Tylko jak ja, nie pijący, mam tam jechać??
Potrafią tam nauczyć
.
Do Gruzji też byłem nie pijący. Na miejscu okazało się, że ciężko odmówić. Niby człowiek rozmawia z tubylcami, ale lody nie do końca są przełamane. Nie napić się to tak trochę głupio, patrzą jak na dziwaka. Tłumaczenie że "żarka", że "welosipied" nie pomaga
. Bez kompromisu się nie obeszło, ja zawsze robiłem tak że kończyłem "degustację" po pierwszej kolejce - po jednemu i dalej na rower
. Tamtejsza czacza nie należy do słabych.