Autor Wątek: Turystyka masowa, znakowanie atrakcji i inne zło.  (Przeczytany 3139 razy)

Offline Mężczyzna chesteroni

  • Wiadomości: 673
  • Miasto: Toruń
  • Na forum od: 14.07.2012
Mnie dla odmiany zaskoczyła pozytywnie Szosa Transfogaraska w Rumunii - spodziewałem się tumów na drodze, a było pusto i fantastycznie.
Opisany przez Oskara trend wynika z rosnącej zamożności ludzi - coraz więcej osób stać na wyjazd nad morze więce coraz więcej miejsc adaptuje się do tego popytu na atrakcyjność. Takie Costa del Sol na ten przykład zabetonowano hotelami i naprawdę nie warto tam jechać bo ju nie jest malowniczo :(

Offline Mężczyzna wojtek

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 5172
  • Miasto:
  • Na forum od: 02.03.2010
    • Pokój z Tobą


Do kolegi wyżej:
Zależy kto co lubi i jaki ma cel. Są ludzie, którzy jadą paść oczy i są tacy, którzy jadą się zresetować, wyleżeć, a wieczorami wyszaleć. I warto, żeby miłośnicy tego typu wywczasu jeździli właśnie na Costa del Sol czy Lazurowe Wybrzeże, przynajmniej nie hałasują w miejscach, gdzie wczasują wielbiciele ciszy i spokoju.

A tak ogólnie: mam kilka myśli w temacie, ale nie do końca poskładanych :P

Może mi się tylko wydaje, ale niektórym marzy się odkrywanie nieodkrytego, przełamywanie barier oraz rezerwacja co ciekawszych miejsc tylko dla siebie (przynajmniej na jeden dzień w roku). Tak już się chyba nie da, za dużo ludzi jest na świecie, zbyt dużo ma podobne pomysły na spędzanie wolnego czasu, zbyt dużo ludzi stać na realizowanie swoich pomysłów, sprzęt turystyczny jest zbyt tani i zbyt łatwo dostępny, transport tani i szybki.

Planując trasy korzystamy z przewodników i relacji innych osób, dopytujemy w serwisach, jak ten, a później sami piszemy relacje, pokazujemy fotki i piejemy z zachwytu, a dopiero za nami tłumy...
Skończmy z tym, forum do piachu, fotki do kartonu pod łóżko, a przewodniki oddajmy strażakowi Montagowi.
« Ostatnia zmiana: 17 Sty 2013, 09:06 wilcze_stado »

Offline Mężczyzna Oskar

  • Wiadomości: 796
  • Miasto: Szczecin/Świnoujście
  • Na forum od: 14.12.2011
Mi sie marzy tylko jedno. Żeby masowy ruch turystyczny leżał sobie na plażach wzdłuż i wszerz morza Śródziemnego, żeby gnieździł się w enklawach turystycznych tych które już są i nie standaryzował i nie psuł krajobrazów tych miejsc, do których jeszcze nie zawitał. Swoją drogą, ciekawe czy kiedyś doczekamy się ograniczeń i walki  z przemysłem turystycznym porównywalnym z walką ekologów z elektrowniami itp. Może wydaje się to abstrakcją, ale są przecież miejsca gdzie ruch turystyczny jest ściśle regulowany w celu ochrony środowiska itd.

Offline Mężczyzna Księgowy

  • .::Kolarska Patologia::.
  • Wiadomości: 4033
  • Miasto: Warszawa/Jabłonna
  • Na forum od: 30.12.2010
Te ograniczenia już są Oskarze. Np z tego co wiem Wilk i Ciman byli na Kanarach i tam za nocleg namiotem w parku narodowym - a zajmuje niejednokrotnie 80% wyspy, dostać można srogi mandat. I to nie tylko czcze gadanie. Cimana spotkał patrol a terenówkach i zrobiła się afera... nie wiem czy w końcu wysłali mu mandat, ale chyba wypisali mu na 5 tysięcy Euro, albo więcej.

Wyobraźmy sobie, że nie mamy gdzie spać a park ciągnie się ciężkimi terenami a zapada noc... Ani jednego człowieka miejsce na nocleg idealne. Cóż, coś za coś. Rozumiem rozterki i popieram, choć jak pokazuje przykład temat jest bardzo elastyczny. My jako rowerzyści też jesteśmy turystami. Czy to troszkę nie myślenie w stylu: "ale fajnie gdyby dziewicze miejsca były tylko dla nas a inni sio?"

Pozdrawiam Turystycznie!
Jadę tam gdzie znika horyzont.
MP 2014 - 500km 25h28`|MP 2015 - 300km 20h30`|MP 2017 - 300km 21h01`|MP 2018 (DNF)- 519km 27h30``|BBT 550km (DNF) | POM500 46h33`|PGR 550km - 80h04`

Offline Kobieta martwawiewiórka

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6394
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 17.08.2009
Ja muszę wspomnieć o Czarnogórze. O ile Chorwacja, zapchana turystami, nie zdziwiła mnie ( tam przecież zawsze tak było ), o tyle ta odłączona części Serbii już tak. Turystyka wkroczyła tam w ciągu kilku lat, powodując naprawdę prawdziwy boom.

Wystarczy jednak tylko trochę tam odjechać od wybrzeża, a znajdzie się i dzicz, i pustkę.

Z oglądania top ten z przewodników dawno już zrezygnowałam.

Tez mam kilka ogólniejszych mysli, temat jest ciekawy, ale tez musze je uporządkować, żeby coś sensowniejszego napisać.
Jakiś Ty społecznie dojrzały! Mogę sobie zsynchronizować z Tobą te dane?

Offline Mężczyzna Oskar

  • Wiadomości: 796
  • Miasto: Szczecin/Świnoujście
  • Na forum od: 14.12.2011
Te ograniczenia już są Oskarze. Np z tego co wiem Wilk i Ciman byli na Kanarach i tam za nocleg namiotem w parku narodowym - a zajmuje niejednokrotnie 80% wyspy, dostać można srogi mandat. I to nie tylko czcze gadanie. Cimana spotkał patrol a terenówkach i zrobiła się afera... nie wiem czy w końcu wysłali mu mandat, ale chyba wypisali mu na 5 tysięcy Euro, albo więcej.

Wyobraźmy sobie, że nie mamy gdzie spać a park ciągnie się ciężkimi terenami a zapada noc... Ani jednego człowieka miejsce na nocleg idealne. Cóż, coś za coś. Rozumiem rozterki i popieram, choć jak pokazuje przykład temat jest bardzo elastyczny. My jako rowerzyści też jesteśmy turystami. Czy to troszkę nie myślenie w stylu: "ale fajnie gdyby dziewicze miejsca były tylko dla nas a inni sio?"

Pozdrawiam Turystycznie!

Tyle że mi chodzi o ograniczenia dla przemysłu turystycznego, czyli zabudowań hotelowych, restauracyjnych, sztucznych atrakcji medialnych itd. ograniczenie dla turystów masowych, zorganizowanych, grupowych. Chciałbym takie ograniczenia, a nie ograniczenia dla pojedyńczych turystów. Wolałbym ścisłe regulacje odnośnie chcronionych terenów i możliwości noclegowania (np. specjalne miejsce awaryjne albo schronisko, zezwolenie na nocleg po wcześniejszym ustaleniu), dla pojedyńczych turystów, a nie masowych. Z drugiej strony po to są parki narodowe, krajobrazowe itp. żeby chronic środowisko i jak trzeba ograniczać potencjalne działania szkodliwe, a w tym mieści się możliwość nocowania. A chyba najczęściej w okolicach takich terenów są jakieś opcje nocowania, typu pola kempingowe itp. Na kanarach nie byłem więc być może tam ich nie ma. Lecz osoba świadoma potrzebie chronienia tego typu terenów nie powinna mieć większego problemu z zaakceptowaniem takich ograniczeń. ;)

Nie nie jest to takie myślenie jak podajesz. :P Fakt jesteśmy również turystami, lecz nie można nas wrzucać do jednego worka z turystami masowymi. Literatura naukowa, dokładnie rozdziela i definiuje masowego turystę zorganizowanego i podróżnika któremu przypisywane są różne zachowania i role związane z podróżowaniem. Nie kieruję się jakimiś plusami względem siebie, że chciałbym mieć coś dla siebie a nie innych, w sensie dla naszej grupy turystów rowerowych. Nie chce po prostu aby turystyka masowa mogła pochłonąć wszystkie teren i je ustandaryzować, bo to jest zwyczajny proces niszczenia różnorodności kulturowej.

