Autor Wątek: Holendry - plusy i minusy  (Przeczytany 11418 razy)

Offline Mężczyzna hejtyniety

  • Doktor Ojtamojtam
  • Wiadomości: 256
  • Miasto: Katowice, Ustroń
  • Na forum od: 16.07.2012
    • Mój blog wyprawowo/rowerowy
Holendry - plusy i minusy
« 11 Lis 2012, 08:30 »
poważna dyskusja wynikła z pozoru błahego tematu, a jako że jestem bardzo blisko problemu to wrzucę moje 3 grosze, choć będzie trochę przydługawo:

Rower należy traktować jako narzędzie - a holenderki czy inne mieszczuchy zdecydowanie lepiej sprawdzają się w jeździe miejskiej, niż jakiekolwiek inne rowery. Głownie składają się na to wyprostowana pozycja, bardzo trwałe rozwiązania i wygoda. Kultura pracy piast wielobiegowych, pełne osłony łańcucha osłaniające go prze czynnikami zewnętrznymi, trwałe hamulce bębnowe czy torpedo to tylko niektóre przykłady to potwierdzające. Dodając do tego stosunkowo niską cenę roweru po prostu mamy idealne narzędzie do zwalczania miejskiej dżungli.

Osobiście po mieście jeżdżę mocno dozbrojonym holendrem, bo często mam ogromne ilości gratów do przewiezienia - na kole jest po prostu szybciej i mniej męcząco:


Pracuje na uczelni, koszula i marynarka to niezbędne minimum w jakim muszę się tam pojawiać - i tak też na rowerze jeżdżę. Jakoś nie czuje, żeby się szczególnie stroił. Bardziej śmieszną mnie studenciki którzy przyjeżdżają w obcisłych geterkach i później paradują w tym przez cały dzień. Podczas jazdy miejskiej z nikim się nie ścigasz, nie ma potrzeby żeby się spocić jakoś wielce. Niestety według mnie do miasta to właśnie dedykowane sportowe ciuchy to jest strojenie - i dotyczy to zarówno kobiet jak facetów. I tu pojawia się dlaczego dziewczyny jeżdżą w spódnicach - bo po prostu jeżdżą normalnie ubrane a nie szczególnie wystrojone na rower.

Ale przejdę do meritum:
Jako, ze robię rowery na zamówienie temat znam od podszewki - mogę stwierdzić, że problem leży zupełnie gdzie indzie: osoby które by chciały mieć fajny miejski rower po prostu nie mają skąd uzyskać rzetelnych podpowiedzi - sklepy rowerowe w miastach w większości oferują jakieś rowery mtb czy trekingowe - mieszczuchy to margines. Dlatego właśnie taka dziewczyna która chce mieć holednerkę kupuje złom nie dopasowany do swoich gabarytów i trzeszczący w każdym możliwym miejscu - podejrzewam, ze większość jakby miała wybór wydać 100zł więcej i mieć sprawny rower dostosowany do swoich potrzeb zdecydowałaby się właśnie na tą opcję.

O jeździe na rowerach turystycznych po mieście się nie wypowiem - tylko potem śmieszy mnie wielka złość i zdziwienie, że ktoś im ten rower po prostu podpier*olił.

Przesada w każdą stronę jest zła. Za mocno wystrojone dziewczyny i bez rowerów wyglądają tragicznie. Mój ulubiony przykład przesady to ulica "hipsterska" w moim mieście, gdzie grupka chłopców z modnymi ostrymi, ubrana w modne ciuchy na ostre prowadzi rowery w te i na zad. Ani razu nie widziałem, żeby któryś jechał na tym rowerze - tylko prowadzą a korba się tak fajnie kręci... rower staje się elementem stroju tak jak zegarek czy buty :lol:

Offline Mężczyzna Popiel

  • Wiadomości: 840
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 01.06.2011
    • Amatorska Grupa Rowerowa Dzięcioły
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 11 Lis 2012, 11:30 »
Podczas jazdy miejskiej z nikim się nie ścigasz, nie ma potrzeby żeby się spocić jakoś wielce. Niestety według mnie do miasta to właśnie dedykowane sportowe ciuchy to jest strojenie

