ale za to zyskasz mocne i porządne opony.
Ja bym Sprytnego Sama zostawił. To są opony w teren, a na Twojej trasie terenu będzie sporo. Na Marathonach będziesz miał gorszą przyczepność na szutrach ("pływanie" roweru na boki) i zero szans w piachu. Po prostu pchanie i kropka.Jestem świeżo po doświadczeniach z wypadem w tamte okolice (Podlasie i Litwa). Oprócz mnie wszyscy mieli terenowe opony (w tym Smart Sam oraz Racing Ralph), a ja miałem właśnie Marathony. Na asfalcie oczywiście na tym wygrywałem (choć ekipa była mocna i nie odczuwałem nad nimi przewagi szybkości, jeśli już, to minimalną przewagę wytrzymałości - większe opory przez długi czas kumulują się i przynoszą więcej zmęczenia), natomiast trafiło się parę szutrowych i jeden piaszczysty odcinek. Na szutrze zostałem mocno z tyłu i tylko uprzejmości kolegów zawdzięczam, że nie wlokłem się sam, a na piachu po prostu pchałem, podczas gdy oni przynajmniej fragmentami jechali.A zatem - wziąwszy pod uwagę proporcje między przewidywaną ilością asfaltu i terenu, decyduj. A gdybyś się zdecydował zostawić sobie Sama, to dla żony proponowałbym dokładnie to samo. To niedroga i dobra opona. Chyba że żona w ogóle mało jeździ, wtedy można by rozważyć jeszcze tańszą Land Cruiser (przynajmniej na przód, bo na tył ma chyba nieodpowiedni bieżnik - bo podłużny, czyli odporny na poślizgi boczne, a zatem w sam raz na koło przednie).Co do moich doświadczeń ze Schwalbe w ogóle - to popieram Michała w stu procentach. Przez ostatnie półtora roku używam czterech kompletów: Marathon pod bagaż, Marathon Racer "na lekko" , Snow Stud zimą i Big Apple po mieście. Łączny przebieg na tych oponach to 21 kkm (najwięcej na racerach, bo około 7-8 kkm). Wynik: jedna guma (na racerach). Żadnych ukrytych wad, rozklejeń, pęknięć. Racery udało mi się pociąć rozbitym słoikiem, ale mimo widocznych nacięć wciąż dają radę. Na marathonach widać po wyprawach nieco zużycia, ale trzymają się dobrze i zdziwiłbym się, gdybym musiał się ich pozbyć wcześniej niż na koniec 2010 roku. Po Snow Stud i Big Apple (przebieg ok. 4 kkm) nie widać śladu zużycia (poza brudem ).Podsumowując, polecam opony Schwalbe.
Jakie opony byś polecił (lub któryś z Was, zaprawieni w boju forumowicze by polecił) na taką wyprawę. czytałem, że niektórzy polecają właśnie marathony (myślałem o marathonach xr 2.00) ale z tego co piszesz na szutach się nie sprawdzają a ja będę miał głównie szutry i kamieniste drogi. co w takim razie powinienem wziąć?z góry dzięki za pomoc i pozdrawiam,