Takie już mam dziwactwo, że zamiast szukać dalekich cudów
przyrody, zamiast gonić za zgiełkiem po targowicach świata,
doznaję największych rozkoszy, gdy wpatruję się w dno
cichych strumieni i rzek, gdy przykładam ucho do starych
mogił, których szeptu mrocznych dziejów nikt nie słucha.
Zygmunt Gloger
Idąc za przykładem Księgowego i magdy zakładam temat roztoczańskich jednodniówek
Mam jeszcze kilka dni wolnego więc parę przejażdżek jeszcze odbędę.
Z góry zaznaczam, że i aparat i fotograf należą do rodziny "kiepskich". Stan ten być może ulegnie zmianie zimą ponieważ wtedy zamierza sprawić sobie lepszą maszynę do focenia. A na długie zimowe wieczory przyda się coś do poczytania o fotografowaniu.
No... ale teraz do rzeczy
W roli głównej - Unibike Viper
Reżyseria - Dream Maker
Planowałem start o 9, ale że niedziela rozleniwia człowieka to wypedałowałem dopiero po 11. Pierwsze swe koła kieruje w stronę Puszczy Solskiej. Jak dla mnie jest to jedno z najlepszych miejsc na Roztoczu jeżeli chodzi o jazdę rowerem
Mamy tu ponad 20 km asfaltowych dróg wyłączonych z ruchu
a nawet jak komuś by się zachciało tu wjeżdżać samochodem to i tak nie ma po co. Przejazd autem przez wąską drogę na której jest sporo rowerzystów do największych przyjemności raczej nie należy.
A rowerzystów na weekendzie jest tu całiem całkiem.
Oprócz asfaltów po puszczy można śmigać po szutrach
a dla hardcorowców są piaszczyste szlaki rowerowe
Ehhh.... i jak tu nie wsiąść na rower gdy przed sobą ma się takie drogi:
Uderzam na Józefów. Czartowe Pole będzie w następnym odcinku
A w Józefowie największą (i chyba jedyną) atrakcją jest kamieniołom "Babia dolina"
wraz z wieżą, która znajduje się tuż obok. Taras widokowy mieści się na wysokości 15 m
Wieży (w godzinach otwarcia tj. 9 -19) zawsze pilnuje jeden z dwóch starszych panów. Jeden jest raczej małomówny, a drugi - dla równowagi - jak się rozgada to potem trudno rozmowę skończyć. Na moje pytanie po co pilnować wieży? Przecież kamienia nikt nie ukradnie? otrzymałem odpowiedź: "Przed wandalami" I co ciekawe to miejscowa młodzież jest tak inteligentna aby niszczyć okoliczne atrakcje
W Józefowie mają dobre lody gałkowe
, ale deczko drogie - 2 złociska za gałkę
Władze miasteczka chyba wzięły sobie do serca fakt, że ich miejscowość nazywana jest rowerową stolicą Roztocza
Z Józefowa kieruję się w stronę Stanisławowa. Tuż przy wjeździe jest ciekawy "ogród" z rzeźbami
Smok roztoczański?
Żadna szanująca się"galeria" nie może obejść się bez podobizny papieża
Stanisławów ma nie tylko fajnych rzeźbiarzy. Występują tu też utalentowani malarze
Ciekawe co na to proboszcz?
[edyszyn] Już znam odpowiedź: znak został wymieniony na nowy
Przy tym znaku skręcam na highway to hell
która wygląda tak
A piekło wygląda tak
A w zasadzie jest to "Piekiełko" – pomnik przyrody nieożywionej ustanowiony w 1961 r. na wzgórzu Kamień (348 m n. p. m.). Wznosi się ponad 40 m nad otoczenie.
Nazwę miejsca tłumaczy
legendaZgodnie z nią diabeł postanowił założyć się z jednym z miejscowych chłopów, że w ciągu jednej nocy wybuduje na wzgórzu piekło. Jeśli zdołałby to uczynić, wówczas chłop miałby oddać mu swoją duszę. Piekło zostało już niemal ukończone, jednak gdy diabeł niósł ostatni głaz, zapiał kur, oznajmiając świt. Pozostawione na wzgórzu skały są więc pozostałościami po diabelskiej budowli.Wracam do Stanisławowa, gdzie za darmochę można skorzystać z internetu! Dalej, szutrami i spokojnymi wiejskim dróżkami docieram do Potoku Senderki, gdzie znajdują się sztolnie.
Droga do nich jest tak samo ciekawa jak same sztolnie.
Niestety, wraz z dotarciem do sztolni szwankuje mi aparat
Stąd też dwa poniższe zdjęcia pochodzą z neta
wejście
a tak wyglądają sztolnie "od środka"
Co prawda wejście do sztolni jest zabronione, ale...
Z rzeczy wartych odnotowania można wspomnieć o kilku gatunkach nietoperzy, które tu zamieszkują.
Obszar ten jes włączony do Europejskiej Sieci NATURA 2000
Po małej "obdukcji" aparatu dochodzę przyczyny jego "niemożności" - słaba bateria. Byłem przyszykowany na takową ewentualność i wziąłem ze sobą 2 zapasowe "paluszki".
A widoki jakie mi teraz towarzyszą są niczego sobie
Szutrową drogą docieram do Starej Huty gdzie mieści się... Szkoła69
Fajne imprezy mają tutaj. Swego czasu byłem w tejże szkole na koncercie Pati Yang. Było miodzio
Jak każda szanująca się szkoła, tak i ta ma autobus dla swoich uczniów
Jak widać na załączonym zdjęciu nauczyciele podróżują trochę mniejszym pojazdem
Powoli mój żołądek domaga się czegoś aby zapełnić mu pustkę. Obiad zaplanowany mam w Zwierzyńcu.
W drodze do stolicy Roztocza przejeżdżam przez Guciów, gdzie znajduje się skansen
Oprócz podziwiania staroci można tu też przekąsić regionalne potrawy i wypić swojskiego bimberku
A to co jest tam do zwiedzania można zobaczyć na filmiku znalezionym na youtube
W tejże wsi można również przejechać się dość niecodzienną bryką
Jak dla mnie idealny pojazd na ślub
W Zwierzyńcu mam już przepadałowane ponad 80 km, ale w ogóle nie czują zmęczenia. Jedzie mi się dzisiaj bardzo lekko.
Zajeżdżam na obiad - grochówka podana w plastikowym kuflu od piwa prosto z wojskowej, polowej kuchni. Groch był deczko niedogotowany, ale i tak smakowało nieźle. Po posiłku należy się odpoczynek. Idę więc na piwo z miodem. Już kilka razy czaiłem się na ten trunek, ale za każdym razem odstraszała mnie cena - 8 zł. Dzisiaj jednak zaszaleję
A właściwie to próbowałem zaszaleć bo jak się okazało już nie serwują tego wynalazku
Zadowalam się więc piwem marki Zwierzyniec
Z werandy restauracji mam mniej więcej taki widok
Kościółek na wodzie to największa atrakcja miasteczka. W nocy wygląda on tak
zdjęcie wykonane 2 lata temu podczas Letniej Akademii FilmowejPo nasyceniu się robię pętlę wokół jeziorka. Nieoczekiwanie spotykam starszego sakwiarza, którego mijałem trzy dni wcześniej wracając z Zamościa. Zatrzymują się. Zagaduję.
Okazuje się, że chłop ma trochę inne podejście do turystyki rowerowej niż większość z nas.
Z racji wieku śpi na kwaterach (to zrozumiałe), ale nijak nie mogę pojąć, że woli jeździć ruchliwymi drogami
Tłumaczył mi, że na takich drogach nie czuje się samotny.
Majówkę spędził (podobnie jak i ja) w Bieszczadach. Co ciekawe - zatrzymała go tam policja i dmuchał w alkomat.
Po krótkiej pogawędce kieruję siew stronę stawów "Echo". Po drodze mijam siedzibę szefostwa Roztoczańskiego Parku Narodowego
Nad stawy prowadzi bardzo fajna ścieżka
A same stawy wyglądają tak
Niestety, nie udaje mi się zobaczyć konika polskiego
Ze stawów kieruję się w stronę Górecka Kościelnego. Aby tam dotrzeć przejeżdżam najpierw przez ścieżkę "pieszo-rowerową"
a następnie przez Gościniec Florianecki
We Floriance znajduje się Ośrodek Hodowli Zachowawczej Konika Polskiego. Jego bram strzegą dwa konie
za którymi znajduję się świetne drzewo
Jest to Dąb Florian o którym mówi
legenda:Historia ta miała miejsce dawno temu w lasach Roztocza. Rycerz o imieniu Florian Szary wracał ze swoją dzielną drużyną z wyprawy wojennej. W podróży towarzyszyła mu również jego siostra Janka. Droga przez bezkresne puszcze była bardzo trudna i wyczerpująca więc Florian polecił przygotować obóz, w którym drużyna miała odpocząć przez kilka dni.
Wędrowcy znaleźli odpowiednie miejsce do obozowania, polanę pod wielkim dębem. Przygotowali szałasy, rozpalili ogniska lecz kiedy zajrzeli do tobołów, w których przechowywali zapasy żywności z przerażeniem stwierdzili, że nic co tam zostało nie nadaje się do jedzenia. Cały prowiant bowiem zjadły im robaki.
Drużyna była głodna więc nie było na co czekać. Lasy były pełne zwierzyny. Chwycił Florian włócznię, wziął kilku przybocznych i ruszył na polowanie. Mężczyźni szybko wytropili małe stado turów. Lecz kiedy już mieli zacząć łowy w pobliskich krzaków zaryczał wielki niedźwiedź. Przerażone tury uciekły, a rozwścieczona bestia ruszyła na ludzi.
Florian rzucił swoją włócznią w niedźwiedzia, ale niestety chybił. Zwierze powaliło rycerza i zaatakowało go pazurami. Giermkowie Floriana widząc co się dzieje uciekli przestraszeni do obozu by wezwać posiłki. Niedługo po tym na miejsce przybyła Janka wraz wojami.
Niedźwiedź szybko czmychnął na drzewo widząc taką ilość ludzi. Florian był ciężko ranny, ale na szczęście jeszcze żył. Towarzysze zabrali go do obozu i położyli pod dębem, siostra zaś opatrzyła jego rany. Rycerz przez wiele tygodni dochodził do zdrowia. Mieszkańcy z okolicznych osad zaczęli nazywać obóz Florianką, a dąb Florianem. Nazwy te przetrwały do dziś. Florian wciąż stoi na swoim miejscu, Florianką zaś nazywana jest wioska, znajdująca się w pobliżu. Jak już jesteśmy przy drzewach to przeskakujemy do oddalonego o kilka km Górecka Kościelnego.
Znajduje się tu aleja dębowa
wzdłuż której poprowadzona jest dość oryginalna droga krzyżowa
A za tym wszystkim stoi sobie kapliczka na wodzie
O Górecku (i Roztoczu)
mówi jedna z legend:Gdy Bóg tworzył świat, każde miejsce obdarował czymś pięknym i charakterystycznym. W górach wypiętrzył zapierające dech w piersiach szczyty, nad morzem usypał złociste plaże, w innych miejscach zasadził drzewa, które utworzyły piękne lasy.
Kiedy skończył swe dzieło, zobaczył że zostało jedno puste miejsce. Nie było tam niczego poza piaskiem i ubogą roślinnością, a Bóg nie miał już niczego, czym mógłby obdarować tę krainę. Wtedy zapłakał nad losem jej mieszkańców. Z Jego łez powstały krystalicznie czyste strumyki, a na jednym z nich ludzie postanowili zbudować tamę. Jednak wciąż było to miejsce ciche i niedostępne, w którym słychać było tylko szmer wody spadającej z tamy. Stwórca wciąż myślał nad tym, jak wydobyć z niego piękno. Posłał więc ptaki, żeby rozniosły nasiona sosny. Z pomocą przybył też święty Franciszek, który przywołał do siebie niezliczone ilości skrzydlatych przyjaciół. Ptaki rozsiały po całej krainie nie tylko nasiona sosen, ale i dębów, na których zaczęły zakładać gniazda.
Kiedy święty Franciszek powrócił w niebiosa, opowiedział o tym niezwykłym, surowym miejscu świętemu Stanisławowi. Zaciekawiony Stanisław postanowił odwiedzić tamte strony i z czasem dzięki niemu zaczęły powstawać przydrożne kapliczki.
Z czasem w tym miejscu powstało Górecko Kościelne, a całą krainę nazwano Roztoczem. Dziś wciąż szemrzą tu czyste strumyki, a ptaki śpiewają siedząc w koronach ogromnych, szumiących drzew. W powietrzu czuć zapach żywicy wymieszany z wonią polnych kwiatów, a łagodne pagórki swoją urodą zapierają dech w piersiach. W Górecku spotykam znajomych ze wsi, którzy wraz z rodziną " z kąśtam" pokazują im trochę Roztocza
Powoli zaczyna się ściemniać więc czas najwyższy wracać
Na drogę powrotną wybieram leśny trakt z Aleksandrowa do Szostak. Trzeba przyznać, że nocna jazda po leśnych ścieżkach to nie był najlepszy pomysł
Ale za to jakoś szybko mi się pedałowało przy dopingu chmary komarów
Z Szostak do domu jechałem już asfaltem. Te 15 km były jednak najgorszą częścią wycieczki. I nie chodzi mi o fakt jazdy nocą. Otóż w Łukowej odbywały się "Tytoniaki" (główna gwiazda wieczoru - De Mono. Dzień wcześnie grał zespół Video) i z takowej przyczyny był ruch trochę więcej niż wzmożony
Do domu zameldowałem się kilka minut po 21.
Przepedałowałem prawie 122 km ze średnią prędkością 18,7 km/h
Trasa wyglądała tak
http://www.bikemap.net/route/1787355Dzisiaj odkryłem, że z wycieczki przywiozłem gościa
Wie ktoś cóż to za dziwny robaczek?
Nóżki miał na początku ciała, po środku i na końcu.