Np. jak zachowuje się gdy zjadę ze śladu świadomie np 5 km, to jak sie zachowuje? Cofa do miejsca w którym zjechałem ze śladu co przydaje się na ultramaratonie czy po najkrótszej drodze prowadzi na ślad, co jest dobrze w podróżowaniu?
Ty wiesz lepiej o nawigowaniu Garminem, którego nie używasz...
Czas działania. Zwykły telefon jako nawigacja wytrzymuje jakieś 10 godzin (sprawdzone). Oczywiście ekran wybudzany tylko, gdy jest potrzebny (często, ale na krótko), podświetlenie max i komunikaty głosowe. Potem trzeba ładować. Powerbank 20Ah waży jakieś 0,5 kg, ale wydłuża czas działania telefonu do 5-7 dni. A taki Garmin? Na starcie oferuje ze 20 godzin pracy, co przekłada się na 2 dni jazdy, ale potem znów powerbank lub worek baterii. Czy jest to warte tych 1000-2000 zł na dodatkowe urządzenie?
Widoczność w słońcu. Zgoda. Na telefonie w słońcu niewiele widać. Ale wystarczy osłonić go ręką i już widać. Drobna upierdliwość, ale czy jej wyeliminowanie warte jest tych 1000-2000 zł na dodatkowe urządzenie?
Ale w Garminach chyba jest tak samo? Tylko te z przyciskami są na to niewrażliwe. Ale tak czy inaczej można ochronić telefon przed deszczem i jakoś go obsługiwać (sprawdzone). Czy naprawdę jest sens w tym celu wydawać 1000-2000 zł za dodatkowe urządzenie?
Używając telefonu do nawigacji zyskujemy znacznie więcej, niż tracimy. Przede wszystkim mamy dostęp do mnóstwa różnych aplikacji mapowych. Nie podoba się jedna? Można użyć innej. Mnóstwo map, nakładek, czasem bardzo egzotycznych, jak np ręcznie rysowana mapa Puszczy Bukowej (nie działa jako nawigacja, ale można się na niej zlokalizować). Albo takie apki jak Mapa Turystyczna, Polskie Szlaki, Polska Niezwykła. To wszystko jest dostępne na telefony. Można używać po kilka apek na raz. Telefon da radę. Ileż to razy jedna aplikacja mnie prowadziła, w innej zapisywałem ślad, a jeszcze inną uruchamiałem by podejrzeć okolicę na zupełnie innej mapie. Mnóstwo możliwości, które są skomplikowane lub niemożliwe na dedykowanych nawigacjach.
Do czego więc taki Garmin może się przydać? Do sportu. Tylko tam widzę jego miejsce. W turystyce już dawno telefony go prześcignęły. To zupełnie tak, jak z kompaktowymi aparatami fotograficznymi. Musiały zniknąć z rynku, bo telefony zaczęły robić lepsze zdjęcia od nich. Teraz telefony także lepiej nawigują. Koszt takiego Garmina nijak się nie przekłada na wygodę nawigowania, a niedociągnięcia telefonu są łatwe do ominięcia lub wręcz zignorowania.
Ja podziwiam stwietdzenia typu "klikam prowadź do celu i jadę jak prowadzi". Nie ma co! Kwintesencja turystyki rowerowej i krajoznawstwa.
Nawigowałem po uprzednio przygotowanych śladach ale czasami leśne drogi okazywały się zarośniętymi ścieżkami.
Do tego kilka razy mi się zawiesił, kilka razy wyłączył.