obsługuje (z dodatkowym czujnikiem) kadencję i puls, ale w ubogim zakresie - po prostu pokazuje chwilowe tętno i chwilową kadencję. Do treningu to tylko Edge, który nie jest na paluszki, albo licznik ze zgrywaniem na komputer (ten pociągnie i rok na jednej baterii
Fajnie, że i na Waxmunda udało się wynaleźć cytat
ale na rowerze jeździć nie mogę, więc szukam bajerów....
Dużo by pisać o treningu i metodach jego uskuteczniania. Nie wiadomo jak zareagujesz na nagłe cugle, w które ubierze Cię pulsometr. Niekiedy trudno uwierzyć w jego wskazania. Może być tak, że lubisz jeździć w pewien sposób, a pulsometr nagle karze Ci robić zupełnie inaczej. Kwestia czy się do tego dostosujesz czy też nie. Jeśli to drugie to nie ma sensu kupować. Jeśli faktycznie chcesz jeździć według jego wskazań to samo posiadanie niewiele Ci daje. Nie rozpisując się bardzo proponuję Ci kupno czegoś taniego co byś zobaczył jak ta cała zabawa w trening wygląda, a dopiero potem podjąć decyzję co dalej.Kadencję odpuść, to już większa kasa, a pożytek z tego bardzo dyskusyjny.
A jak mi zacznie pulsometr zabierać przyjemność z jazdy, to go przestanę używać po prostu, bo nie wyniki są dla mnie najważniejsze