Ho HO
Mój temat jak nic
Więc wpierw -
Rok 2008Wyprawa do Suwałk z 1 dniem na terenie Litwy. Pierwszy nocleg za Łomżą - namiot rozłożony na terenie fortów.
Rok 2009Seria "Przystankowa"
Wyprawa majowa w Bieszczady. 6 dni w te i z powrotem z Warszawy.
Pierwszy nocleg u kumpla, drugi z noclegów na trasie, już w Bieszczadach. dosyć komfortowo i nikt się nie zainteresował.
4ty nocleg
około 15 km na północ od Jarosławia. Totalne zadupie przy drodze 870.
5ty nocleg wyprawy - 7km na północ od Lubartowa. Była deszczowa noc, i przybyłem już zmoknięty. Rankiem okazało się że ktoś czekał na przystanku, ale bardziej obawiał się mnie niż ja tą osobę. Mimo świadomości tej osoby podrzemywałem, aż nie wyspałem się
W czerwcu
- jeden przystanek za Kleszczelami koło Siemiatycz - noc przespana na siedząco, bo ławka za wąska
- koło Serpelic nad Bugiem 1-2 h drzemki po imprezie u znajomych - na kacu nie miałem siły jechać i musiałem swoje odespać jeszcze.
Latem, w czasie Wyprawy Skandynawskiej, większość nocy zwyczajnie, pod namiotem
bardziej interesujące były 3 noclegi
- pierwsza noc w Szwecji - jakiś sad do którego się wprosiliśmy z Księgowym, tuż za Helsingborg, ale w gruncie rzeczy wciąż w mieście
- opuszczona stodoła , której ściany były pochylone o ok.10 stopni. Okolice jeziora Vättern za Jönköping
- Sztokholm - namiot rozłożony w zielonej części miasta położonej między portami
- Estonia - nocleg w rozpadającym się lesie. W nocy zerwał się dość silny wiatr - było blisko morza. Zaniepokojony wyszedłem na zewnątrz. Drzewo o które oparem rower złamało się gdy tylko nieco je popchnąłem. potem łaziłem przez pół godziny i siłowałem się z innymi w pobliżu. Znalazłem jeszcze jedno, ale bardziej oporne. Brrr.
- Po powrocie do Polski. Kilkanaście kilometrów przed Mikołajkami, miałem trudności ze znalezieniem odpowiedniego miejsca. Wylądowałem ostatecznie tu:
5 minut po obudzeniu tą dróżką przejeżdżał traktor.
ROK 2011Kolejna seria przystankowa i nie tylko
- Przed Wenecją, cheiliśmy przenocować na rpzystanku w jakiejś wiosce, ale zby dużo młodzieży, sprawiło że znaleźliśmy coś bliżej tonącego miasta - pobocze przy drodze koło laguny. Droga była od Laguny odgrodzona wałem, a sama była poprowadzona kilka metrów powżej poziomu terenu. Przed ewentualnym stoczeniem chroniły nas barierki, które utworzył coś w rodzaju wybrzuszenia dając nam "parking" na noc. Było tak ciepło, że nawet się nie przykrywaliśmy.
- Przed zdobywaniem San Marino przenocowaliśmy na siedząco na przystanku, jak również zrobiliśmy sobie kolację.
- Pomiędzy Perugią i Asyżem. Nocleg tuż przy drodze. Ukryci za skrzynką telefoniczną czy elektryczną i 1-2 krzaczkami. spaliśmy w śpiworach NA namiocie i przykryci jego płąchtą, która nas maskowała, przed ew. wzrokiem. Od drugiej strony odgrodzeni byliśmy siatką jakiegoś parkingu i kolejnymi krzaczkami
- Tuż za Genuą - nocleg znaleźliśmy po 3 w nocy. Spaliśmy może ze 3-5h. Chcieliśmy przespąć się na przystanku przed Genuą, w jakimś miasteczku, ale ludzie pytający, czy nie potrzeba nam pomocy, nie dawali spokoju więc by uniknąć pytań zdecydowaliśmy się jechać dalej. Przez Genuę błądziliśmy 3 godziny zmęczeni i śpiący. Mijaliśmy też rowerzystę śpiącego na ławce przed kościołem dość blisko wybrzeża. Nasza ławka znajdowała się tuż obok drogi nadmorskiej, oddzielona gęstymi krzakami. Rankiem pojawiali się jogingujący.
- Kolejnego dnia się pochorowałem, trochę padało itp. Noc spędziliśmy w galerii przy drodze, na wzgórzu za miastem. rankiem znów ktoś przebiegał
- Nocleg we Francji ok 835 m n.p.m. na ścieżce w pobliżu serpentyn, po drugiej stronie przełęczy
- Nocleg za Col de Tende ok. 1608m n.p.m. Prawie najwyższy w życiu nocleg.
Widok na dolinę
- Dolina Aosty ok 500 m n.p.m. Nocleg na przytulnym drewnianym przystanku, prawie jak w chatce.
- Szwajcaria ok 1230m n.p.m. - bardzo skromny przystanek. Znaleźliśmy go po długim zjeździe z przełęczy St. Bernarda. Zjazd ciągnął się przez 20km z czego tylko 5-6km przejechaliśmy w promieniach zachodzącego słońca, a resztę po ciemku.
- Szwajcaria 1615 m n.p.m. Nocleg 150 m powyżej miasta Andermatt, ulokowany na ścieżce omijającej tunel. Widoki o poranku wspaniałe. Pobity rekord z przed kilku dni o najwyżej położonym osobistym noclegu.
- Niemcy 657m n.p.m.kolejny przystnaek. We wsi którą niedaleko mijaliśmy był jakiś festyn. W nocy padało. W dzień również - siedzieliśmy w nim do 10
- Niemcy 620 m n.p.m. Przed wkroczeniem do Czech, przenocowaliśmy w okolicy Deggendorf. Najgorsza z nocy na przystanku. Powietrze było chłodne a za przystankiem płynął strumyk. Było potwornie zimno.