Autor Wątek: Holendry - plusy i minusy  (Przeczytany 11414 razy)

Offline Mężczyzna worek_foliowy

  • Wiadomości: 10327
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 11.02.2012
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 11 Lis 2012, 18:08 »
Co do rzekomych zalet holenderek:

Dla osoby, która ma już rower argument kosztu zakupu jest słaby ;) Po mieście jeżdżę szosówką o wartości rynkowej w sezonie ~1,5 tys. zł i  jakoś przypiętej Keeperem nikt nie próbuje kraść. Argumentem może być koszt eksploatacji, ale można też kupić bardzo dobry rower na Shimano 105 za kilkaset złotych i ewentualne koszty jego naprawy będą niewysokie.

Wyprostowana pozycja wcale nie musi być wygodniejsza, na baranku mogę jechać i nisko i wysoko. Osobiście nie lubię gdy kierownica drapie mnie po szyi, jak ma to miejsce w holenderce.

Dwa razy większa masa roweru miejskiego też ma spore znaczenie podczas przyspieszania.


Po mieście poruszam się ze średnią 25-30 km/h z postojami (w zależności od tego czy mam akurat ochotę ryzykować zainteresowaniem policji) i po nieco ponad 9 km dobrze jest mieć czasem koszulkę na zmianę, po to żeby nie siedzieć w lekko wilgotnej rowerowej. Używam spodni 3/4 z oddychającego materiału, takich w jakich chodzę na co dzień. Wcale nie jestem specjalnie bardziej upocony niż gdybym jechał autobusem. Jedyną różnicą w ubiorze jest właśnie koszulka - tani poliester śmierdzi, koszulki rowerowe raczej są zbyt obcisłe ;)

Jeżdżę już 3 rok tą samą trasą (bo innej nie ma/byłaby 2x dłuższa/przebijałbym się przez krzaki). Trochę nudno, jedyna rozrywka to właśnie jakiś drobny sprint ze świateł, walka z wiatrem w pysk, itp. Komunikacją jadę 2x dłużej i jeszcze bardziej nuuuudno.
Też jeżdżę jedną trasą i są to najbardziej ruchliwe ulice jakie dałoby się wybrać. Jazda w tempie 15 km/h byłaby wątpliwą przyjemnością - szybsza to nie tylko zysk czasowy ale dobry trening i sporo dopaminy :)
Janus: "Generalnie nie ogarniam 3D i notorycznie wpadam na ściany, chodzę w kółko [...]"

Offline Mężczyzna hejtyniety

  • Doktor Ojtamojtam
  • Wiadomości: 256
  • Miasto: Katowice, Ustroń
  • Na forum od: 16.07.2012
    • Mój blog wyprawowo/rowerowy
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 11 Lis 2012, 19:02 »
Ja nie mam zamiaru nikogo przekonywać do sowich racji - po prostu pokazuje, że da się inaczej, często lepiej i taniej.

Też po mieście jeżdżę na droższych rowerach - argument rowerku za stówkę podałem dlatego, że miałby być przypięty na noc przed blokiem. Ale znajomym załatwiam rowery za stówkę i jeżdżą aż się kurzy ;)

15km w pół godziny jest jak najbardziej możliwe - takie średnie mam na trasie Katowice-Gliwice, która właściwie jest cały czas w warunkach miejskich. Niestety daleko nam do prawdziwych rowerostrad, gdzie taka średnia jest standardem :(

Napęd w holenderkach nie jest kiepski - jest po prostu zupełnie inny niż w klasycznym rowerze. I tak na miasto zwykle wystarcza singiel, ale jak ktoś chce coś więcej to wielobiegowa piasta jest nie do zajechania (jedynie te z większą ilością biegów są mniej odporne na głupotę użytkownika). Ogólnie napęd tani i bardzo trwały - mi szkoda by było dojeżdżać 9cio czy więcej biegową kasetę po mieście...

A z olo się zgadzam w 100%  :icon_exclaim:

Nie wiem gdzie po Katowicach jeździłeś, ale na mojej trasie nikt mnie błotem nie chlapie - owszem, czasami są jakieś kałuże, ale wystarczy, że podczas przejazdu przez nie trzymam korbę poziomo - masz mniej ochlapane nogawki niż jakbyś szedł piechotą. Z błotem pośniegowym jest podobnie - przejeżdża się "suchą stopą" :P

O przykładzie nieekonomiczności jazdy w marynarce czy garniaku nie będę się wypowiadał - idź do urzędu miasta albo na Radę Wydziału w dresie, na pewno wszyscy Cię będą traktowali poważnie i zrobisz wielką karierę :lol: To jest mój normalny "cywilny" strój i nie zależnie czy jeździłbym rowerem czy autem czy chodził piechota miałbym to na sobie...

Offline Kobieta Janus

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 3598
  • Miasto: Goteborg
  • Na forum od: 20.06.2010
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 11 Lis 2012, 19:21 »
15km w pół godziny jest jak najbardziej możliwe - takie średnie mam na trasie Katowice-Gliwice, która właściwie jest cały czas w warunkach miejskich. Niestety daleko nam do prawdziwych rowerostrad, gdzie taka średnia jest standardem
Chyba mamy inne standardy ;) Tak czy inaczej Wasza fascynująca dyskusja ma niewiele wspólnego z tematem wątku.

Offline Mężczyzna michał

  • z kropką
  • Wiadomości: 1081
  • Miasto: Gdynia
  • Na forum od: 10.06.2008
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 11 Lis 2012, 19:29 »
kończy się na ogólnym podejściu do jazdy rowerem
To ,o ile dobrze pamiętam ,zacząłeś Ty.
To nie jest dyskusja o dojeżdżaniu do pracy/na uczelnię.

Offline Mężczyzna hejtyniety

  • Doktor Ojtamojtam
  • Wiadomości: 256
  • Miasto: Katowice, Ustroń
  • Na forum od: 16.07.2012
    • Mój blog wyprawowo/rowerowy
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 11 Lis 2012, 19:34 »
Oj chyba nie - ja jedynie wziąłem w obronę holednerki i ich użytkowniczki/ków! Ale, żeby to miało sens musiałem osadzić je w warunkach miejskich, bo w innych rowerki te raczej słabo wypadają.

Offline Mężczyzna Waxmund

  • Moderator Globalny
  • Ironman
  • Wiadomości: 11154
  • Miasto: Baszowice k/Kielc
  • Na forum od: 07.06.2007
    • www.waxmund.pl
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 12 Lis 2012, 00:48 »
a tu się trochę mylisz.

mojej dziewczynie super jeździło się na singlu, i w ogóle przerzutek nie lubiła :P i pod takie podjazdy do 5% dawała na nim radę ;) nie musiała się przejmować żadnymi zmianami biegów, regulacją, regulacją hamulców... po prostu jeździła, i nie interesował ją w ogóle sprzęt ;)
Czasami na drodze spotykam prawdziwych rowerowych szaleńców, pędzą na złamanie karku i wbrew rozsądkowi... naprawdę... aż ciężko ich czasem wyprzedzić...

www.waxmund.pl

Offline Mężczyzna hejtyniety

  • Doktor Ojtamojtam
  • Wiadomości: 256
  • Miasto: Katowice, Ustroń
  • Na forum od: 16.07.2012
    • Mój blog wyprawowo/rowerowy
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 12 Lis 2012, 07:01 »
Wilk, powiedz mi z jakimi Ty holenderkami miałeś do czynienia? Bo dyskwalifikujesz je nie używając żadnych konkretnych argumentów. To, że te rowery teraz można kupić za 100zł wcale nie oznacza, że to są tanie gruchoty z supermarketu i porównywanie ich do komunijnych górali pokazuje tylko Twój brak obeznania w temacie.

Otóż jak wiedzieć czego szukać to można wyrwać naprawdę świetne miejskie rowerki! Firmy takie jak Mars, Villiger, Mondia, Union czy te z trochę niższej półki: Europa, Amsterdam, Prestige są w naszym kraju w ogóle nie znane, ale jakoś wykonania elementów jest porównywalna do współczesnych grup Deore.

Ja też mam pagórkowate miasto, ale właściwie ciągle jeżdżę na jednym biegu, bo się po prostu przyzwyczaiłem do tego przełożenia. Jedynie jak mam mocno obładowany rower to zmieniam na lżejszy, czasami na zjazdach cięższy. Zakładając, że nie wozi się gratów to singiel w zupełności wystarczy - ładujesz przełożenie 46/19 (dla faceta), 38/19 (dla kobiety) i można cieszyć się jazdą. Bzudr o obciążeniach kolan nie pisz, bo obciążenie jest porównywalne do wchodzenia po schodach. Jak dla kogoś to jest za duży wysiłek to lepiej żeby sobie od razu położył się do trumny.

"kto bogatemu zabroni" - oczywiście możesz jeździć po mieście na napędzie 27, ale nie wmówisz mi, że masz realną potrzebę wykorzystania wszystkich biegów - ja na wyprawie przez pół Europy obciążony 50kg ładunkiem ledwo je wykorzystuje. Poza tym redukcja przed każdymi światłami jest strasznie niepraktyczna, a czasami wręcz nie możliwa, biegi w piaście możesz zmienić choćby na postoju.

A najsłabszy punkt stosowania klasycznej przerzutki w stosunku do piasty wielobiegowej wynika z mechaniki. Piasta wielobiegowa to mała skrzynia biegów - pracują ze sobą ciągle te same pary ścierne, dzięki czemu zużywają się równomiernie i nie ma możliwości, żeby któraś ze stron była bardziej lub mniej starta - całość pracuje aż do całkowitego zużycia. Podobnie jest z łańcuchem i trybami - ciągle ten sam łańcuch wyciągnięty pod ten sam tryb. Nawet mam ładny przykład do jakiego stanu zużycia można doprowadzić:

Kolejnym elementem jest łańcuch, którzy przy napędach jednorzędowych jest zdecydowanie szerszy, sworznie więc mają większą powierzchnie, co przekłada się na wolniejsze zużycie.

W przypadku przerzutek zewnętrznych nie jest już tak fajnie, bo jeden łańcuch pracuje z kilkoma trybami. Wystarczy, że na jednym trybie zużyje się mocniej i już całość zaczyna nie działać tak jak powinna, pojawiają się poślizgi itd.

Kolejną wielką zaletą jednego biegu jest możliwość montażu pełnej osłony łańcucha - która nie służy tylko do tego, żeby sobie nogawek nie pobrudzić ale także chroni łańcuch przed czynnikami zewnętrznymi - nie dostaje się do niego kurz, śnieg czy solanka z dróg. W moim holendrze (którym codziennie robię ok 20-25km) łańcuch ostatnio smarowałem 1,5 roku temu, jak ostatnio tam zaglądałem był czyściutki, chodzi cicho i nie ma żadnych innych oznak zużycia.

Znów powtarzam, że wszystko opisuje na bazie mojego doświadczenia, kusi mnie zapytać jakie ty masz doświadczenie w miejskich rowerach? Bo porównywanie ich do marketowców z g*wnoliny nie świadczy żebyś wiedział o czym piszesz. Tylko konkrety proszę: ile jechałeś, na czym, w jakich warunkach. Bo to nie są rowery do ścigania się tylko do sprawnego przemierzania miast. Ja przynajmniej z czystym sumieniem mogę polecić to co polecam, bo mam porównanie z rowerów z różnych grup cenowych i różnych typów - od marketowej plateliny, przez miejskie Sachsy i Nexusy po XT i Ultegi, od składaków, przez holenderki i trekingi po górale i kolarki.

Na zakończenie: kto ma lepiej znać się na rowerach miejskich niż Holendrzy? Przecież u nich to ogromna gałąź przemysłu! Dobre pomysły same się bronią i jak widać w ich wypadku się obroniły.

Offline Mężczyzna oszej

  • Niejeżdżący teoretyk - forumowy mędrek
  • Wiadomości: 1942
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 21.01.2011
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 12 Lis 2012, 08:27 »
do sprawnego przemierzania miast.
Bronisz swojej racji jak każdy inny swojej. Niektórym po prostu nie podchodzi taki rower i tyle. I niby politechnika, te sprawy, a coś ze sprawnością nie tak. Jeśli za sprawność przyjmiemy sobie przejechany dystans do pracy potrzebnej do jego przejechania, to niestety, holenderka wypada marnie. Mniej sprawny=gorszy.
Co do kosztu eksploatacji i ewentualnej straty po kradzieży, masz rację, ale nie pisz, że jest sprawny w mieście w czasie przemieszczania się.
Poza tym wiele holenderek po prostu ma być dla dziewczyn ładna, i taki rower przyczynia się do tego, że przestaje się na nim jeździć, bo jest jakiś tam uraz. A nowe holenderki są koszmarnie drogie, nieproporcjonalnie. No chyba, że to koszt bezobsługowości, ale dla osób, które oddają rower do serwisu, a nie naprawiają sobie samemu jak Ty, lub po znajomości, koszt naprawy piasty często przekracza wartość taniej używki (w harfie potrafią zawołać do 300zł, gdy rozłożą ręce i trzeba całą wymienić). A tego nie bierzesz pod uwagę. I dla wielu z nas zmiana przerzutek przed światłami jest jednak bardzo praktyczna, i każdy kto jeździ na rowerze robi ją odpowiednio wcześniej, żaden argument, zmiana na postoju to ukłon wobec tych mniej doświadczonych lub zatrzymujących się z piskiem opon, gdy tylko są pod masztem ze światłami, a one się zmienią na pomarańczowe. Kilka metrów wystarczy, żeby zbić z blatu na środek i 3-5 z tyłu. W zasadzie można powiedzieć, że obrót korby. Za to start nieporównywalnie efektywniejszy. No ale, Ty się nie ścigasz.
Te rowery są okej, ale wcale nie są lepsze od szosówek czy innych rowerów. A Ty, nie wiem czy świadomie, starasz się udowonić, że tak jest, wyprowadzając artylerię argumentów, rzekomo pod tytułem obrony, a tak naprawdę piszesz w samych superlatywach o tych rowerach. Tutaj nikogo do tego nie przekonasz, każdy jest na tyle doświadczony, że ma swoje zdanie. Przy okazji - wg mnie, rower miejski o ile szanse w mieście jakieś tam ma, to poza miastem już nie, a Ty proponujesz w równoległym wątku na jedyny rower do 800zł własnie miejski (zainteresowany chce też wyjeżdżać w okolice, najpierw bliskie, później dalsze, i co, uzna, że to bez sensu, trzeba kupić drugi rower, a ten miał być bardziej "do wszystkiego", na drugi nie mam pieniędzy itp. Tam trzeba roweru bardzije uniwersalnego. No chyba, że miejskie to także podmiejskie, idealne do zaliczania gmin, jazdy z sakwami itp. Chociaż, przecież osiąga się na nim średnie rzędu 30km/h. Może czas na alleycata na holenderce :D?

Offline Kobieta Janus

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 3598
  • Miasto: Goteborg
  • Na forum od: 20.06.2010
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 12 Lis 2012, 09:04 »
Ja też mam pagórkowate miasto, ale właściwie ciągle jeżdżę na jednym biegu, bo się po prostu przyzwyczaiłem do tego przełożenia. Jedynie jak mam mocno obładowany rower to zmieniam na lżejszy, czasami na zjazdach cięższy. Zakładając, że nie wozi się gratów to singiel w zupełności wystarczy - ładujesz przełożenie 46/19 (dla faceta), 38/19 (dla kobiety) i można cieszyć się jazdą. Bzudr o obciążeniach kolan nie pisz, bo obciążenie jest porównywalne do wchodzenia po schodach. Jak dla kogoś to jest za duży wysiłek to lepiej żeby sobie od razu położył się do trumny.
(...) ja na wyprawie przez pół Europy obciążony 50kg ładunkiem ledwo je wykorzystuje. Poza tym redukcja przed każdymi światłami jest strasznie niepraktyczna
Wczoraj dowiedziałam się, że bez mięsa nie da się żyć, dzisiaj - że muszę położyć się do trumny. Martwawiewiórka, szykuje Ci się towarzyszka niedoli ;)

Jedno przełożenie i można cieszyć się jazdą? Nie obciąża kolan? Sorry, hejtyniety, ale gadasz bzdury i strasznie uogólniasz. Ja w drodze na wydział (2.5 km) używam wszystkich biegów, od 1-1 do 3-9. Od biedy mogłabym zrezygnować z tych najwyższych jadąc dłuższą drogą, ale bez najniższego na pewno bym nie podjechała pod jedną bardzo stromą górkę. Połowy Europy nie przejechałam na rowerze, więc może się nie znam, ale w tej małej części, w której byłam, zdecydowanie wykorzystywałam wszystkie przerzutki, jakie mam, i chętnie dodałabym ich jeszcze trochę. Może Ty masz kolana ze stali - ja nie mam i jazda z niską kadencją i na zbyt wysokim przełożeniu bardzo mnie męczy, i raczej nie jestem w tej kwestii wyjątkiem.

Kupiliśmy jakiś czas temu mamie rower miejski z 21 przerzutkami. Jak już się oswoiła z rowerem, chciałam jej pokazać, jak się zmienia przerzutki, bo zarzekała się, że na pewno ich nie ogarnie. Tymczasem okazało się, że sama się nauczyła, bo zobaczyła, jak się przydają.

P.S. Holendrzy znają się na rowerach, ale w Holandii jest płasko.

Offline Mężczyzna hejtyniety

  • Doktor Ojtamojtam
  • Wiadomości: 256
  • Miasto: Katowice, Ustroń
  • Na forum od: 16.07.2012
    • Mój blog wyprawowo/rowerowy
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 12 Lis 2012, 09:21 »
Róbcie jak chcecie - powtarzam po raz kolejny, że na siłę nikogo nie mam zamiaru przekonywać.  Nie twierdzę, że rower za 2000 tysiące jest gorszy od roweru za 200zł, bo takiej tezy nie jestem w stanie obronić. Twierdze jedynie, że rower za 100 czy 200zł w zupełności wystarcza na miasto.

Na wyprawy czy w góry mam inne rowery, które lepiej są dostosowane do spodziewanych tam warunków. Ale na miasto i tak wracam do holenderki....

Próbuje tylko pokazać, że nie trzeba kupować browaru żeby się napić piwa. Śmiganie po mieście na jakiś super sprzęcie przypomina mi trochę jazdę BMW z 5 litrowym silnikiem po bułki do sklepu - oczywiście można to zrobić, tylko po co?

Argumenty które używam nie są wyssane z palca - ktoś spróbuje je podważyć?. Ale konkretnie bez ogólników! Konkretnie z jakiego przełożenia ruszasz, jakie przełożenie podczas jazdy, jaka kadencja itd.  Potem można to skonforntować z przełożeniami piasty 3biegowej i zobaczymy co wyjdzie. 

I proszę nie chwytajcie mnie za słówka, bo dyskusja straci na poziomie. Sprawność można definiować na różne sposoby. Akurat w zacytowanym przykładzie chodziło mi o typowo potoczne znaczenie tego słowa a nie techniczne (A jak już chcesz być taki techniczny, to napęd jednorzędowy ma większą sprawność niż zewnętrzna przerzutka).

Inna sprawa, że może pochwalicie się sowimi doświadczeniami z jazdy na singlach czy holenderkach, bo jakoś do tego nikt się nie chce przyznać i odnoszę wrażenie, że tylko teoretyzujecie :P

Offline Kobieta Janus

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 3598
  • Miasto: Goteborg
  • Na forum od: 20.06.2010
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 12 Lis 2012, 09:49 »
Mi rower bez przerzutek na miasto nie wystarczy, choćby kosztował i 20000 zł. Jeździłam na rowerze miejskim mamy i na holenderce w Kopenhadze. Jechało mi się bardzo dobrze, bo to wygodne rowery, a ja się nie spieszyłam. A przede wszystkim - było PŁASKO.
Jadąc po Göteborgu na moim góralu ruszam przy 2-4, 2-5, pod górkę zawsze zmieniam przednią przerzutkę na najniższą (tylną czasem też), na płaskim coś koło 2-6, 3-7, w dół więcej. Kadencji nie mierzyłam, ale jest zdecydowanie wyższa niż spotykanych na mieście rowerzystów. Często widuję ludzi właśnie na singlach ledwo jadących pod górkę z potwornie niską kadencją albo po prostu prowadzących rower pod górę. Zawsze mi ich żal :)

Offline Mężczyzna oszej

  • Niejeżdżący teoretyk - forumowy mędrek
  • Wiadomości: 1942
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 21.01.2011
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 12 Lis 2012, 09:55 »
Sama przekładnia jest bardziej sprawna, ale zaczynasz gadać na inny temat niż ja. Zestawiasz niemalże CVT ze zwykłą przekładnią. (nie pouczaj mnie, wiem, że podałem skrajności).Powodzenia. A co do tych, co jeździli, lub nie jeździli na singlach, to zdecydowana większość miała i jeździła na singlu, błagam, pogrążasz się.
Skoro nie masz zamiaru nikogo przekonywać to po prostu zamilcz, bo Ci to nie wychodziło do tej pory.
Maluch też wystarcza na miasto, hulajnoga też wystarczy. Ale przyjemność z machania noga przez 10km jest nieporównywalnie niższa.
Jeśli pytasz każdego personalnie, to mi 3biegówka kompletnie nie wystarcza. Za duży młynek przy starcie, przełożenie bezsensowne, praktycznie zostają 2 biegi, których nijak nie potrafię wykorzystać, bo nie pasują mi do mojego stylu jazdy. Ta kadencja zabija. No ale, co ja wiem o holenderkach. Tylko Ty tutaj te rowery ogarniasz. I kładziesz do trumny. Pozdro, "koleś".

PS. Co do ceny, to znów majaczysz. Zacząłeś mówić o typowo miejskich za 100 zł, a teraz zbierasz wszystkie typy rowerów w cenie do 200 zł. Za 200 zł to wolałbym starą szosówkę na miasto, bo szybciej i przyjemniej, niż na "sedesie".

Offline Mężczyzna oszej

  • Niejeżdżący teoretyk - forumowy mędrek
  • Wiadomości: 1942
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 21.01.2011
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 12 Lis 2012, 11:04 »
Pominę poprzednie kwestie i odniosę się tylko do Twojego pytania o młynek, że Ci nic nie mówi. Pierwsze, najlżejsze przełożenie w trójbiegówce jest dla mnie zbyt miękkie, od razu uzyskuję zbyt dużą kadencję, jest niepotrzebne, więcej czasu tracę na to, że muszę po zmianie na "dwójkę" lekko przestać pedałować, żeby wskoczyła (może to wina piasty? nie jeździłem na drogich piastach, ale to wykluczałoby "taniość" roweru ;) ), niż czerpię z tego przełożenia korzyści. Jak dla mnie, zbędnie traci się rytm, przy klasycznej zewnętrznej przerzutce też w pewnym stopniu się odpuszcza, ale jest to dużo mniej odczuwalne chociażby dla kadencji, niż w przypadku holenderki. Jeśli chodzi o inne aspekty - bezobsługowość dla mnie żadna, i tu smaruję i tu smaruję, zmiana dętki moim zdaniem nie jest tak banalnie prosta jak w przypadku z przerzutką zewnętrzną (pomijam tu singla), koledze podczas rutynowej zmiany dętki (rutynowej w sensie czynności, a nie przebijania dętki :P) pękł klinik w takim czerwonym plastyczku przy ośce koła (SRAM), przerzutka/piasta zaczęła świrować a w harfie powiedzieli, że tej części nie mają (nie wiem, czy w ogóle, czy tylko w tamtym momencie), ostatecznie musiał kupić jakąś padlinę, ze względu na ten mały plastyczek). Być może poszło jeszcze coś, być może coś zrobił źle- nie dopytywałem, ale zdarzyło się to podczas zwykłej zmiany dętki. Jeśli to nie są dla Ciebie argumenty z mojej strony, to ja już się tutaj nie udzielam :P
Tak z ciekawości - tylny tryb można zmieniać sobie wg upodobań w takiej piaście? Jest wymienny?

Offline Mężczyzna worek_foliowy

  • Wiadomości: 10327
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 11.02.2012
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 12 Lis 2012, 11:24 »
hejtyniety, o ile geometria i masa holendra całkowicie go dyskwalifikuje, to potencjalne zalety napędu jednobiegowego jestem w stanie dostrzec ;)

Ile kosztuje wymiana napędu? Mógłbyś podać orientacyjne ceny poszczególnych części?
Janus: "Generalnie nie ogarniam 3D i notorycznie wpadam na ściany, chodzę w kółko [...]"

Offline Mężczyzna Susiedka

  • Wiadomości: 414
  • Miasto: Stuttgart
  • Na forum od: 03.09.2010
Odp: Holendry - plusy i minusy
« 12 Lis 2012, 11:33 »
Też po mieście jeżdżę na droższych rowerach - argument rowerku za stówkę podałem dlatego, że miałby być przypięty na noc przed blokiem. Ale znajomym załatwiam rowery za stówkę i jeżdżą aż się kurzy ;)

Osoby kradnące rowery spod bloku, niekoniecznie znają wartość roweru, a obawiam się, że zupełnie nie znają. Czasami w radio informują, że sprzedają kradzione rowery po 50-150 zł i wszystko jedno jaki egzemplarz.

W holenderskich podoba mi się kilka rzeczy, przerzutka jest dostosowana do częstych zmian i to na postoju, a sama przekładnia planetarna to jest świetne odkrycie, ktoś powinien dostać za ten wynalazek nagrodę Nobla. Siły rozkładają się równomiernie, jest duży styk między częściami, a przy tym całość jest bardzo precyzyjna.  Nie bez powodu montuje się takie przekładnie w piastach w ciężkim sprzęcie, jak koparko-ładowarki.

Jedna rzecz mnie dziwi. Cena nowych rowerów w Niemczech czy Holandii jest bardzo wyśrubowana, a potem używane można tam kupić za 25-50 euro. Kradną je czy co?

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum