Okazuje się też, że mityczne nocne wyścigi miejskie, podczas których rowerzyści ignorują wszelkie zasady panujące na drogach, to w zasadzie margines. Nikt z moich rozmówców nie spotkał się z podobną eskapadą.
Czarny kolor to bym wziął
Kiedy następny będzie taki wyścig? Bo dawno na szosie nie byłem