Autor Wątek: Podróże rowerowe – skąd ten pomysł?  (Przeczytany 4248 razy)

Offline sumdetective

  • Wiadomości: 250
  • Miasto: Irlandzka wieś, królewskie hrabstwo
  • Na forum od: 14.03.2010
Pierwsza długa trasa to Wrocław - Zbylutów, żeby odwiedzić dziadka :) gdzieś w okolicach 1989/1990. Google teraz mówi, że to 110km, ale wtedy zajęło mi to wieczość i nigdy się nie kończyło he he
Potem jakieś wycieczki w okolice Wrocławia (Ślęża, Wołów, Stolec...), ale zawsze z plecakiem. Chyba wtedy w ogóle nie wiedziałem, że coś takiego jak sakwy istnieje...

A pierwsza sakwowa to Białoruś / Ukraina 2010. Zainspirowała mnie para podróżników Tim i Cindy Travis (www.downtheroad.org), potem rejestracja tu na forum i po paru miesiącach wyprawa. A hindiana rzeczywiście pojechała na 'dziko' :) Ja też bidnie przygotowany byłem - zwłaszcza kondycyjnie - do Lwowa wjechałem już na stojąco, bo tak mnie tyłek #$%^&^$%^&#@!! ..bolał

na marginesie
sumdetective, kiedyś bardzo aktywny członek tego forum...
bo ja teraz mam streszczenia co wieczór
Dlaczego rower? ... bo ma dwa kólka.

Offline Mężczyzna urko

  • Wiadomości: 90
  • Miasto: KPN
  • Na forum od: 09.01.2011
Na przełomie lat 70 i 80 dostałem od kogoś kalendarz kieszonkowy, który zawierał szereg cennych informacji  ;D, np. dotyczących odległości pomiędzy miastami. W kalendarzu tym było również "vademecum turysty kolarza" jakoś tak to się nazywało, słowo vademecum w tytule było na pewno ;). Przeczytałem to vademecum i postanowiłem, że zostanę turystą kolarzem :) ale nic w tym kierunku nie robiłem. Pod koniec lat 80 miałem piekielny wypadek samochodowy,  a jazda rowerem była formą rehabilitacji, ale i wtedy nie zostałem jeszcze wymarzonym turystą kolarzem ;) W 1996 r. kończyłem aplikację i uczyłem się do egzaminów. Żeby nie zwariować od nauki ni nie paść od fajek i kawy, kupiłem sobie Mongoosa Crosswaya 450, na pięknej cro-mo ramie Tange ;), którego mam do dziś. Wtedy też zacząłem jeździć trochę poważniej, ba rower był zabierany na wakacje ale była to turystyka stacjonarna, ot objeżdżałem okolicę w której odpoczywałem, turystą rowerzystą i wtedy nie zostałem :(. W 2003 r. serfując po necie trafiłem na stronę grupy rowerowej "Orbit" i po prostu zachłysnąłem się ich relacjami. Ważne jeszcze było i to, że panowie orbitowcy to, excusez  moi le mot, "dziaduńki";) mniej więcej w moim wieku, uznałem wię, że skoro tacy emeryci mogą jeździć, to ja też. Do sprawy podszedłem poważnie, kupiłem bagażniki, sakwy tylne i przednie, torbę na kierę i w 2004r w dniu 04 czerwca tj. w dniu w którym kończyłem podwójną osiemnastkę  ;D wyruszyłem w swoją pierwszą podróż.

Offline Kobieta kolibereq

  • Wiadomości: 376
  • Miasto: Śląsk
  • Na forum od: 07.02.2013
Ja mam za sobą kilka lat operacji i rehabilitacji, a co się z tym wiąże, życia w łóżku. Problemy z chodzeniem skłoniły mnie do wypróbowania środka lokomocji, jakim jest rower. O dziwo, chodzić nie mogę, ale mogę jeździć! A więc zakochałam się. Na wyprawach nie byłam, dopiero się przymierzam.
Nie chodzę, jeżdżę, chyba zostanę listonoszem...

Offline Mężczyzna Borafu

  • Moderator Globalny
  • Wiadomości: 10714
  • Miasto: Łódź
  • Na forum od: 02.04.2010
Nie jesteś jedyna, która ma problem z chodzeniem a jeździ - Anna Harkowska robi to całkiem nieźle!
No, to teraz czas na wyprawy, albo chociaż wyprawki

Offline Kobieta kolibereq

  • Wiadomości: 376
  • Miasto: Śląsk
  • Na forum od: 07.02.2013
Tak, znam osobiście Anię Harkowską :) jest podopieczną mojej fundacji :D Myślę o pewnej akcji dla niej, ale jeszcze trochę czasu potrzebuję na organizację pewnych spraw :)
Nie chodzę, jeżdżę, chyba zostanę listonoszem...

Offline Mężczyzna Borafu

  • Moderator Globalny
  • Wiadomości: 10714
  • Miasto: Łódź
  • Na forum od: 02.04.2010
No i pojechałem "ucząc ojca dzieci robić"  :(

Offline Kobieta kolibereq

  • Wiadomości: 376
  • Miasto: Śląsk
  • Na forum od: 07.02.2013
Nie chodzę, jeżdżę, chyba zostanę listonoszem...

Offline Mężczyzna Elizium

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6061
  • Miasto: Bnin
  • Na forum od: 17.03.2013
    • Klasyka w niedzielny poranek
Pojechaliśmy w zamierzchłych czasach - czyli w 1990 roku - z kumplem do Częstochowy. Dwie kolażówki, Orkan z bagażnikiem, na którym jechał 2 osobowy namiot z materacem. Ja na Sprincie 2 bez bagażnika. Pozostałe bagaże niestety na plecach. Trasa 230 km w jedną stronę, zrobiliśmy ją w półtora dnia. Pół dnia na odpoczynek i powrót. Jadąc do Częstochowy, ja, człowiek nizin gdzieś za Ostrzeszowem chyba, na pierwszym większym pagórku pomyślałem, że fajnie byłoby mieć sakwy. Reszta wydaje się zatem oczywista, więc nie ma o czym gadać :D
Absurdalny Eli

Hipek: "Starość to wg mie coś takiego że marudzisz jak to jesteś słaby i w ogóle, a potem wciągasz na lajcie podjazdy 25% i elo"

Offline Mężczyzna bob71

  • Wiadomości: 221
  • Miasto: Ząbkowice Śl.
  • Na forum od: 16.06.2011
    • Podróże rowerowe Bogdana i Romana
Moja przygoda rowerowa zaczęła się w Bieszczadach. Pojechaliśmy w dwie rodziny na wypoczynek i kumpel zabrał do przyczepy dwa rowery. Jednego dnia załadowaliśmy się na nie i zrobiliśmy małe kółko wokół Polańczyka. Spodobało się i na następny rok zaproponowałem wycieczkę z mojego domu do Pragi. Za rok Roman dojechał do mnie z Sosnowca pociągiem. Zapakowałem ekwipunek do kupionych na targu kolorowych sakw, karimata, namiot, śpiwór i drogę. W okolicach Adrspachu ulewa nasączyła dokładnie nasz ekwipunek, o północy rozbiliśmy namiot 50 m od torów w okolicach Trutnova, następna noc już w Pradze na polu rzepaku! Potem zwiedzanie Pragi i powrót do domu rowerkiem. Odparzenia, odciski i niesamowite wrażenia. Od tej poru co roku wybieramy inny kraj i w drogę. Nie da się bez tego już normalnie żyć!
Bogdan 1/2 BRowery Team'u
www.browery2.fimeo.pl

Z tą Chorwacją to przesada.

Offline Mężczyzna skaposzczet

  • Wiadomości: 47
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 12.02.2013
Tradycyjnie zacznę od “jeżdżę od kiedy pamiętam”.

Bardzo długo byłem aktywnym fanem rowerowania i bardzo długo broniłem się przed wycieczkami dłuższymi niż jednodniowe.

Żona, za licealnych czasów zapalona cyklista zaniedbała swojego bakcyla. Na szczęście nie było trudno go wskrzesić i zaczęliśmy wspólne rowerowanie. Żona od najmłodszych lat jeździła na spływy kajakowe, więc była przyzwyczajona do namiotu, gotowania na ognisku i koczowniczego życia. Szybko doszła do wniosku, że na rowerze może być nawet fajniej niż w kajaku bo nie jest się przywiązanym do wody i można więcej zobaczyć.

Jako, że to ona jest ta odważniejsza i ogólnie “hop do przodu”, to postanowiła dwa lata temu, że długi weekend spędzimy na Suwalszczyźnie na rowerach. Jako, że były to już czasy internetu, to przygotowaliśmy się zawodowo. Bagażniki i sakwy Crosso, lekki sprzęt biwakowy, i gruntowny serwis rowerów. W moim przypadku nawet bardzo gruntowny, bo mój rower już wtedy miał za sobą 12 intensywnych lat użytkowania. Wyprawa udała się znakomicie. Żadnych awarii i nieprzewidzianych sytuacji, piękna pogoda (poza przymrozkiem w nocy, ale żeśmy zmarzli). Po powrocie czuliśmy się jak po miesięcznym urlopie.

Na kolejne wakacje planowaliśmy trasę wzdłuż wybrzeża ale okazało się, że nasza pierwsza wyprawa przyniosła więcej radości niż się z początku wydawało. Wcześniej z nieznanego powodu nie mogliśmy utrzymać ciąży, z tej wyprawy wróciliśmy ze zdrowym maluchem na pokładzie. Okazało się, że żona ma poważną cukrzycę a przygotowania kondycyjne i pedałowanie po 90 km dziennie obniżyły poziom cukru i uratowały życie naszej córeczce.

Teraz Mała ma już roczek i możemy ją zostawić na weekend majowy z babcią, a sami planujemy objechać Biebrzański PN. Żona już jest na pompie insulinowej i dziarsko przygotowuje kondycje na ten rok.

Córka też pewnie długo spokoju nie będzie miała, bo już czeka na nią przyczepka Chariot Cougar II. Na razie pewnie pojeździ z nami tradycyjnie do zoo i w okolice Warszawy, ale jak trochę dorośnie to nie ma zmiłuj ;).

Mój BLOG

Offline Mężczyzna wikrap1

  • Wiadomości: 1481
  • Miasto: łódź
  • Na forum od: 03.02.2013
    • Wyprawy młodej pary
U mnie to było tak, że dziewczyna miała jechać na wakacje do rodziny na dłuższy czas, więc żeby za bardzo nie zatęsknić, to sobie wymyśliłem, że pojadę sobie w Bieszczady na kilka dni i potem do niej zajadę. Pomysł nie doszedł do skutku, bo rodzice nie chcieli mnie puścić. Niedługo też nie ułożyło mi się z dziewczyną. Myśl o wyprawie została. Związałem się z moją obecną lubą, która też jest rowerowa i w wakacje zaproponowałem przejażdżkę w góry. Ostatecznie ustaliliśmy, że jedziemy na mazury. Rodzice również się nie zgodzili, ale uciekłem z domu i pojechaliśmy  ;D No i od tąd myślę o kolejnych wyprawach :D

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum