Generalnie narzekam na brak energii, bo najwięcej jem wieczorem przed snem a powinno być chyba na odwrót.
Płynny posiłek staram się zakończyć jedzeniem w postaci stałej - w przeciwnym razie żołądek potrafi się zbuntować
Przykładowe jedzenie:śniadanie - coś co zostało z dnia poprzedniego, zwykle były to zaviny lub śmietana kremówka (np. 35%) jeśli miałem w kartonie albo bułki.drugie śniadanie - dwa lub trzy jogurty (lub śmietana 18%, możliwie tłusto), deser czekoladowy, ze dwie lub trzy bułki.trzecie śniadanie - kolejna bułkaobiad - śmietana kremówka, dwie bułkidrugi obiad - dwa lub trzy jogurty (lub śmietana), deser czekoladowy, dwie bułki, trzy bananykolacja - kolejne bułki, ewentualnie śmietana kremówka.- śniadanie - płatki owsiane instant (dwa opakowania) + herbata- w trakcie jazdy ciasteczka węglowodanowe lub jakieś batoniki oraz obowiązkowo paczka cukierasów najlepiej nadzianych - obiad - makaron z sosem instant ew. dopchanie chemiczną zupką- menu jak między śniadaniem i obiadem- kolacja - znowu makaron, piwo ew. kanapki jak się pieczywo dorwie
To, co napisał Olo, brzmi rozsądnie.
Najlepiej mleko zagryźć śliwkami, polecam
Na wyjazdach odżywiam się z grubsza fatalnie, trzon diety stanowi pieczywo z czymś, żeby dało się je zjeść. Idzie go dużo, bo około 1 kg na dzień. Dodatkowo obiad typu pół paczki makaronu z czymś w stylu sos ze słoika w ramach przerwy w jeździe.Mistrzostwem południowej europy jest Ajvar, można wsuwać zarówno do chleba, jak i do makaronu.
Od samego czytania dostałem sraczki
@worek, z taką ilością jogurtów, to już dawno powinieneś zbiera wieczka od jogurtów
ja generalnie na rowerze jem bardzo mało, czego efektem jest potem kilka kilogramów obywatela mniej.
śniadanie to chleb z pasztetem/serem/kremem/dżemem [w zależności od tego co mam], do tego zdarzy się kaszka manna lub jogurt. no i obowiązkowo kawa.
Można zamoczyć chleb i wyjdzie na jedno
Chętnie do swoich posiłków dorzuciłbym jajka i parówki. Niestety brak kuchenki uniemożliwia.
Chleb wydaje mi się sensowny bo tani. Fascynacji makaronem nie do końca rozumiem - sam w sobie nie kosztuje bardzo mało, nie ma żadnych wartości odżywczych, szybko się trawi. Do tego gotowanie na kartuszu sporo kosztuje. Skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać? Można zamoczyć chleb i wyjdzie na jedno
etam, po co kuchenka?
W krajach strefy euro jest odwrotnie, to chleb jest drogi, a makaron jest tani. Gotowane, ciepłe żarcie szybciej się trawi mniej obciążając kiszki, to czuć. Wartości odżywcze to właśnie duużo węglowodanów, tak jak białe pieczywo.
Jeśli chodzi o żarcie wyprawowe to właściwe proporcje zapewniają produkty sezamowe, takie jak tahini czy chałwa. Dużo tłuszczu, węglowodanów i białka, kaloryczność absurdalnie wysoka (około 600 kcal na 100g). Szkoda tylko, że dość drogie
Najlepsza bomba jak dla mnie: na pierwsze boczek a na deser porcja : śmietana, dżem, makaron, płatki owsiane i dużo cukru
Trzeba tylko chować przed dziećmi, bo wyssą wszystko na raz.Marek
Cytat: Wilk w 27 Wrz 2013, 15:46Przerzuć się na herbatę, kawa to złoZgadzam się!
Przerzuć się na herbatę, kawa to zło