Nie mam pojęcia jak Ty się mieścisz w 10-15 zł Chyba że te bułki to zwykłe kajzerki. Ze swojego menu muszę wykreślić konserwy mięsne, bo te przyzwoite kosztuję około 6 zł, te tańsze to smakują jak pies zmielony z budą
Ależ tu bzdur popisanych Polecam sobie przeczytać:http://www.czasnarower.pl/artykul/2650Na zeszłorocznym Tour de Pologne, kolarze zjedli prawie 700kg makaronu. Śmietany 18% podejrzewam że na oczy nie widzieli... I po paczce makaronu za 2zł + sos za 2zł, na pewno dalej uciągniesz niż po śmietanie 18% za 4zł I przy okazji głodny nie będziesz (i sraczki nie dostaniesz )
@brodacz, z taką wagą masz niedowagę i może tutaj tkwi problem, bo nie masz w ogóle zapasów w ciele do wykorzystania.
Podciągasz styl pod zwykły brak kasy. Jakbyś miał dzienny budżet 100pln to też byś jadł makaron z parówką?
dziurawiec na przemian z rumiankiem popijać.
Dziurawiec odpada w miesiącach nasłonecznionych, nie radzę, z tego co pamiętam - uwrażliwia na słońce. Zatem na wakacje średnio sie nadaje, no chyba że na Islandię (działa równiez antydepresyjnie, a jak wiadomo, brak słońca, o który pewnie nietrudno na Islandii, potrafi wpedzić w depresję - zatem taki dziurawiec na Islandie jak znalazł)
Jakoś tak strasznie delikatnie jadacie. Pewien poziom (jak zawsze) trzyma worek_foliowy, brodacz wspomniał o smalcu, maciekkk o -chyba- 'karczku'. Raz (w innym wątku) był wpis o 'podgardlu' do pierogów chyba po lubelsku, olo piekł chyba karkówkę. Poza tym bułeczki, paszteciki, wędlinka, jajeczka, dżemik, płateczki, śmietanka, nutelka, kisielek, pączusie, cukiereczki ... Nikt nie wspomniał o pożywnej kaszance na cebulce z xlebkiem (cieszy zmysł powonienia, wzroku, smaku i dotyku) pod kieliszek dla zdrowia. Tuszonka, Przysmak tatarski jakby wyszły z mody, podobnie salcesonik brunszwicki vel meduza z kropelką octu pod musztardę sarepską również z xlebkiem + kieliszek lub choćby te flaczki. Ludzie najtwardszego sortu delikatnieją. Jeszcze dwa, trzy, pięć sezonów i będziemy prawić o ziarenkach, roślinkach, dziurawiec na przemian z rumiankiem popijać.
Na wyprawie staram się jeść w miarę możliwości to samo co w domu. Węglowodany może i dla sportowców dobre ale na dłuższą metę niezdrowe.
Z tymi parówkami i tanim makaronem to bym uważał, na takim pożywieniu daleko się nie zajedzie. Ostatnio w Czechach spotkałem w supermarkecie makaron pod wiele mówiąca nazwą "Clever", był 2 razy tańszy niż inne, nie kupiłem go, ponieważ jego wartość odżywcza chyba też była 2 razy mniejsza. Z parówek już dawno się wyleczyłem, wolę dopłacić i kupić bekon, lub kabanosa. Cena puszek(konserw): tanie - to marne jedzenie na którym się daleko nie zajedzie, niestety za dobre trzeba sporo dopłacić
a cóż to za teoria? Węglowodany stanowią zwykle zdecydowaną podstawę normalnej diety, i jest ok.
Cytat: yoshko w 13 Paź 2013, 20:03@brodacz, z taką wagą masz niedowagę i może tutaj tkwi problem, bo nie masz w ogóle zapasów w ciele do wykorzystania.Przy niemal identycznym wzroście ważyłem zawsze przynajmniej kilka kilogramów więcej. Mimo tego często odczuwałem odcinanie energii. Niestety niektórym tycie przybranie na masie przychodzi bardzo trudno.
W Rumunii nie tylko pieczarki kroiliśmy wieczorem, ale też prawdziwki samodzielnie znalezione w lesie . A średni dystans dzienny mieliśmy ponad 100km, żeby nie było. Osobiście nie wyobrażam sobie gotowania, które polega na wsypywaniu jakichś proszków do makaronu, już wolał bym zjeść sam makaron
Ale masa i skoczność nie ta.