Na pewnym odcinku ścigam się ostatnimi czasy z tramwajem i nawet ostatnio udało mi się wygrać  ;)

Co do ciuchów to dla jednych strojenie dla innych wygoda jazdy. Ja tam lubię taką wygodę i jeżdżę po mieście w większości na sportowo, ale też dość często wożę ze sobą coś bardziej miejskiego na przebranie. Wszystko zależy od sytuacji i zapotrzebowania na daną chwilę.

O jeździe na rowerach turystycznych po mieście się nie wypowiem - tylko potem śmieszy mnie wielka złość i zdziwienie, że ktoś im ten rower po prostu podpier*olił.
Rower na szosę, rower do miasta, rower do terenu, rower turystyczny... to już cztery maszyny a powierzchnia mieszkalna jest ograniczona i nie każdy może mieć wystarczająco miejsca. Dlatego, jak dla mnie wiele osób decyduje się na jazdę po mieście rowerami turystycznymi i mtb, bo jest to po prostu najbardziej uniwersalne rozwiązanie. Sam bym chciał mieć kilka rowerów i każdy do innego celu ale gdzie ja to zmieszczę :)
Mieć rower i nie mieć roweru to już dwa rowery.
Alien... trzeci pasażer na foteliku.

Offline Mężczyzna globalbus

  • Wiadomości: 7334
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 03.05.2011
    • blog podróżniczy
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 11 Lis 2012, 14:24 »
Cytuj
Pracuje na uczelni, koszula i marynarka to niezbędne minimum w jakim muszę się tam pojawiać - i tak też na rowerze jeżdżę. Jakoś nie czuje, żeby się szczególnie stroił. Bardziej śmieszną mnie studenciki którzy przyjeżdżają w obcisłych geterkach i później paradują w tym przez cały dzień. Podczas jazdy miejskiej z nikim się nie ścigasz, nie ma potrzeby żeby się spocić jakoś wielce. Niestety według mnie do miasta to właśnie dedykowane sportowe ciuchy to jest strojenie - i dotyczy to zarówno kobiet jak facetów. I tu pojawia się dlaczego dziewczyny jeżdżą w spódnicach - bo po prostu jeżdżą normalnie ubrane a nie szczególnie wystrojone na rower.
Przejedź się w deszczu bez ochraniaczy i "cywilnych spodniach", good luck :P
Ścigam się zawsze, ot choćby, żeby nie czekać cyklu na światłach. Mając na uczelnię 16km też za wolno jechać się nie da, bo cała operacja traci sens (żeby autobus mnie wyprzedzał).

My home is where my bike is.

Offline Mężczyzna hejtyniety

  • Doktor Ojtamojtam
  • Wiadomości: 256
  • Miasto: Katowice, Ustroń
  • Na forum od: 16.07.2012
    • Mój blog wyprawowo/rowerowy
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 11 Lis 2012, 15:26 »
Chłopak, a co ty myślisz, że ja nie jeżdżę w deszczu? Jeżdżę codziennie, przez cały rok i co? i dobrze mi się jeździ w marynarce czy nawet garniaku jak jest taka potrzeba! Nie zakładam żadnych ochraniaczy i nie przebieram, bo dla mnie sens jazdy na rowerze znika kiedy nagle musiałbym się przebierać i kombinować z ciuchami. A jakbym zaczął prowadzić zajęcia w getrach to studenci stratowaliby mnie śmiechem :lol:

Nie czuje szczególnej potrzeby gonienia podczas jazdy - i tak jestem szybciej. Bardziej celowy wydaje się wybór odpowiedniej trasy niż jazda na złamanie karku - czasami przejazd przecznicą wcześniej lub później ma już duże znaczenie, bo np. jest inaczej ustalone pierwszeństwo czy też program świateł. Powiedzmy sobie szczerze, że człowiek najbardziej męczy się podczas przyspieszana - kiedy masz nawyk jazdy na kadencje jazda nawet z dużą szybkością nie robi problemów. Co nie zmienia faktu, że główny temat, czyli nasze dziewczyny w spódnicach raczej nie czują potrzeby ścigania się i machania swoimi cohones :P

Temat trzymania dodatkowego roweru wraca jak bumerang za każdym razem. A ja za każdym razem odpowiadam podobnie: fajnego używanego mieszczucha można kupić już za 100zł, dodajmy do tego 70 za u-locka i mamy komplet do jazdy po mieście za 170zł, czyli tyle, co kosztuje przerzutka. A taki rower można trzymać przypięty do grzejnika w klatce schodowej, czy nawet na dworze - 170zł teraz nawet nie starczy na zatankowanie auta do pełna. A umówmy się, że przebicie się przez u-locka wcale nie jest takie proste i dla takiego "strupa" mało kto będzie ryzykował...

I proszę mi nie wyjeżdżać z tekstami typu "a weź sobie spróbuj" - wszystko co opisuje to wynik moich wieloletnich doświadczeń a nie "mi się wydaje"

Offline Mężczyzna globalbus

  • Wiadomości: 7334
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 03.05.2011
    • blog podróżniczy
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 11 Lis 2012, 15:38 »
Chłopak, a co ty myślisz, że ja nie jeżdżę w deszczu? Jeżdżę codziennie, przez cały rok i co? i dobrze mi się jeździ w marynarce czy nawet garniaku jak jest taka potrzeba! Nie zakładam żadnych ochraniaczy i nie przebieram, bo dla mnie sens jazdy na rowerze znika kiedy nagle musiałbym się przebierać i kombinować z ciuchami. A jakbym zaczął prowadzić zajęcia w getrach to studenci stratowaliby mnie śmiechem
I siedzisz mokry od góry do dołu? No chyba, że masz do dojechania 2km jadąc po perfekcyjnej drodze bez kałuż :D Po dojechaniu na uczelnię w czasie deszczu nie dość, że wszystko na wierzchu mokre, to jeszcze do kolan w błocie. Jeszcze powiedz, że jeździsz w butach od garniaka...

Cytuj
I proszę mi nie wyjeżdżać z tekstami typu "a weź sobie spróbuj" - wszystko co opisuje to wynik moich wieloletnich doświadczeń a nie "mi się wydaje"
Tego przez litość komentował nie będę, bo tu mógłby polecieć niezły flame.

My home is where my bike is.

Offline Mężczyzna hejtyniety

  • Doktor Ojtamojtam
  • Wiadomości: 256
  • Miasto: Katowice, Ustroń
  • Na forum od: 16.07.2012
    • Mój blog wyprawowo/rowerowy
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 11 Lis 2012, 15:48 »
widzę, że do kolegi takie wynalazki jak płaszcze przeciwdeszczowe i błotniki jeszcze nie dotarły?

Offline Mężczyzna ppiotr

  • Wiadomości: 535
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 03.10.2012
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 11 Lis 2012, 15:52 »
A weźcie sobie wszyscy jeździjcie jak chcecie i Wam wygodnie ;D

Wszystko zależy od okoliczności. Ja mam do przejechania coś około 27km i nie wyobrażam sobie jazdy w stroju, w którym miałbym potem pracować, pomijając kwestię prysznica przed przebraniem. A na dystansie do stacji (1,5 km) to już nie jest problemem. Tutaj człowiek nie zdąży nawet zadyszki złapać ;)

Offline Mężczyzna hejtyniety

  • Doktor Ojtamojtam
  • Wiadomości: 256
  • Miasto: Katowice, Ustroń
  • Na forum od: 16.07.2012
    • Mój blog wyprawowo/rowerowy
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 11 Lis 2012, 15:57 »
Ja cały czas piszę o jeździe miejskiej - 27 km to już spory dystans i wcale się nie dziwie, że wolisz się przebrać. Ale dziewczynki w Krakowie na swoich holenderkach i w swoich spódniczkach jeżdżą trasy zdecydowanie krótsze :P

Offline Mężczyzna globalbus

  • Wiadomości: 7334
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 03.05.2011
    • blog podróżniczy
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 11 Lis 2012, 16:05 »
błotniki mam, dzięki nim jestem w błocie tylko do kolan, a nie do twarzy. Wystarczy, że minie Cię samochód z boku i już jesteś w wodzie, nie ma na to rady.
Jednak drobną sprzeczność, płaszcz jednak wozisz. Ochraniacze na buty i tzw "overtrousers" mają podobne cechy, pod spodem można być cywilnie (choć wygniecionym). Po dłuższej jeździe i tak będzie się w tym mokrym, jak nie od wody z zewnątrz to od sauny wewnątrz.

Cytuj
Ale dziewczynki w Krakowie na swoich holenderkach i w swoich spódniczkach jeżdżą trasy zdecydowanie krótsze
Podaj skalę. 1km to ja mam do autobusu.

My home is where my bike is.

Offline Mężczyzna hejtyniety

  • Doktor Ojtamojtam
  • Wiadomości: 256
  • Miasto: Katowice, Ustroń
  • Na forum od: 16.07.2012
    • Mój blog wyprawowo/rowerowy
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 11 Lis 2012, 16:17 »
we wszystkich rozważaniach dotyczących miejskiej jazdy na rowerze brana jest pod uwagę odległość którą można przejechać w ciągu pół godziny. W zależności od infrastruktury może to być 5 albo i 15 km.

Ja nie wiem w jakim Ty mieście mieszkasz, ale u mnie nie ma błota na ulicach ani nawet większych kałuż. Ja ciągle rozmawiam o jeździe miejskiej.

Płaszczu jeżdżę, ale to bym miał na sobie nawet jakbym szedł piechotą. Piszesz jakbyś poza ciuchami rowerowymi nie miał nic innego w szafie.. Na pewno płaszcz jest bardziej uniwersalny i wygląda normalniej niż jakieś śmieszne dodatki z którymi trzeba później walczyć.

Poza tym co wy tak demonizujesz cywilne ciuchy? Przecież większość ludzkości właśnie takich używa na co dzień. Mi by było szkoda dojeżdżać dedykowane sportowe ciuchy podczas codziennego użytkowania - po prostu znam lepsze przyjemniejsze metody na pozbycie się gotówki :P

Offline Mężczyzna yoshko

  • Administrator
  • Kto smaruje ten jedzie.
  • Wiadomości: 15533
  • Miasto: Strzelce Opolskie - Biała Podlaska
  • Na forum od: 11.06.2009
    • Blog Yoshkowy
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 11 Lis 2012, 16:19 »
@globalbus, skoro on tak jeździ jak powiedział to chyba wie czy był mokry czy nie?! :)


Offline Mężczyzna olo

  • Moderator Globalny
  • Wiadomości: 7081
  • Miasto: Bydgoszcz
  • Na forum od: 12.02.2011
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 11 Lis 2012, 17:01 »
ja też dojeżdżam w cywilnych ciuchach, ale mam tylko 9 km. błoto spod kół mało ma okazji mnie trafić, bo tak sobie ułożyłem trasę, że albo jeżdżę opłotkami, albo ścieżkami. do tego spocenie się tez minimalizuję, zazwyczaj jeżdżę ze średnią koło 17km/h - choć na początku ciężko mi było się tego nauczyć.

oczywiście tracę w ten sposób na czasie, tylko serio mnie to nie rusza czy dojadę w 31 czy 35 minut. no właśnie... co jadę i tak patrzę dookoła - gdzie wy się tak wszyscy spieszycie? Pół biedy jak rano do pracy/na zajęcia, choć tutaj można po prostu chwilę wcześniej wyjść. Ale ku mojemu zdumieniu także już podczas powrotu do domu wszyscy się spieszą: samochodziarze po to by być w domu o 15.19 a nie 15.22, piesi po to by zdążyć na autobus o 15.11 zamiast ten o 15.16, rowerzyści żeby być w domu 3 minut szybciej niż autobus, a nie 2 minuty później niż on.

Kurczę, czy to ma jakikolwiek sens? Potem wszyscy spoceni, ubłoceni a do tego wkurzeni na świat dookoła, no bo człowiek walczy o sekundy niczym Kubica, a tu mu jakaś zawalidroga wyjeżdża. Potem wszędzie dookoła swojskie: "jak jeździsz baranie!", "pieprzone światła", "to na pewno baba za kierownicą!" i w konsekwencji wiele niebezpiecznych sytuacji na ulicach. A wszystko dla 2 tudzież 6 minut. Dla mnie to wręcz niepojęte.
Cytat: Hipek
To, co napisał Olo, brzmi rozsądnie.


Offline Mężczyzna yoshko

  • Administrator
  • Kto smaruje ten jedzie.
  • Wiadomości: 15533
  • Miasto: Strzelce Opolskie - Biała Podlaska
  • Na forum od: 11.06.2009
    • Blog Yoshkowy
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 11 Lis 2012, 17:06 »
Popieram Ciebie w całości :D
Nie biegam za autobusem i nie przejeżdżam na żółtym itd.
Mamy czas :)

Offline Mężczyzna ppiotr

  • Wiadomości: 535
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 03.10.2012
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 11 Lis 2012, 17:17 »
Dokładnie, mi dojazd do pracy zajmuje prawie 2x tyle co komunikacją, no ale z kolejką nie będę się ścigał. Zresztą każda minuta na rowerze to wcale nie czas stracony :)

Offline Mężczyzna globalbus

  • Wiadomości: 7334
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 03.05.2011
    • blog podróżniczy
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 11 Lis 2012, 17:58 »
we wszystkich rozważaniach dotyczących miejskiej jazdy na rowerze brana jest pod uwagę odległość którą można przejechać w ciągu pół godziny. W zależności od infrastruktury może to być 5 albo i 15 km.
Ja nie wiem w jakim Ty mieście mieszkasz, ale u mnie nie ma błota na ulicach ani nawet większych kałuż. Ja ciągle rozmawiam o jeździe miejskiej.
15km w 0,5h - dobra średnia :D Niestety, to nie Wiedeń, tutaj błoto na głównych ulicach, a dziury jak w szwajcarskim serze. Po deszczu normalnym jest kałuża na cały pas jezdni. Nie da rady być suchym, kaczką nie jesteś.

Cytuj
Płaszczu jeżdżę, ale to bym miał na sobie nawet jakbym szedł piechotą. Piszesz jakbyś poza ciuchami rowerowymi nie miał nic innego w szafie.. Na pewno płaszcz jest bardziej uniwersalny i wygląda normalniej niż jakieś śmieszne dodatki z którymi trzeba później walczyć.
Śmieszne, nie śmieszne, mają tą zaletę, że działają. Kurtkę rowerową też używam na co dzień, podpinam "przedłużane plecy" i już jest cywilna. Poza tym jeansy i to jest owy "sportowy ubiór". Nie szkoda Ci koszul i garniaka? To nieco większy wydatek niż "sportowy ciuch". Zależy też gdzie pracujesz/studiujesz. Na moim wydziale wszyscy mają ubiór gdzieś, wykładowca w dresie na rozpoczęciu roku też nie jest niczym niezwykłym.

Jeżdżę już 3 rok tą samą trasą (bo innej nie ma/byłaby 2x dłuższa/przebijałbym się przez krzaki). Trochę nudno, jedyna rozrywka to właśnie jakiś drobny sprint ze świateł, walka z wiatrem w pysk, itp. Komunikacją jadę 2x dłużej i jeszcze bardziej nuuuudno.

My home is where my bike is.

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum