo jedzie się przez różnorodny krajobraz, raz przez las, raz przez polankę, raz przez wysoką trawę. Elementem tras są drewniane mostki i kładki w miejscach podmokłych.
Nowym elementem całego systemu jest Singltrek Centrum, czyli budynek ze wszystkimi udogodnieniami dla rowerzystów. Można tam kupić coś do jedzenia za rozsądną cenę (zupa 30 CZK, kiełbasa z grilla 40 CZK), napić się pysznego piwka (nie jeździmy po publicznych drogach więc nie ma obaw, zresztą w Czechach i tak nie łapią rowerzystów
), umyć i przeserwisować rower. Są toalety i prysznice, mały plac zabaw dla dzieci. Wszystko na europejskim poziomie. Można sobie nawet pożyczyć fulla za 480 CZK. Centrum znajduje się nad jeziorkiem, obok jest pole namiotowe (50 CZK osoba, 50 CZK samochód). Jednym słowem super miejsce na weekendową wycieczkę. O dziwo, mimo że w centrum jest sporo ludzi, to na trasach ich nie widać, cały ruch jakoś sam się rozkłada i nikt nikomu nie przeszkadza.
Cała koncepcja Singltreka jest ładnie opisana na tej stronie
http://www.singltrekpodsmrkem.cz/pl/co-to-jest-singltrek i to co tam piszą o "flow" itp. nie jest przesadzone i odpowiada rzeczywistości. Jednym słowem kawał dobrej roboty zrobionej przez ludzi którzy wiedzieli co chcą osiągnąć i jak to zrobić.
Polecam wszystkim, super zabawa i wrażenia. Wracamy tam w sobotę