Autor Wątek: roztoczańskie jednodniówki  (Przeczytany 7057 razy)

Offline Dream Maker

  • Wiadomości: 2851
  • Miasto: Baile Uí Mhatháin
  • Na forum od: 11.06.2011
roztoczańskie jednodniówki
« 20 Sie 2012, 18:31 »
Takie już mam dziwactwo, że zamiast szukać dalekich cudów
przyrody, zamiast gonić za zgiełkiem po targowicach świata,
doznaję największych rozkoszy, gdy wpatruję się w dno
cichych strumieni i rzek, gdy przykładam ucho do starych
mogił, których szeptu mrocznych dziejów nikt nie słucha.
Zygmunt Gloger


Idąc za przykładem Księgowego i magdy zakładam temat roztoczańskich jednodniówek :)
Mam jeszcze kilka dni wolnego więc parę przejażdżek jeszcze odbędę.

Z góry zaznaczam, że i aparat i fotograf należą do rodziny "kiepskich". Stan ten być może ulegnie zmianie zimą ponieważ wtedy zamierza sprawić sobie lepszą maszynę do focenia. A na długie zimowe wieczory przyda się coś do poczytania o fotografowaniu.

No... ale teraz do rzeczy

W roli głównej - Unibike Viper
Reżyseria - Dream Maker

Planowałem start o 9, ale że niedziela rozleniwia człowieka to wypedałowałem dopiero po 11. Pierwsze swe koła kieruje w stronę Puszczy Solskiej. Jak dla mnie jest to jedno z najlepszych miejsc na Roztoczu jeżeli chodzi o jazdę rowerem
Mamy tu ponad 20 km asfaltowych dróg wyłączonych z ruchu



a nawet jak komuś by się zachciało tu wjeżdżać samochodem to i tak nie ma po co. Przejazd autem przez wąską drogę na której jest sporo rowerzystów do największych przyjemności raczej nie należy.
A rowerzystów na weekendzie jest tu całiem całkiem.
Oprócz asfaltów po puszczy można śmigać po szutrach



a dla hardcorowców są piaszczyste szlaki rowerowe 8)



Ehhh.... i jak tu nie wsiąść na rower gdy przed sobą ma się takie drogi:





Uderzam na Józefów. Czartowe Pole będzie w następnym odcinku :)
A w Józefowie największą (i chyba jedyną) atrakcją jest kamieniołom "Babia dolina"





wraz z wieżą, która znajduje się tuż obok. Taras widokowy mieści się na wysokości 15 m







Wieży (w godzinach otwarcia tj. 9 -19) zawsze pilnuje jeden z dwóch starszych panów. Jeden jest raczej małomówny, a drugi - dla równowagi - jak się rozgada to potem trudno rozmowę skończyć. Na moje pytanie po co pilnować wieży? Przecież kamienia nikt nie ukradnie? otrzymałem odpowiedź: "Przed wandalami" I co ciekawe to miejscowa młodzież jest tak inteligentna aby niszczyć okoliczne atrakcje :(

W Józefowie mają dobre lody gałkowe :P, ale deczko drogie - 2 złociska za gałkę

Władze miasteczka chyba wzięły sobie do serca fakt, że ich miejscowość nazywana jest rowerową stolicą Roztocza





Z Józefowa kieruję się w stronę Stanisławowa. Tuż przy wjeździe jest ciekawy "ogród" z rzeźbami

 



Smok roztoczański?


Żadna szanująca się"galeria" nie może obejść się bez podobizny papieża ;D


Stanisławów ma nie tylko fajnych rzeźbiarzy. Występują tu też utalentowani malarze



Ciekawe co na to proboszcz? ;D
[edyszyn] Już znam odpowiedź: znak został wymieniony na nowy :( 
Przy tym znaku skręcam na highway to hell ;) która wygląda tak



A piekło wygląda tak :icon_twisted:





A w zasadzie jest to "Piekiełko" – pomnik przyrody nieożywionej ustanowiony w 1961 r. na wzgórzu Kamień (348 m n. p. m.). Wznosi się ponad 40 m nad otoczenie.
Nazwę miejsca tłumaczy legenda

Zgodnie z nią diabeł postanowił założyć się z jednym z miejscowych chłopów, że w ciągu jednej nocy wybuduje na wzgórzu piekło. Jeśli zdołałby to uczynić, wówczas chłop miałby oddać mu swoją duszę. Piekło zostało już niemal ukończone, jednak gdy diabeł niósł ostatni głaz, zapiał kur, oznajmiając świt. Pozostawione na wzgórzu skały są więc pozostałościami po diabelskiej budowli.

Wracam do Stanisławowa, gdzie za darmochę można skorzystać z internetu! Dalej, szutrami i spokojnymi wiejskim dróżkami docieram do Potoku Senderki, gdzie znajdują się sztolnie.
Droga do nich jest tak samo ciekawa jak same sztolnie.