@ Martwa, temat jest b.ciekawy, sam chyba trzy razy próbowałem ubrać w słowa co mam na myśli i torchę błędnie przytoczyłem tu wątek z tą Chorwacją, bardziej chciałem się skupić na oddziałowywaniu turystyki masowej na cały dział turystyki i chciałem właśnie podać inne spojrzenie na problemy nie tak odległe nam. A wszystko to przez egzamin. Jakbyś była ciekawa tematu to mam dwie książki socjologiczne na ten temat. ;)
« Ostatnia zmiana: 17 Sty 2013, 11:11 Oskar »

Offline Mężczyzna regent

  • Wiadomości: 13
  • Miasto: Lublin
  • Na forum od: 02.01.2013
Byłem na hiszpańskim wybrzeżu (Costa del Sol) w drugiej połowie października. Było fantastycznie, cisza, spokój, zero ludzi. A pogoda wsamraśna. Nie za gorąco, nie za zimno, ale w sam raz na krótkie spodenki. Tak więc topowe atrakcje turystyczne warto zaliczać po sezonie.

Ale dla odmiany niemieckie wybrzeże Bałtyku przejechałem w szczycie sezonu czyli w lipcu. O dziwo - cisza i spokój. Tłumaczyłem to sobie tym, że wszyscy Niemcy są akurat na Majorce. Plaże może nie całkowicie puste, ale jednak na tyle że do najbliższego grajdołka z emerytami-naturystami co najmniej 100 metrów. Oczywiście w miejscowościach wypoczynkowych było trochę ludzi, ale już na trasie poza nimi tylko sporadyczni rowerzyści. A przy tym infrastruktura (ścieżki rowerowe) na tyle rozbudowana, że ew. tłumy pieszych czy konwoje kamperów zupełnie nie wchodziły mi w drogę.
« Ostatnia zmiana: 17 Sty 2013, 14:07 regent »

Offline Mężczyzna Dusza

  • ✫ ♪ ✯ ♫ ✬ ♬ ✰
  • Wiadomości: 966
  • Miasto: Opole
  • Na forum od: 23.02.2010
Tyle że mi chodzi o ograniczenia dla przemysłu turystycznego, czyli zabudowań hotelowych, restauracyjnych, sztucznych atrakcji medialnych itd. ograniczenie dla turystów masowych, zorganizowanych, grupowych. Chciałbym takie ograniczenia, a nie ograniczenia dla pojedyńczych turystów.
Oskar, komu i co jeszcze chciałbyś ograniczyć? W terenach przemysłowo nierozwiniętych turystyka często jest jedynym sensownym źródłem dochodów dla regionu, wydaje się logiczne że ludzie chcą tam inwestować i przyciągnąć jak najwięcej ludzi. O parkach narodowych nie wspominam, bo tam sprawa jest jasna - nie ma i kropka.

Wolałbym ścisłe regulacje odnośnie chcronionych terenów i możliwości noclegowania (np. specjalne miejsce awaryjne albo schronisko, zezwolenie na nocleg po wcześniejszym ustaleniu), dla pojedyńczych turystów, a nie masowych.
Jak odróżnisz turystę masowego od pojedyńczych? Mam wrażenie, że nastąpiło małe pomieszanie pojęć. W moim rozumieniu, Twoja pierwotna definicja turysty masowego zdawała się wskazywać na osobę, która nie koniecznie ma chęć dreptania 3 godziny pod górę aby rozbić namiot w zaciszu parku narodowego? Popraw mnie proszę jeśli popełniłem błąd.
Sam chciałbym, aby prawa noclegowe stosowane w takich krajach jak Szkocja czy Szwecja obowiązywały w Europie. Pytanie jest, czy jesteśmy w stanie jako społeczeństwo wziąć na siebie tą odpowiedzialność. Czy służby parków są w stanie egzekwować nieprzestrzeganie przyjętych zasad. Bo jak patrze na śmieci rozrzucane po lasach to otwiera mi się nóż w kieszeni. Jednak idąc Twoim tropem można zakazać (ograniczyć) wstępu do lasu? Problem rozwiązany i cicho w lesie będzie. Chyba nie o to w tym wszystkim chodzi?

Offline Mężczyzna olo

  • Moderator Globalny
  • Wiadomości: 7081
  • Miasto: Bydgoszcz
  • Na forum od: 12.02.2011
mam też wrażenie, że trochę następuje tutaj dzielenie ludzi na lepszych i gorszych, ze względu na to jaką formę turystyki wybierają, w połączeniu z propozycją przywilejów dla tych lepszych.

można wyzywać a nawet obrażać się na turystykę masową, ale gdyby do mojego miasta nie przyjeżdżało tyle autokarów z Niemcami i rozmaitych wycieczek szkolnych, to albo lokalne podatki byłyby wyższe, albo odczułbym to w inny sposób - gorsza infrastruktura, brak tego czy owego, większe bezrobocie.

miejsc do których turystyka masowa dociera na większą skalę przybywa i jest to naturalne. wszystkich ludzi na świecie łączy fakt, że chcą zarabiać, godnie żyć i mieć co zjeść. dlatego też wielu mieszkańców rejonów dotąd nieturystycznych podejmuje różne działania promocyjne i inne, aby też kogoś przyciągnąć do siebie. naturalna kolej rzeczy.

jestem też przeciwnikiem demonizowania tej turystyki masowej i jej możliwości. nie spodziewam się nad biebrzą tłumów porównywalnych do tych na lazurowym wybrzeżu. a już w ogóle nie spodziewam się jakiegokolwiek tłumu w anonimowym lesie nad anonimową rzeką.

PS. co w sytuacji gdy turystów niemasowych będzie tak dużo, że ich obecność w jednym miejscu, np nad biebrzą, niczym się różnić nie będzie od obecności turystów masowych? zamiast korków na drogach korki kajakowe, w lesie namiot na namiocie, a w lokalnym sklepie w malutkiej wsi będą gigantyczne kolejki?

PS.2. czy Zlot w Międzygórzu to była już turystyka masowa, czy jeszcze nie?
Cytat: Hipek
To, co napisał Olo, brzmi rozsądnie.


Offline Mężczyzna Oskar

  • Wiadomości: 796
  • Miasto: Szczecin/Świnoujście
  • Na forum od: 14.12.2011
Nie komu tylko co, a co to już pisałem. Chodzi o ograniczanie i kontrolowanie rozbudowy enklaw turystycznych które zacierają i splycaja różnice kulturowe, a co za tym idzie, stają sie wylegarnia stereotypów, a także nie mają wiele wspólnego z prawdziwym obrazem danego kraju. Zdaje sobie sprawę z aspektu jedynego zarobku i dlatego należy kontrolować i regulować rozwój atrakcji turystycznych, aby posiadały autentyczną wartość.
Turysta masowy zorganizowany, to turysta nie zainteresowany tubylcami, nastawiony na rozrywkę i korzyści dla siebie. Śpi w hotelu o dobrym standardzie i porusza sie w swojej bance środowiskowej. Zwiedza wszystko i obserwuje z pokładu autokaru. Turysta do którego nam najbliżej to turysta który jest nastawiony na kontakt z tubylcami, zainteresowany ich kultura, spiacy w różnych nie zaplanowanych miejscach, poruszający sie rowerem, oszczedzajacy pomimo posiadanych pieniędzy żeby ta podróż mogła trwać jak najdłużej.
Odnośnie przykładu lasu nie skomentuje ponieważ jest to głupi generalizujacy przykład. Ale poniekąd odpowiem, wstęp do lasu w którym przekraczają jest dopuszczalną liczba osób na m kwadratowy powinna być regulowana, jest to chlonnosc terenu, pojęcie z zakresu ekologii. Przykładem jest choćby regulacja wstępu na o ile dobrze pamiętam na red rock w australli.
Przepraszam olo że masz takie odczucia, nie o to mi chodzi żeby jednych wywyzszac a drugich oczerniac, nie chodzi o ślepe uogolnianie przepisów regulujących czy co. Ciężko mi sie pisze z tel. więc tylko odpowiem na miedzygorze, turystyka masową ma charakter komercyjny.;)

Wątek ma na celu dyskusję na ciekawy temat a nie dopieszczania mojego ego lepszego turysty. ;)

Offline Mężczyzna Dusza

  • ✫ ♪ ✯ ♫ ✬ ♬ ✰
  • Wiadomości: 966
  • Miasto: Opole
  • Na forum od: 23.02.2010
Turysta masowy zorganizowany, to turysta nie zainteresowany tubylcami, nastawiony na rozrywkę i korzyści dla siebie.

A jednak ten turysta dla tubylców jest o wiele bliższy (czyt. bardziej wartościowy) niż:

poruszający sie rowerem, oszczedzajacy pomimo posiadanych pieniędzy

Cel, który chciałbyś osiągnąć ograniczeniami może i jest piękny. Pobudki jednak zdają się być mocno egoistyczne a metody nieco drastyczne. Czy w ten sposób nie spychasz konkretnych społeczności na margines, sprowadzając ich do roli mieszkańców enklaw/rezerwatów,  których nie mogą kształtować według własnych potrzeb? Dostęp do wielu pięknych i dzikich miejsc, często jest efektem ubocznym działalności człowieka również tej nastawionej na turystykę. To dzięki takiej działalności możesz łatwiej zaopatrzyć się po drodze w niezbędne zapasy, dzięki którym "podróż może trwać jak najdłużej"
Też czuje tutaj pewien elityzm, o którym wspomniał Olo.

Nie bardzo rozumiem, czemu przykład zaśmieconego lasu uważasz za głupi. Może nie na miejscu? Natomiast Twojej odpowiedzi nie potrafię zrozumieć
wstęp do lasu w którym przekraczają jest dopuszczalną liczba osób na m kwadratowy powinna być regulowana, jest to chlonnosc terenu, pojęcie z zakresu ekologii. Przykładem jest choćby regulacja wstępu na o ile dobrze pamiętam na red rock w australli.
Jak to się ma do zachowa pierwotnego stanu danych terenów? Przytoczony przez Ciebie Ayers Rock jest akurat świętym miejscem dla autochtonów i idąc Twoim tropem nie powinno być tam w ogóle możliwości wstępu, vide zachowanie "autentycznej wartości", z czym zresztą bym się zgodził.

Prawdziwie wolny dostęp do przebywania na łonie natury we wcześniej wymienionych przeze mnie państwach działa, ponieważ ludzie potrafią uszanować dane im prawo i idące za tym obowiązki. Coś czego w wielu miejscach brakuje. Ja przykładowo bardzo zawiedziony byłem sytuacją, którą zastałem w Rumunii, a to właśnie przez nie szanowanie czystości przez rdzennych mieszkańców. Ile pięknych krajobrazów zrujnowanych było przez walające się śmieci, graty i Bóg wie co jeszcze...
Jestem za zachowaniem naturalności i rdzennego charakteru terenów, ale wolałbym aby to było robione przez oddolną edukację niżeli odgórne rozporządzenia. I tutaj właśnie relacje, które nieco demonizujesz mogą wyrządzić wiele dobrego.

Przez Ciebie będę miał teraz wyrzuty sumienia przy podawaniu jakichkolwiek szczegółów w relacjach, bądź przeklęty ;)

Offline Mężczyzna wojtek

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 5172
  • Miasto:
  • Na forum od: 02.03.2010
    • Pokój z Tobą
@edit:
To do Oskara, z Duszą się akurat zgadzam ;)

Nie wiem, czy Cię dobrze zrozumiałem: nawiązując do Twojego awatara, chcesz, żeby w "imię zasad" ktoś rezygnował z obsługi większej ilości turystów i zarobku, żeby dopieścić kilku eksploratorów czy drifterów (to według klasyfikacji Cohena), którzy może nie dadzą zarobić, za to są fajniejsi i  tak fajnie się integrują? Mają rezygnować z rozwoju i żyć w skansenie, żeby przejeżdżający koło nich turysta oszczędny mógł sobie później powiedzieć "Dokładnie tak to sobie wyobrażałem"? MSZ to ograniczanie wolności, jeśli ludzie chcą się zmieniać, porzucać swoją kulturę i tworzyć stereotypy, to mają do tego prawo, jeśli traci się przy tym coś wyjątkowego, to pozostaje nam tylko ubolewać i zachęcać do kultywowania wartościowych tradycji, ale nie siłą i odgórnymi regulacjami. I płacić :P

Offline Mężczyzna Oskar

  • Wiadomości: 796
  • Miasto: Szczecin/Świnoujście
  • Na forum od: 14.12.2011
Jeżeli wartość mierzona jest w pieniądzach to masz rację. ;)

Duszo, czy zachowanie autentyczności i różnorodności kulturowej to jest egoizm? Bo o to mi chodzi.

Co do lasów, wyolbrzymiłeś móją myśl sugerując zakaz wejścia do lasu. A moja odpowiedź, dotyczy problemu przekraczania chłonności nat. (Chłonność naturalna to maksymalna liczba turystów, którzy mogą znaleźć się na danym terenie bez powodowania zmian degradacyjnych w jego środowisku. Wyrażana jest liczbą osób (turystów), które mogą przebywać przez tydzień na powierzchni 1 ha, bez szkody dla środowiska.) na przykładzie lasu. W momencie gdybyś znalazł las w który cieszy się takim zainteresowaniem, należało by pomyśleć o regulowaniu ruchu w celu ochronny przed degradacją tego wyjątkowego miejsca. ;)

Ja nie mówię, że nie powinny być wstępu, że należy zakazywać, należy regulować i tworzyć z głową, a nie tylko kierować się kasą. Co nam będzie po pieniądzach jak wszystko będzie sztuczne?

Cytuj
Ja przykładowo bardzo zawiedziony byłem sytuacją, którą zastałem w Rumunii, a to właśnie przez nie szanowanie czystości przez rdzennych mieszkańców. Jestem za zachowaniem naturalności i rdzennego charakteru terenów, ale wolałbym aby to było robione przez oddolną edukację niżeli odgórne rozporządzenia. I tutaj właśnie relacje, które nieco demonizujesz mogą wyrządzić wiele dobrego.

Zgadzam się i w jednym i w drugim. Rozwiązanie to jak najbardziej edukacja, a także tworzenie różnych projektów i organizacje które zajmują się takimi sprawami.

Po raz kolejny prostuję. Nie chodzi mi o zakazy, chodzi mi o regulację, tworzenie z głową i edukowanie. Jeżeli chodzi o ograniczanie, to tak, wolałbym aby można było ograniczać do jakiejś libczy rozbudowę wcześniej wspomniane kompleksy turyst. Można postawić się w obronie biednych mieszkańców, którzy nie mają innej opcji zarobku, ale trzeba zauważyć, że często rdzenni mieszkańcy z których robi się wręcz atrakcję turystyczną, a stare miasta przekształcane są automatycznie w żywe muzea wraz z nimi, decydują się na opuszczenie swoich czasem wielopokoleniowych domów.

Wilcze Stado, nie chodzi mi o dopieszczanie drifterów, żeby mogli się tak fajnie integrować. Czy naprawdę w każdej idei trzeba doszukiwać się osobistych korzyści? Czy to takie dziwne, że wkurza mnie efekt globalnej konsumpcji, mcdonaldyzacji, braku autentyczności i tworzeniu sztuczności? Dokładnie o to mi chodzi:
Cytuj
"zachęcać do kultywowania wartościowych tradycj"
i nie chodzi mi tu o jakiś straszny aparat państwowy z zomo. Po to powstają parki narodowe, rezerwaty biosfery.

Temat nie jest łatwy, chciałbym żebyście nie brali osobiście tego co tu piszę, jestem świadom tego że mogą wyniknąć tu pewne kontrowersje, a sam jestem ciekawy waszego zdania. Wy nie widzicie niczego złego, czy zgubnego w takiej wizji świata turystycznego? :P
« Ostatnia zmiana: 17 Sty 2013, 14:39 Oskar »

Offline Kobieta Marta

  • Wiadomości: 2744
  • Miasto: Edynburg/Lodz
  • Na forum od: 18.09.2008
    • Historie z rowerem w tle
To ja moze nie bede dyskutowac, ale podam pewien konkretny przyklad.
Pare lat temu bylam na Lanzarotte, nie rowerowo, chcielismy sie wygrzac na sloncu i na jakis czas opuscic te chlodna, deszczowa i wietrzna kraine. I co, coz slonce i cieplo bylo, ale wszsytko inne bylo takie samo jak na Wyspach, momentami czulam sie tak jakbym pojechala tylko w inny region Wielkiej Brytanii, ale po kolei.

Na Lanarotte juz dawno temu wprowadzono zakaz budowy wysokich budynkow i innych atrakcji psujacych pierwotna architekture wyspy, byly to poczatki walki z turystyka masowa, ktorej oprzedstawicielem byl lokalny artysta E. Menrique, ktorego przerazilo to co stalo sie na wybrzezu ladowej Hiszpani (Costa del Sol). Te regulacje dotyczace zabudowy udalo sie wprowadzic, dzieki czemu na calej wyspie stoi tylko jeden wiezowiec, pozostale budynki sa niskie i pomalowane na bialo.
Jedankze cala reszta nastawiona jest na turystow i to turystow bardzo konkretnych - tych z wysp: Wielkiej Brytanii i Irlandii. Dowod puby serwujace brytyjskie/irlandzie piwo i jedzenie w tym sniadania, knajpy typu grill bar, kuchnia indyjska i chinska. Koszmar! Nie bylo mozliwosci sprobowania czegokolwiek lokalnego, bylismy skazani na Guinessa albo Magnersa, z jedzeniem bylo podobnie, nie dane mi bylo sporobowac paelli czy prawdziwej hiszpanskiej tortilli, tylko bekon i jajko sadzone na sniadanie, frytki na obiad, itd. Niewiele lepiej bylo w glebi wyspy. We wszystki atrakcjach byly masy turystow dojerzdzajacych autokarami lub wypozyczonymi samochodami. Takze pomimo niewatpliwych walorow krajobrazowych wyspy, jest jakby zamorska posiadloscia brytyjczykow. Smutne to jest, wrecz przerazajace. Dla mnie mieszkajacej w Szkocji byl to szok i tak jak juz napisalam wczesniej, czulam sie jakbym pojechala kilkaset kilometrow na poludnie, a nie na drugi koniec Europy! A jak musza sie czuc ludzie przyjezdzajacy z innych krajow? 
Druga strona medalu jest z pewnoscia doskonale funkcjonujaca gospodarka Wysp Kanaryjskich, ktore mimo ze naleza do Hiszpanii, nie naleza do UE! Maja tam fantastyczne drogi, wiem ze to tez kwestia klimatu, ale na wielu odcinkach jest tak ze nowa szeroka droga wybudowana jest rownolegle do jakiejs waskiej starej. Bezrobocie jest neiwielkie.

Sadze ze bardzo trudno oceniac kwestie turystyki, poniewaz stanowi ona bardzo istotna czesc gospodarki wielu krajow.
The bicycle is just as good company as most husbands and when it gets old and shabby a woman can dispose of it and get a new one without shocking entire community.

Offline Mężczyzna rodert

  • Wiadomości: 197
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 06.07.2011
Oskar, na początku podałeś Chorwację jako negatywny przykład biznesu turystycznego. Tutaj się nie zgodzę. Chorwaci nie wpuścili do siebie inwestorów wielko kapitałowych i nie zabudowali wybrzeża ogromnymi molochami hotelowymi, tak jak to jest na wspomnianym Costa del Sol, czy w Bułgarii. Postawili na kwatery, dzięki temu lokalna społeczność ma źródło dochodu. Mamy przykład regulacji, która kształtuje masową turystkę.
W twoim odczuciu postawa gospodarzy, to jest to pogoń za pieniądzem. Jednak tutaj trzeba więcej zrozumienia, bo Ci ludzie podczas kilku ciepłych miesięcy muszą zarobić na swoje utrzymanie na cały rok. Podobnie funkcjonuje polskie wybrzeże.
Będąc przy Chorwacji, dostęp do Plitwickich Jezior jest regulowany, gdyż z roku na rok odwiedza je coraz więcej ludzi. Nie tylko chciwość, ale właśnie ograniczanie liczby odwiedzających powoduje że w tym przypadku cena biletu rokrocznie wzrasta dochodząc do granic akceptowalności.

Podstawą każdej skutecznej regulacji są zakazy i skuteczne ich egzekwowanie.
Tu przykład z USA. W USA są parki narodowe do których dostęp jest ściśle reglamentowany, czyli w danym dniu na terenie parku może przebywać tylko ściśle określona liczba ludzi. Turysta wchodząc do takiego parku zostaje przeszkolony czego mu nie wolno robić, jak ma się zachować. Po czym dostaje mapkę z określoną trasą z której nie może zejść, oraz dostaje worek na fekalia który musi zdać przy wyjściu. Takie ograniczenia mają służyć pełnej ochronie przyrody i tam to działa. To są ściśle określone i ostro egzekwowane ograniczenia, kto chce wejść musi się im podporządkować, albo wynocha.

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum