Polskie góry od Zgorzelca po Ustrzyki

[Gasan]

Polecam adres http://amapy.centrum.cz/ Fajna mapa można sobie włączyć zależnie od potrzeby szlaki rowerowe lub piesze. Trochę szkoda ze mapa kończy sie na granicy państwa, a niektóre ścieżki przechodzą przez granice w ramach projektów współpracujących gmin w Polsce i w Czechach. Do uzupełnienia regionu o który pytałeś - od polskiej strony można skorzystać z tej mapki http://www.rowery.subregion.pl/

[Robinson777]

Gasan, dziękuję! Niech Pan Bóg w dzieciach Tobie wynagrodzi  Zazdroszczę Tobie, masz trochę bliżej do górek niż ja... No cóż, trzeba swoje odcierpieć za grzechy... 


Mam jeszcze pytanie... Czy zna Ktoś stronę, na której można znaleźć chętnych na treningi i wyjazdy? Znajomi mi się wykruszyli (pożenili...  ), a nie zawsze chce się samemu jeździć...


Gasan, czy ta strona http://amapy.centrum.cz/ ma wersję anglojęzyczną? Bo nie mogę znaleźć... 

[yoshko]

Tutaj

[Robinson777]

Tutaj? 

[yoshko]

Mam jeszcze pytanie... Czy zna Ktoś stronę, na której można znaleźć chętnych na treningi i wyjazdy? Znajomi mi się wykruszyli (pożenili...  ), a nie zawsze chce się samemu jeździć...

[Robinson777]

Uhm... Ale na razie zero odzewu... 

[yoshko]

Na razie nic konkretnego nie napisałeś a na wycieczkę za rok nikt się nie zgłosi.

[laxigen]

Na razie wszyscy piszą, że są za ciency żeby taką trasę w tym czasie zrobić.

Może chętnych poszukaj tutaj
http://www.forum.strongman.pl/

[Gasan]

Robinson777 ta mapa to chyba tylko po czesku, szczerze mówiąc nigdy nawet nie szukałem angielskiej wersji, ale to pewnie dlatego ze po czesku czytam płynnie

[magda]

Ja chciałam się zgłosić, ale jak kobiety nie, to nie. 

[Robinson777]

So, I don't speak Czech...  i muszę to nadrobić... Czesi nie znają zwykłego "have a nice day..." 
A co do trasy... Przecież można ją zmodyfikować, np. start ze Świeradowa, końcówka to raczej w Przemyślu. Raczej nie dostanę dłuższego urlopu z pracy (zazdroszczę nauczycielom...), muszę się zmieścić w 14 dniach... Długość trasy mieści się poniżej 1000 km. Kiedyś sześc dni zrobiłem 998 km, wszystko w terenie, ale siódmego dnia z PRZYJEMNOŚCIĄ odpocząłem sobie  . Czas wyjazdu to raczej sierpień, teoretycznie najbardziej suchy miesiąc lata, najlepiej byłoby wyjechać we wrześniu lub październiku, ale trzeba brać pod uwagę długość dnia... Nie lubię jeździć po górach nocą...
Proponuję niektórym zajrzeć na http://trailteam.pl/blog/2012/07/agnieszka-zdobywa-rowerowa-korone-gor-polski/
Kobieta "z jajami"  chciałbym mieć taką żonę 


Magda, to był głupi żart, przyznaję i biję się w piersi... Mea culpa, mea magna culpa... Znam Kobiety, które mają chyba silnik zamontowany, takiego mają powera. Jechać może każdy chętny, który czuje się na siłach 

[oszej]

to w końcu w tym roku czy w przyszłym, bo plączesz się w zeznaniach

[Robinson777]

Właśnie się zastanawiam, ten czy przyszły... Zobaczymy, co będzie z formą... Jestem po przymusowym, półrocznym rozbracie z rowerem, tegoroczne starty w zawodach odpuszczę sobie, zdrowie ważniejsze, żal jedynie roweru, który się rozsypał... 
Trasa dzienna powinna wynieść 60-70 km, jedynie odcinek wokół Ostravy będzie dłuższy, ale to raczej płaski teren, który trzeba będzie przeskoczyć...


Magda, masz jakieś doświadczenie w rowerowym grandzeniu po górach? 
A ze wstydem muszę przyznać, że nigdy nie byłem w 3mieście...  tak jakoś wszystko przegrywa z górami... Zwłaszcza nasze morze...

[magda]

Sorry ale nie dogadamy się, ty masz uprzedzenia, ja nie.
W Trójmieście i na Kaszubach byś się zdziwił jakie są podjazdy...

p.s.
Edytuj posty

[Robinson777]

A co do trasy... Wyznaczę kilka wariantów, w zależności od warunków klimatycznych można będzie wybrać jedną z nich. Tu nie chodzi o bicie rekordów, ale o bezpieczne przejechanie całej trasy. Na szaleńczą jazdę pozwalam sobie wtedy, kiedy jeżdżę sam i nie odpowiadam za współtowarzyszy podróży. Dlatego nie szukam ludzi, którzy nie potrafią współpracować w grupie i takich, co ciągle coś muszą udowadniać sobie i innym... Szukam Ludzi, którym można zaufać i na których można polegać. Aby się o tym przekonać, trzeba trochę tej soli zjeść (ale nie tej z Kiełczynka, od mojego byłego nauczyciela...  )