Niestety, wraz z dotarciem do sztolni szwankuje mi aparat :(
Stąd też dwa poniższe zdjęcia pochodzą z neta

wejście


a tak wyglądają sztolnie "od środka"


Co prawda wejście do sztolni jest zabronione, ale...
Z rzeczy wartych odnotowania można wspomnieć o kilku gatunkach nietoperzy, które tu zamieszkują.
Obszar ten jes włączony do Europejskiej Sieci NATURA 2000

Po małej "obdukcji" aparatu dochodzę przyczyny jego "niemożności" - słaba bateria. Byłem przyszykowany na takową ewentualność i wziąłem ze sobą 2 zapasowe "paluszki".
A widoki jakie mi teraz towarzyszą są niczego sobie :)





Szutrową drogą docieram do Starej Huty gdzie mieści się... Szkoła69



Fajne imprezy mają tutaj. Swego czasu byłem w tejże szkole na koncercie Pati Yang. Było miodzio :P
Jak każda szanująca się szkoła, tak i ta ma autobus dla swoich uczniów



Jak widać na załączonym zdjęciu nauczyciele podróżują trochę mniejszym pojazdem ;D

Powoli mój żołądek domaga się czegoś aby zapełnić mu pustkę. Obiad zaplanowany mam w Zwierzyńcu.
W drodze do stolicy Roztocza przejeżdżam przez Guciów, gdzie znajduje się skansen 



Oprócz podziwiania staroci można tu też przekąsić regionalne potrawy i wypić swojskiego bimberku :D
A to co jest tam do zwiedzania można zobaczyć na filmiku znalezionym na youtube



W tejże wsi można również przejechać się dość niecodzienną bryką :D



Jak dla mnie idealny pojazd na ślub ;D

W Zwierzyńcu mam już przepadałowane ponad 80 km, ale w ogóle nie czują zmęczenia. Jedzie mi się dzisiaj bardzo lekko.
Zajeżdżam na obiad - grochówka podana w plastikowym kuflu od piwa prosto z wojskowej, polowej kuchni. Groch był deczko niedogotowany, ale i tak smakowało nieźle. Po posiłku należy się odpoczynek. Idę więc na piwo z miodem. Już kilka razy czaiłem się na ten trunek, ale za każdym razem odstraszała mnie cena - 8 zł. Dzisiaj jednak zaszaleję ;) A właściwie to próbowałem zaszaleć bo jak się okazało już nie serwują tego wynalazku  :icon_neutral: Zadowalam się więc piwem marki Zwierzyniec 8)
Z werandy restauracji mam mniej więcej taki widok



Kościółek na wodzie to największa atrakcja miasteczka. W nocy wygląda on tak


zdjęcie wykonane 2 lata temu podczas Letniej Akademii Filmowej

Po nasyceniu się robię pętlę wokół jeziorka. Nieoczekiwanie spotykam starszego sakwiarza, którego mijałem trzy dni wcześniej wracając z Zamościa. Zatrzymują się. Zagaduję.
Okazuje się, że chłop ma trochę inne podejście do turystyki rowerowej niż większość z nas.
Z racji wieku śpi na kwaterach (to zrozumiałe), ale nijak nie mogę pojąć, że woli jeździć ruchliwymi drogami :o Tłumaczył mi, że na takich drogach nie czuje się samotny.
Majówkę spędził (podobnie jak i ja) w Bieszczadach. Co ciekawe - zatrzymała go tam policja i dmuchał w alkomat.
Po krótkiej pogawędce kieruję siew stronę stawów "Echo". Po drodze mijam siedzibę szefostwa Roztoczańskiego Parku Narodowego



Nad stawy prowadzi bardzo fajna ścieżka



A same stawy wyglądają tak





Niestety, nie udaje mi się zobaczyć konika polskiego :-\
Ze stawów kieruję się w stronę Górecka Kościelnego. Aby tam dotrzeć przejeżdżam najpierw przez ścieżkę "pieszo-rowerową"



a następnie przez Gościniec Florianecki





We Floriance znajduje się Ośrodek Hodowli Zachowawczej Konika Polskiego. Jego bram strzegą dwa konie





za którymi znajduję się świetne drzewo



Jest to Dąb Florian o którym mówi legenda:

Historia ta miała miejsce dawno temu w lasach Roztocza. Rycerz o imieniu Florian Szary wracał ze swoją dzielną drużyną z wyprawy wojennej. W podróży towarzyszyła mu również jego siostra Janka. Droga przez bezkresne puszcze była bardzo trudna i wyczerpująca więc Florian polecił przygotować obóz, w którym drużyna miała odpocząć przez kilka dni.

Wędrowcy znaleźli odpowiednie miejsce do obozowania, polanę pod wielkim dębem. Przygotowali szałasy, rozpalili ogniska lecz kiedy zajrzeli do tobołów, w których przechowywali zapasy żywności z przerażeniem stwierdzili, że nic co tam zostało nie nadaje się do jedzenia. Cały prowiant bowiem zjadły im robaki.

Drużyna była głodna więc nie było na co czekać. Lasy były pełne zwierzyny. Chwycił Florian włócznię, wziął kilku przybocznych i ruszył na polowanie. Mężczyźni szybko wytropili małe stado turów. Lecz kiedy już mieli zacząć łowy w pobliskich krzaków zaryczał wielki niedźwiedź. Przerażone tury uciekły, a rozwścieczona bestia ruszyła na ludzi.

Florian rzucił swoją włócznią w niedźwiedzia, ale niestety chybił. Zwierze powaliło rycerza i zaatakowało go pazurami. Giermkowie Floriana widząc co się dzieje uciekli przestraszeni do obozu by wezwać posiłki. Niedługo po tym na miejsce przybyła Janka wraz wojami.

Niedźwiedź szybko czmychnął na drzewo widząc taką ilość ludzi. Florian był ciężko ranny, ale na szczęście jeszcze żył. Towarzysze zabrali go do obozu i położyli pod dębem, siostra zaś opatrzyła jego rany. Rycerz przez wiele tygodni dochodził do zdrowia. Mieszkańcy z okolicznych osad zaczęli nazywać obóz Florianką, a dąb Florianem. Nazwy te przetrwały do dziś. Florian wciąż stoi na swoim miejscu, Florianką zaś nazywana jest wioska, znajdująca się w pobliżu.


Jak już jesteśmy przy drzewach to przeskakujemy do oddalonego o kilka km Górecka Kościelnego.



Znajduje się tu aleja dębowa









wzdłuż której poprowadzona jest dość oryginalna droga krzyżowa





A za tym wszystkim stoi sobie kapliczka na wodzie



O Górecku (i Roztoczu) mówi jedna z legend:

Gdy Bóg tworzył świat, każde miejsce obdarował czymś pięknym i charakterystycznym. W górach wypiętrzył zapierające dech w piersiach szczyty, nad morzem usypał złociste plaże, w innych miejscach zasadził drzewa, które utworzyły piękne lasy.

Kiedy skończył swe dzieło, zobaczył że zostało jedno puste miejsce. Nie było tam niczego poza piaskiem i ubogą roślinnością, a Bóg nie miał już niczego, czym mógłby obdarować tę krainę. Wtedy zapłakał nad losem jej mieszkańców. Z Jego łez powstały krystalicznie czyste strumyki, a na jednym z nich ludzie postanowili zbudować tamę. Jednak wciąż było to miejsce ciche i niedostępne, w którym słychać było tylko szmer wody spadającej z tamy. Stwórca wciąż myślał nad tym, jak wydobyć z niego piękno. Posłał więc ptaki, żeby rozniosły nasiona sosny. Z pomocą przybył też święty Franciszek, który przywołał do siebie niezliczone ilości skrzydlatych przyjaciół. Ptaki rozsiały po całej krainie nie tylko nasiona sosen, ale i dębów, na których zaczęły zakładać gniazda.

Kiedy święty Franciszek powrócił w niebiosa, opowiedział o tym niezwykłym, surowym miejscu świętemu Stanisławowi. Zaciekawiony Stanisław postanowił odwiedzić tamte strony i z czasem dzięki niemu zaczęły powstawać przydrożne kapliczki.

Z czasem w tym miejscu powstało Górecko Kościelne, a całą krainę nazwano Roztoczem. Dziś wciąż szemrzą tu czyste strumyki, a ptaki śpiewają siedząc w koronach ogromnych, szumiących drzew. W powietrzu czuć zapach żywicy wymieszany z wonią polnych kwiatów, a łagodne pagórki swoją urodą zapierają dech w piersiach.



W Górecku spotykam znajomych ze wsi, którzy wraz z rodziną " z kąśtam" pokazują im trochę Roztocza

Powoli zaczyna się ściemniać więc czas najwyższy wracać



Na drogę powrotną wybieram leśny trakt z Aleksandrowa do Szostak. Trzeba przyznać, że nocna jazda po leśnych ścieżkach to nie był najlepszy pomysł ;D Ale za to jakoś szybko mi się pedałowało przy dopingu chmary komarów ;D
Z Szostak do domu jechałem już asfaltem. Te 15 km były jednak najgorszą częścią wycieczki. I nie chodzi mi o fakt jazdy nocą. Otóż w Łukowej odbywały się "Tytoniaki" (główna gwiazda wieczoru - De Mono. Dzień wcześnie grał zespół Video) i z takowej przyczyny był ruch trochę więcej niż wzmożony >:(
Do domu zameldowałem się kilka minut po 21.

Przepedałowałem prawie 122 km ze średnią prędkością 18,7 km/h
Trasa wyglądała tak
http://www.bikemap.net/route/1787355

Dzisiaj odkryłem, że z wycieczki przywiozłem gościa



Wie ktoś cóż to za dziwny robaczek?
Nóżki miał na początku ciała, po środku i na końcu.
« Ostatnia zmiana: 12 Lut 2013, 17:12 Dream Maker »
Do you have a dream? I'll make this dream come true. I'm... the Dream Maker

Offline Mężczyzna paweł.70

  • Marin
  • Wiadomości: 3321
  • Miasto: Ciepłe Łóżeczko
  • Na forum od: 28.11.2011
Odp: roztoczańskie jednodniówki
« 20 Sie 2012, 19:41 »
Dream Maker jednym słowem reklamujesz Roztocze, i bardzo dobrze bo to piękny region Polski. Byłem w Józefowie i byłem mile zaskoczony tą wieżą w kamieniołomach, coś się dzieje na Roztoczu na rzecz turystyki.
Pozdrawiam

Dom jest tam, gdzie rozkładamy obóz
Liczy się podróż, a nie cel.

Offline Kobieta martwawiewiórka

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6394
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 17.08.2009
Odp: roztoczańskie jednodniówki
« 20 Sie 2012, 20:28 »
Wie ktoś cóż to za dziwny robaczek?

Trochę niewyraźne zdjęcie, może być to gąsienica któregoś z miernikowców.
Gąsienice jak patyki mają np.:
rączyk leszczyniak (Angerona prunaria )
głazik nacierniak (Crocallis elinguaria )
krępak nabrzozak (biston betularia)
przylepek nakropek (Hypomecis punctinalis)
Jakiś Ty społecznie dojrzały! Mogę sobie zsynchronizować z Tobą te dane?

Offline Drzewo

  • Wiadomości: 1619
  • Miasto:
  • Na forum od: 16.09.2014
Odp: roztoczańskie jednodniówki
« 20 Sie 2012, 20:32 »
Miło się oglądało. Właśnie sobie zdałem sprawę, że minęło już 6 lat od kiedy byłem tam ostatnio. Wydaje mi się, że owa wieża kiedyś była pozbawiona tego daszku.
Ech.. Muszę tam wyskoczyć przy sposobności bo zareklamowałeś okolicę wzorowo... No może brakowało mi tutaj zdjęć koników pasących się na grobli.. Pamiętam, że chyba w Józefowie (ewentualnie w Zwierzyńcu) widziałem całkiem duży, zarośnięty kirkut z nieźle zachowanymi macewami.

PS Polecam wizytę na Roztoczu we wrześniu. Nad Tanwią można poczuć klimat "złotej polskiej jesieni".

Offline skolioza

  • Wiadomości: 2559
  • Miasto: kraków
  • Na forum od: 01.04.2009
    • http://www.RetroMTB.pl
Odp: roztoczańskie jednodniówki
« 20 Sie 2012, 22:00 »
fajna wyciecka - miejsca znajome i tęskno się jakoś zrobiło...

Offline Dream Maker

  • Wiadomości: 2851
  • Miasto: Baile Uí Mhatháin
  • Na forum od: 11.06.2011
Odp: roztoczańskie jednodniówki
« 20 Sie 2012, 23:11 »
@martwawiewiórka
robaczek najbardziej chyba przypomina przylepka nakropka

@LeśnyDziad
Koniki akurat chyba nie miały ochoty na fotografowanie :-\ Czasami można pochlapać się w stawie i jednocześnie cieszyć się ich widokiem.
Co do kirkutu - biję się w pierś i mówię szczerze, że zapomniałem o nim na amen :( Kirkut znajduje się oczywiście w Józefowie. Przy najbliższej okazji zajrzę i tam

@skolioza - zapraszam ponownie  :)
Do you have a dream? I'll make this dream come true. I'm... the Dream Maker

Offline Kobieta martwawiewiórka

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6394
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 17.08.2009
Odp: roztoczańskie jednodniówki
« 20 Sie 2012, 23:31 »
kłopot w tym że te gąsie są zmienne, nie zawsze wyglądają tak samo, takich patyczanych gąsienic pewnie jest więcej - a ja nie jestem ekspertem. Wymieniłam po prostu takie  cztery patykowate, mniej więcej podobne gatunki, które można spotkać  również w sierpniu. Jakbyś wrzucił fotkę na motyle.info w odpowiedni dział, pewnie by Ci tego stwora zidentyfikowali zawodowcy:D

W tym roku przejeżdżaliśmy z moim Jackiem przez niektóre z tych miejsc - np. sztolnie (widzieliśmy tam dorodnego lisa)
Jakiś Ty społecznie dojrzały! Mogę sobie zsynchronizować z Tobą te dane?

Offline Dream Maker

  • Wiadomości: 2851
  • Miasto: Baile Uí Mhatháin
  • Na forum od: 11.06.2011
Odp: roztoczańskie jednodniówki
« 20 Sie 2012, 23:35 »
aż tak dociekliwy w sprawach robaczkowatych to nie jestem :)
Do you have a dream? I'll make this dream come true. I'm... the Dream Maker

Offline Kobieta nectar

  • Wiadomości: 70
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 02.07.2012
    • Rowerowe horyzonty
Odp: roztoczańskie jednodniówki
« 26 Sie 2012, 10:05 »
Super trasa:)skusilabym sie na nia..ale raczej na dluzszy dystans i 2 dni, wknd w skrocie...tylko
Nie wiem jak z baza noclegowa tam?jakas agro? A moze namiocik uda sie wziac i z sakwami zrobic debiut..:)
Mam nadzieje ze we wrzesniu bedzie jeszcze okazja wybrac sie tam.
Ostatnio byl plan pieszy nad soline z plecakami ale sie rozmyl...
Ja tam wole rower:)
rowerowe horyzonty

Offline Dream Maker

  • Wiadomości: 2851
  • Miasto: Baile Uí Mhatháin
  • Na forum od: 11.06.2011
Odp: roztoczańskie jednodniówki
« 26 Sie 2012, 18:30 »
W cieniu BB Tour'owych zmagać zamieszczam kolejny odcinek roztoczańskich wycieczek.

Startuję oczywiście z Obszy. Po kilku przepedałowanych km moje opony są już na podkarpackiej ziemi. Podążam w stronę jednej z największych atrakcji Roztocza - rezerwatu "Nad Tanwią".
Po drodze mijam cerkiew w Nowym Lublińcu



a kilkaset metrów dalej ukraiński cmentarz







Pierwszy pomnik jaki mijamy po wejściu na cmentarz jest poświęcony poległym w walce za wolną... Ukrainę
Znajduje się tu też pomnik upamiętniający wymordowanie mieszkańców wsi 20 marca 1945 r.
 
Kieruję się na Hutę Różaniecką,





która wita mnie przydrożną kapliczką



W tejże wsi znajdują się ruiny cerkwi



W środku budynek jest całkowicie zarośnięty :( Szkoda. Usunięcie krzaków i paru drzewek to kwestia kilku godzin pracy. Niby niewiele, ale jakoś władze gminy nie pomyślą o tym.
Niedaleko od tego miejsca jest również kamieniołom. Nie jest jednak tak widowiskowy jak ten w Józefowie.

Po pokonaniu niewielkiej górki zwanej wałem Huty Różanieckiej docieram na szumy 8) lub też jak kto woli - szypoty. Są to małe wodospadziki (cz. progi rzeczne) na rzece Tanew. Skąd tak nazwa rzeki?
Ano stąd:

W dawnych czasach na południowym skraju krainy zwanej Roztoczem żył dzielny rycerz o imieniu Gołdap. Swój gród rozważnie umieścił u zbiegu dwóch rzek. Naturalna fosa miała zapewnić bezpieczeństwo jego siedzibie, a przede wszystkim ukochanej córce o imieniu Tanew.

Gołdap często wyruszał na wyprawy w obronie ziem polskich. W tym bowiem czasie ojczyzna była nękana przez liczne najazdy tatarskie. Rycerz tak dawał się we znaki najeźdźcom, że postanowili wysłać szpiegów, by odnaleźć jego gród.

Tatarzy w końcu odnaleźli siedzibę Gołdapa. Jednak atak w czasie, gdy za murami znajdowała się drużyna dzielnego rycerza był niemożliwy. Poczekali więc, aż wojak wyruszy na kolejną wyprawę.

Mimo, iż w grodzie nie pozostało zbyt wielu obrońców zdobycie go nie było rzeczą łatwą. Tanew odziedziczyła talent wojenny po ojcu i doskonale dowodziła obroną siedziby rodowej.

Tatarzy musieli uciec się do podstępu. Rozsypali pod murami groch nasączony gorzałką i zwabili do siebie w ten sposób gołębie mieszkające w grodzie. Oszołomionym ptakom przywiązali do nóżek płonące huby. Gołębie wracając do grodu przysiadały na dachach budynków i zaprószały tym samym ogień.

W końcu pożar objął cały gród zmuszając obrońców do porzucenia swoich stanowisk. Tanew wiedziała, że nie uda się już jej obronić i Tatarzy wezmą ją w niewolę. Zrozpaczona weszła na mur i rzuciła się w nurt płynącej poniżej rzeki.

Jakiś czas później Gołdap wrócił do domu. Jego piękny gród był doszczętnie spalony, a córki nigdzie nie mógł znaleźć. Ci, którzy uratowali się z oblężenia, opowiedzieli co zaszło w czasie nieobecności rycerza.

Zrozpaczony Gołdap rozkazał zrównać z ziemią pozostałości swojej siedziby, a sam resztę życia spędził jako pustelnik na jednym z pobliskich wzgórz.

Zaś rzeka, w toń której Tanew uciekła od niewoli tatarskiej nazywana jest od tamtej pory jej imieniem.


A same szumy wyglądają tak











A teraz trochę teorii ;)
Historia tego rejonu sięga trzeciorzędu. Wtedy to nastąpiło wydźwignięcie wyżynnego obszaru Roztocza, przy jednoczesnym obniżeniu Kotliny Sandomierskiej. Na granicy obu krain powstała linia spękań tektonicznych w postaci skalnych uskoków. To są właśnie dzisiejsze szumy.
A co do samej nazwy Roztocze to słowo to wywodzi się najprawdopodobniej z jego funkcji wododziałowej. W gwarze funkcjonują słowa: „roztocz", „roztoka" rozumiane jako „rozlanie", czy też „miejsce, gdzie rozchodzą się dwa potoki". Inni sugerują powiązanie tej nazwy z pięknymi, szerokimi, „roztaczającymi się" wokoło krajobrazami. Roztocze to także porozcinany, „roztoczony", pożłobiony teren. Nazwa ta po raz pierwszy zaistniała pod koniec XIX w. w pracach geografów galicyjskich.
Koniec teorii.

Zwiedzanie tego miejsca z załadowanym rowerem jest trochę kłopotliwe z racji dość wąskich ścieżek. Na zamieszczonej fotce akurat tego nie widać ;)





A oto i że to niby najwyższy do niedawna wodospad na Roztoczu



znajdujący się na potoku Jeleń i mogący pochwalić się wysokością prawie 1,5 metra.
Podobno wyższy "wodospad" znajduje się gdzie indziej (ale o tym innym razem).

Ciekawostka: We wrześniu  2008 r. rozstrzygnięto plebiscyt "Rzeczpospolitej" odnoszący się do najpiękniejszych miejsc w Polsce. Wśród nagrodzonych "cudów" znalazły się roztoczańskie "szumy".

I w taki oto sposób docieram do Suśca w którym można podziwiać pomnik Kargula i Pawlaka



A jaki związek ci dwaj panowie mają z Suścem? A no taki, że reżyser tejże kultowej komedii (Sylwester Chęciński) pochodzi właśnie z tej miejscowości.
Podczas odsłonięcia pomnika (4 lipiec 2009 r.) wprowadzono do obiegu lokalną walutę - 7 szypotów



Nazwa monety nawiązuje do progów skalnych na rzece Tanwi, zwanych szumami. Na monetach znajdą się podobizny Pawlaka i Kargula, a z drugiej strony pstrąg i lipień, które mają podkreślić czystość miejscowych wód.

W Suścu  i okolicach jest też kilka innych atrakcji, ale nie wszystko naraz ;)

Teraz jadę na północ aby zawitać do rezerwatu "Czartowe Pole". Nazwa ta powstała od legendy głoszącej, że kiedyś „jeno czarci tam hasali” (czego skutkiem miały być liczne powodzie i pożary).

A legenda przedstawia się tak:
W głębokich ostępach roztoczańskich lasów płynie rzeka Sopot. Niegdyś na polanie przy brodzie na Sopocie  stała karczma prowadzona przez obrotnego Żyda. Przez bród prowadził trakt z Zamchu do miasta Józefowa, stąd Żyd nie narzekał na brak klientów.

Szczególnie duży zarobek miał przed dniem targowym w Józefowie, kiedy kupcy zatrzymywali się u niego z tobołkami wypełnionymi towarem. Często wtedy też jedli i pili obiecując zapłatę w drodze powrotnej z targu. Karczmarz był ufnym człowiekiem, a jednocześnie bardzo chciwym i chętnie przystawał na takie umowy.

Atmosfera w karczmie zawsze była niezwykła, kupcy często zapominali się i pili do upadłego, a później kiedy musieli w drodze powrotnej uregulować rachunki okazywało się, że wracają do domu z pustymi rękami.

Ich żony słysząc tłumaczenia o tym, gdzie podziały się pieniądze zarobione przez mężów mówiły: "To jakaś diabelska robota. Diabelskie czary ogłupiają naszych mężów w tej karczmie. Niech tą karczmę diabli wezmą!"

I pewnego razu ich prośby zostały wysłuchane. W gospodzie trwała huczna zabawa, kiedy nagle rozległ się ogromy huk. To piorun uderzył w budynek. Karczma momentalnie stanęła w ogniu, tak samo jak ludzie zgromadzeni w środku. Na koniec ziemia pod budynkiem rozstąpiła się i pochłonęła gospodę z całym towarzystwem. Nad rzeką została tylko pusta polana.

Okoliczni mieszkańcy dobrze wiedzieli, że była to diabelska robota, że czarty porwały dla siebie doborową kompanię biesiadników. Zaczęto unikać tego miejsca w obawie przed jakimś nieszczęściem.

Później okolicę, w której znajdowała się wspomniana karczma zaczęto nazywać Czartowym Polem. Widywano tam jeszcze hulające diabły, ale to już inna historia.



O Czartowym Polu jest jeszcze jedna legenda:

Wśród  gęstych lasów Roztocza znajduje się polana. Na pierwszy rzut oka nie różni się ona od innych leśnych polanek, ale miejscowi mieszkańcy znają jej tajemnice i nigdy nie zapuszczają w te okolice. Na wspomnianej polanie widuje się bowiem diabły. Znane są również historie o tym jak ludzie, którzy trafili na tą polanę porywani byli przez czartów. Ba, swego czasu porwali wręcz całą karczmę, którą postawił tam pewien Żyd.

Zdarzyło się jednak kiedyś, że w okolicy wyprawiono huczne weselicho. Była muzyka, tańce, wyborne potrawy i nie zabrakło też gorzałki. Upalny dzień zamienił się w przyjemną chłodną noc. Zmęczeni weselnicy zaczynali rozchodzić się po domach. Świat ogarniała aksamitna cisza, ozdobiona diamentami gwiazd świecących na niebie.

Z wesela wracał też młody skrzypek. Rozweselony przez gorzałkę swawolnie przeskakiwał przez leśną gęstwinę, gdy nagle usłyszał śpiewy. Ujrzał też ognisko i wesołych ludzi tańczących dookoła ognia. W pierwszej chwili pomyślał, że to jacyś zbójce harcują tak blisko jego wsi lecz nagle poznał miejsce do którego zawiodła go ścieżka i przewodniczka gorzałka.

Krew w żyłach zamarła mu z przerażenia lecz było już za późno. Biesiadujący przy ogniu już go dostrzegli i głośno zawołali do siebie. Gdy ujrzeli chłopaka trzymającego skrzypce wielce się uradowali, gdyż mógł im ktoś w końcu przygrać do ich przyśpiewek.

I chcąc, nie chcąc chłopak zaczął grać. W świetle ognia mógł już dokładnie dostrzec nogi, na końcu, których zamiast butów były kopyta. Dostrzegł również rożki wystające z pomiędzy włosów na głowach gospodarzy i czarne kudłate ogony świstające w powietrzu.

Chłopak grał i grał, i grał. Zmęczenie dawało mu się już we znaki, gdy nad światem obudziło się słońce. Czarty musiały więc zakończyć swoją biesiadę i zaczęły rozpływać się w kłębach szarego dymu.

Ostatni ze znikających diabłów krzyknął na chłopaka dziękując mu za granie. Nim całkowicie zniknął chwycił z ogniska kilka żarzących kawałków drewna i wrzucił skrzypkowi do jego instrumentu. Chłopak był pewien, że jego drogocenne skrzypce spalą się lecz gdy wytrząsnął węgliki okazało się, że są to złote monety.

Po tej przygodzie szybko uciekł z polany i nigdy tam już nie zachodził. Mimo, iż diabły za koncert odwdzięczyły się złotem to do tej pory nie znalazł się żaden chętny by spróbować się w ten sposób wzbogacić. Wiadomo - z czartami nie ma żartów.



Zwiedzając to miejsce można wybrać dwie ścieżki: górną lub dolną.
Ścieżka górna to nic ciekawego. Ot idzie się w jedną stronę lasem a wraca wzdłuż brzegu rzeczki Sopot (ścieżką dolną). Po drodze trzeba uporać się z dość stromymi schodami



O ile rowerowe zwiedzanie rezerwatu "Nad Tanwią" było "kłopotliwe", o tyle tutaj będzie strasznie upierdliwe. Jednakże dla chcącego nic trudnego :lol:
Na parkingu tuż przy rezerwacie czasami stoi małżeństwo sprzedające turystom różnie niepotrzebne rzeczy. Zawsze można ich poprosić o przypilnowanie rowerowego dobytku.

Tak więc lepiej pójść ścieżką dolną. Idziemy wówczas jedną stroną rzeki a wracamy drugą. A widoki są takie:













Wodospady tutaj są bardziej postrzępione od tych Nad Tanwią. A i teren wydaje się być bardziej dziki. I może z tego powodu bardziej mi się podoba tu niż tam :)

W obrębie rezerwatu znajdują się też ruiny starej papierni





Jak głosi tabliczka są to "pozostałości dużego niegdyś zakładu przemysłowego Ordynacji Zamojskiej wybudowanego w połowie XVIII w. W latach Księstwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego zakład był dzierżawiony przez Lejbusa Kahan a następnie Całę Wax - właściciela drukarni w Józefowie. Po śmierci Waxa dzierżawili go jego synowie. W latach 30 XIX w. produkowano tu ok 4000 ryz papieru tj. ok. 80% całej produkcji guberni lubelskiej. Wytwarzano tu 9 gatunków papieru m.in. pakowy, drukowy, kancelaryjny i stemplowy. Do upadku papierni przyczyniła się bezpośrednio powódź mająca miejsce w 1849 r. i w 1870 r. oraz pożar w 1883 r. Odbudowa zakładu z powodu ogromnych zniszczeń stała się nieopłacalna."

A teraz najwyższy czas aby odrobić "pracę domową" ;)
LeśnyDziad zauważył, że podczas poprzedniej wizyty w Józefowie zapomniałem o cmentarzy żydowskim.
Tak więc podążam w tymże kierunku mijając po drodze kilka kapliczek i figurek jakich na Roztoczu wiele




Kirkut położony jest na niewielkim wzniesieniu. W drodze do niego mijamy gwiazdę żydowską



Cmentarz został założony w 1762 r. i zajmuje 1 ha. Liczy sobie prawie 400 nagrobków.
Teren cmentarza otoczony jest z trzech stron żywopłotem. Dawniej prawdopodobnie otoczony był murem z wapienia. Na szczycie wzniesienia dostrzec można wystające spod ziemi resztki tego ogrodzenia odsłonięte przez obsuwającą się ziemię













Z Józefowa jadę do Górecka Starego. Po drodze mijam zalew,



który został oddany do użytku dosyć niedawno i być może z tego względu jest tu najczyściejsza woda ze wszystkich roztoczańskich kąpielisk. Położony jest on tuż obok starego zalewu, który służy teraz wędkarzom



Zarówno kąpiących się jak i amatorów rybobrania pilnuje Neptun (lub Posejdon w zależności kto jaką mitologię preferuje).



Poprzednim razem również byłem w Górecku Starym, ale z powodu zapadającego zmroku musiałem wybierać: albo aleja dębowa w Górecku Kościelnym albo rezerwat Szum. Wybrałem to pierwsze. Teraz przyszedł czas aby nadrobić zaległości.

Choć rezerwat nosi nazwę "Szum" to szumów jest tu najmniej z pośród trzech dzisiejszych rezerwatów. Nazwa pochodzi od rzeki, którą wcześnie mieszkańcy zwali Strużką lub Bździną.
Rowerem spokojnie da się tu przejechać, tudzież wypchać go ;D
Wzdłuż ścieżki są postawione ławki a nawet stoliki aby strudzony turysta mógł odpocząć ;)





i już wiadomo kto rządzi w puszczy ;)

W rezerwacie są oczywiście wodospady, ale to już nie to co Nad Tanwią czy Czartowym Polu



Z tych trzech rezerwatów ten jest jednak najbardziej dziki.
Największa atrakcja to oczywiście zapora





która powstała latach pięćdziesiątych XX w. z myślą o małej elektrowni wodnej dla Mieszkańców pobliskiego Górecka. W międzyczasie zelektryfikowano wieś i elektrownia nie powstała. Jednak w latach osiemdziesiątych powrócono do tego projektu i ukończono budowę.
W wyniku budowy tamy powstało małe jeziorko



Na koniec mała uwaga: barierki na tamie są (delikatnie mówiąc) nie wzbudzające zaufania. Tak więc lepiej nie opierać się o nie.

Z Górecka wracam (podobnie jak poprzednio) leśną ścieżką ciągnącą się z Aleksandrowa do Szostak. Tutaj jednak nie skręcam na "główną" asfaltówkę, ale przez spokojne wiejskie drogi i polne zadupia docieram do domu.

Przebieg - 95 km
Średnia - 16,9 km/h

Trasa
http://www.bikemap.net/route/1799515#lat=50.405346175653&lng=23.04327&zoom=11&maptype=terrain
« Ostatnia zmiana: 12 Lut 2013, 22:14 Dream Maker »
Do you have a dream? I'll make this dream come true. I'm... the Dream Maker

Offline Dream Maker

  • Wiadomości: 2851
  • Miasto: Baile Uí Mhatháin
  • Na forum od: 11.06.2011
Odp: roztoczańskie jednodniówki
« 26 Sie 2012, 18:56 »
@ nectar
Dłuższy dystans to chyba nienajlepszy pomysł ponieważ dzień już jest coraz krótszy.
Z bazą noclegową z pewnością nie będzie problemu.
Wspomniany w pierwszym poście starszy sakwiarz mieszkał na prywatnej kwaterze. Mówił, że za dobę płaci 30 zł (miejscowość Kosobudy)
Podróż z namiotem to też żaden kłopot. W okolicy jest kilka pól namiotowych :)
 
Jeżeli zdecydujesz się na prywatną kwaterę to najlepiej w Józefowie lub okolicy. Pierwszego dnia mogłabyś śmignąć na północ a drugiego na południe i w ten sposób zwiedziłabyś ładny kawał Roztocza  :)
Do you have a dream? I'll make this dream come true. I'm... the Dream Maker

Offline Mężczyzna paweł.70

  • Marin
  • Wiadomości: 3321
  • Miasto: Ciepłe Łóżeczko
  • Na forum od: 28.11.2011
Odp: roztoczańskie jednodniówki
« 26 Sie 2012, 20:01 »
Czołem Dream Maker widzę, że profesjonalnie podchodzisz do reklamy Roztocza, jeszcze ze 3 wycieczki z Twoim opisem i spotykamy się w przyszłym roku na zjeździe forumowiczów.
Pozdrawiam

Dom jest tam, gdzie rozkładamy obóz
Liczy się podróż, a nie cel.

Offline Dream Maker

  • Wiadomości: 2851
  • Miasto: Baile Uí Mhatháin
  • Na forum od: 11.06.2011
Odp: roztoczańskie jednodniówki
« 26 Sie 2012, 21:27 »
Cie cholewa - nawet nie pomyślałem o tym, że moje jednodniówki mogą być wykorzystane w tym celu :)
W taki oto sposób strzelam sobie samobója bo najprawdopodobniej na przyszłorocznym zlocie mnie nie będzie (gdziekolwiek on by nie był) :icon_cry:

A teraz kilka słów uzupełnienia do dzisiejszej (cz. dzisiaj opublikowanej :D) wycieczki.

Na szumy warto wybrać się na tygodniu. W weekendy i inne wolne dni bywa tam tłoczno. Podczas mojej wizyty spotkałem tam jeno kilku turystów (w tym czworo sakwiarzy :))

Na tychże szumach jest sklep "U Gargamela". Skąd ta nazwa? O to musicie zapytać właściciela. A właściwie jak go zobaczycie to wszelkie pytania będą zbędne ;D

Za sklepem znajduje się polana. Za czasów mojej wczesnej młodości jeździliśmy tam podczas nocy świętojańskiej. Niektórzy mieli nawet namioty. Każda grupka znajomych rozpalała ognisko i.... jak to przy ognisku - trochę gadania, trochę jedzenia i trochę więcej niż trochę alkoholu :P
Świetnie to wyglądało gdy stanęło się na górce a niżej płonęło kilkanaście ognisk :)
Do you have a dream? I'll make this dream come true. I'm... the Dream Maker

Offline Kobieta nectar

  • Wiadomości: 70
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 02.07.2012
    • Rowerowe horyzonty
Odp: roztoczańskie jednodniówki
« 26 Sie 2012, 21:31 »
problem w tym, że nie mam doświadczenia i nie znam terenu..
wolałabym z kimś kumatym się wybrać:)
a spanie na dziko ma swoje uroki :)\a ryby można tam połowić?
:)
rowerowe horyzonty

Offline Dream Maker

  • Wiadomości: 2851
  • Miasto: Baile Uí Mhatháin
  • Na forum od: 11.06.2011
Odp: roztoczańskie jednodniówki
« 26 Sie 2012, 22:34 »
a ryby można tam połowić?

Jeżeli masz kartę wędkarską to być może tak.
Wędkarstwo w ogóle mnie nie interesuje, ale jeżeli jest to dla Ciebie ważna sprawa to żaden problem dla mnie aby dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat 
Do you have a dream? I'll make this dream come true. I'm... the Dream Maker

Tagi: lubelskie 
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum