Dawno mnie tutaj nie było, chciałem jednak po powrocie pochwalić się tegoroczną wyprawą, której celem było Wieczne Miasto.
Trochę podsumowania:
- Czas: od 20 lipca do 14 sierpnia br,
- Trasa: z Polski przez Czechy, Austrię (przeł. Hochtor), Włochy (przeł.
Falzarego, Padwa, Ravenna, San Marino, Asyż) do Rzymu. W planach
mieliśmy powrót do Polski przez Szwajcarię, Austrię i Czechy, niestety
wypadek uniemożliwił nam realizację planów w piątym dniu od powrotu z
Rzymu. W drodze powrotnej udało nam się zwiedzi m.in. Sienę, Pizę oraz
Cique Terre.
W sumie w ciągu dni przejechaliśmy 2240 km + około 1400 pociągiem w
podróży powrotnej.
- średnio dziennie 106 km, maksymalnie 153 km
- złapane dwie gumy - Schwalbe Marathon Plus dalej nienaruszone po 10
000 km, obydwie gumy złapane na nowych zwykłych Schwalbe Marathon,
- Najwyższy punkt - Hochtor, najniższy - kilkukrotnie poziom morza
- Noclegi - głównie w namiocie, płaciliśmy jedynie za camping w
Cortinie, oraz hostel w Rzymie.
- Po raz pierwszy w naszej historii pojawiła się większa kontuzja, która na dodatek uniemożliwiła nam kontynuowanie wyjazdu - gdy zachciało nam się nieco skrócić trasę przez Ligurię pociągiem, przy wysiadaniu rower wypadł z drzwi wagonu raniąc Tomkową
łydkę tak, iż skończyło sie szyciem rany.
- W drodze powrotnej jechaliśmy 13 pociągami, dwie noce spędzając na
dworcach.
Zapraszam do oglądania zdjęć tutaj:
http://velozone.net/roma/galeriaroma.phpi czytania dość długiej relacji tu:
http://velozone.net/roma/relacja.php Przy okazji kilka uwag, które narodziły się po przeczytaniu relacji z Włoch kilka wątków poniżej. Na dwa tygodnie jazdy przez Włochy spotkaliśmy JEDNEGO Włocha, który był do nas nieżyczliwie nastawiony. Wszystkie noclegi z wyjątkiem Cortiny mieliśmy na gospodarza, i byliśmy bardzo życzliwe przyjęci. Włosi są super
Włoch za kierownicą - szczególnie w Rzymie - katastrofa. Musieliśmy uważać jadąc na wprost, żeby przypadkiem, żeby nikt z skręcających na prawo nas nie staranował.
pozdrawiam, i zapraszam na velozone.net
Łukasz