Autor Wątek: Szosowe hydrauliczne hamulce tarczowe  (Przeczytany 2574 razy)

Offline skolioza

  • Wiadomości: 2559
  • Miasto: kraków
  • Na forum od: 01.04.2009
    • http://www.RetroMTB.pl
problemem jest też kwestia awarii na trasie - przy zerwaniu bądź zatarciu linki wymienisz ją bezboleśnie nawet na końcu świata (bo przecież zapas masz), a jak wyleje Ci hydraulika, albo uszkodzi się/ wyrwie z klamki przewód to już jest większy kłopot (zarabianie nowego przewodu - oliwki, baryłki - zalewanie wliczając w to potrzebny zestaw wężyków, strzykawek oraz pół butli płynu etc)

Offline Mężczyzna Waxmund

  • Moderator Globalny
  • Ironman
  • Wiadomości: 11154
  • Miasto: Baszowice k/Kielc
  • Na forum od: 07.06.2007
    • www.waxmund.pl
sorry - jestem u Dominiki i się nie wylogowałem - oszej ;)

ale mnie wystraszyłeś.. już myślałem.... ;)
Czasami na drodze spotykam prawdziwych rowerowych szaleńców, pędzą na złamanie karku i wbrew rozsądkowi... naprawdę... aż ciężko ich czasem wyprzedzić...

www.waxmund.pl

Offline Mężczyzna Freud

  • Wiadomości: 2649
  • Miasto: Zielona Góra
  • Na forum od: 16.06.2011
Skolioza - fakt, w trasie awaria może być problemem (to miałem na myśli mówiąc "dostępność" - w trasie może jej nie być).

Łatwo zerwać taką linkę? Jaka to musiałaby być siła?
Wydaje mi się, że raczej taka linka wyrwie się ze zbiorniczka albo z hamulca. Ktoś musiałby specjalnie przeciąć linkę, żeby urwała się w połowie. Przynajmniej tak mi się wydaje - mylę się?

Przy tylko wyrwanej lince trzeba zmienić końcówki na lince (oliwka i końcówka przewodu hamulcowego), uzupełnić braki oleju, zmienić klocki jeśli się zatłuściły i odtłuścić tarcze jeśli się zatłuściły. Co determinuje posiadanie:
- oleju (150ml?) - nie pamiętam już
- końcówki na linkę (oliwka i końcówka przewodu hamulcowego)
- obcinaczki (które warto mieć zawsze)
- mały zbiorniczek lub woreczek
- śrubokręt (który warto mieć zawsze)
- nieco odtłuszczacza

W takim scenariuszu nieco więcej akcesoriów niż standardowo, ale zestaw naprawczy nie jest aż tak duży :) A operacja przy zerwanej lince dość prosta jeśli choć raz się to robiło. Robiłem to w warunkach czysto domowych i żadnych narzędzie specjalnych nie potrzebowałem. Nauczyłem się z poradnika w internecie.

Fakt, że ja bym nie zabrał takiego zestawu ze sobą :D
Doczołgałbym się do pobliskiego miasta i tam naprawił hamulce :)
Jadąc gdzieś na koniec świata nie chciałbym hydraulicznych, ale to raczej powinno być naturalne.

Myślę, że jak wybieramy hydrauliczne to liczymy się z tym, że powinny być warunki do ich naprawienia. Każdy sam oceni gdzie się wybiera i jaki problem byłby w czasie awarii.

Nie chcę przekonywać że hamulce hydrauliczne są uniwersalne bo nie są.
Ja tylko chcę powiedzieć, że sama obsługa hamulców  tego typu (technicznie bez przeciwności losu typu dostępność w różnych warunkach) to taka sama ilość zachodu.
Wilk podawał skrajności z tłoczkami, ale trzeba wiedzieć, że to raczej zdarza się w rowerach MTB które mają niezły przebieg a wtedy diagnostyka takich hamulców powinna być na bieżąco a nie wtedy kiedy się popsują. Tak nie dzieje się w ciągu jednej jazdy - o te hamulce trzeba dbać tak samo jak o V jeśli tak intensywnie się ich używa.

Hydrauliczne są już bardziej wyspecjalizowane a co za tym idzie wymagają inne spojrzenia na nie.

Ja używam 2.5 roku i jestem zadowolony. Jak dla mnie tak samo obsługowe jak V.
Dla kogoś hardkorowego jak Wilk :P może nie. Niech każdy sam oceni czy ich potrzebuje czy nie.
"Życie jest jak jazda na rowerze, żeby utrzymać równowagę musisz poruszać się do przodu." - A. Einstein
"Wax, to tylko kwestia czasu kiedy "Podróże z dziećmi" stanie się twoim najważniejszym działem" - Cinek

Offline Mężczyzna Freud

  • Wiadomości: 2649
  • Miasto: Zielona Góra
  • Na forum od: 16.06.2011
Dalej twierdzę, że obsługa hydraulicznych nie jest problemem.
Za odpowiedź przytoczmy Twój tekst (dodając, że przy wyrwanej lince często trzeba jeszcze odpowietrzyć hamulce, co wymaga jeszcze paru akcesoriów, najlepiej dedykowanego zestawu do odpowietrzania za ok.150zł i nie jest to czynność taka prosta w wykonaniu)
Najlepiej warto mieć, ale nie trzeba. Wystarczy strzykawka - takiej też użyłem u siebie.
Tanie i proste.

Co do warunków jakich używam: mi rower służy nie tylko trekingowo - używam go również jako rower crossowy (bo takim w zasadzie jest z charakteru). Zdejmuje sakwy, zdejmuje lowrider'a i mam rower do jazdy lokalnie w każdych warunkach.
Bardzo lubię skuteczność hamulców tarczowych.
Do MTB mój rower się naturalnie nie nadaje, ale przy oponie 1.75 mogę z powodzeniem sobie pozwolić na jazdę po terenie.

Jeśli zakupię rower do MTB to pewnie hydrauliczne przełożę a ten rower będzie miał V-ki a w tym założę V-ki (a i nad tym się zastanowię bo polubiłem hydrauliczne).
Wtedy będzie miał zastosowanie typowo turystyczne.

I z rozmowy na temat obsługi hamulców zrobiła się rozmowa na temat sensowności użycia a to już nieco inny temat.
"Życie jest jak jazda na rowerze, żeby utrzymać równowagę musisz poruszać się do przodu." - A. Einstein
"Wax, to tylko kwestia czasu kiedy "Podróże z dziećmi" stanie się twoim najważniejszym działem" - Cinek

Offline Mężczyzna Freud

  • Wiadomości: 2649
  • Miasto: Zielona Góra
  • Na forum od: 16.06.2011
Uważam, że jak tłoki przestają dobrze działać to najwyższy czas coś z tym zrobić - to się nie dzieje w czasie jednego wypadu Wilk. Po to właśnie diagnostyka raz do roku (albo częściej przy mocniejszej eksploatacji) i po to własnie producent wypisuje te śmieszne rzeczy w instrukcji :P Nic nie jest wieczne.

Opowiadasz bajki, widać  jak masz małe doświadczenie z takim sprzętem. Żeby tłoki przestały dobrze działać to wystarczy dzień jazdy w ciężkich warunkach, coroczne przeglądy w żaden sposób przed tym nie uchronią. Poza tym wpychanie tłoków przy zmianie hamulców to nie to samo co ich praca przy zwykłym hamowaniu. Na końcówce wysunięcia (jak jest przy zużytych klockach) mogą pracować idealnie, ale by założyć nowe klocki trzeba je wsunąć dużo głębiej - a tam właśnie zbiera się syf (bo ten element tłoka który trzeba wcisnąć wcześniej był odsłonięty
A to dziwne :) Widziałem ostatnio rower w mega syfiastym błocie i hamulce działały bez zarzutów.
To chyba jakieś wyeksploatowane widziałeś już?
"Życie jest jak jazda na rowerze, żeby utrzymać równowagę musisz poruszać się do przodu." - A. Einstein
"Wax, to tylko kwestia czasu kiedy "Podróże z dziećmi" stanie się twoim najważniejszym działem" - Cinek

Offline skolioza

  • Wiadomości: 2559
  • Miasto: kraków
  • Na forum od: 01.04.2009
    • http://www.RetroMTB.pl
chyba się nie zrozumieliście - Michał ma zdecydowanie rację
autoregulacja klocka polega na tym, ze tłoczki same się wysuwają w miarę zużywania klocka zachowując tą samą odległość okładzin od tarczy niezależnie od grubości okładziny (w końcu nie podciągasz ścierającego się klocka jak przy mechaniku )
Jeśli więc zmieniasz klocki ze startych na nowe to masz mocno wysunięte w kierunku tarczy tłoczki, które nie "wpuszczą" Ci nowego klocka, bo nie będzie między nimi wystarczająco miejsca Musisz więc je wepchnąć aby zrobić miejsce na nowe, grubsze okładziny
A że tłoki są w takiej sytuacji mocno wysunięte, to i na ich odsłoniętej powierzchni może zbierać się syf utrudniający tą operację

Offline Mężczyzna Daniel

  • turysta licznikowy
  • Wiadomości: 2778
  • Miasto: Augsburg
  • Na forum od: 16.03.2009
Wilk wspomniał o moich przygodach.
Jeżdżąc prawie wyłącznie po szosie i regularnie dbając, odpowietrzając i odtłuszczając moje tarczówki zaliczyłem chyba wszystkie możliwe problemy - nieszczelność zacisku, skrzywioną tarczę, nieusuwalne ocieranie.
O ile w terenie wszystkie te wady da sie przełknąć (głównie ocieranie - staje się bardzo niewielkim procentem wszystkich oporów), to na szosie są dla mnie niedopuszczalne.
Jeżdżę obecnie na canti i fakt, kilkakrotnie (na mokrym) brakowało mi siły, ale ostatni raz cokolwiek przy nich robiłem w maju. I to jest dla mnie wystarczający argument.
Wracam do jeżdżenia.

Offline Mężczyzna Freud

  • Wiadomości: 2649
  • Miasto: Zielona Góra
  • Na forum od: 16.06.2011
Daniel, z ciekawości, co było przyczyną krzywych tarcz?
Ocieranie jak rozumiem to już pewnie następstwo.
Objawy pojawiły się po długim czasie czy dość szybko?
Krzywe tarcze miałeś już od dłuższego czasu czy to się stało w ciągu jednego wyjazdu?

[EDIT]
Daniel - pytam bo skrzywioną tarczę da się szybko zdiagnozować. Jeśli jeździłeś na niej dłużej to może to być przyczyna dalszych następstw / awarii związanymi z hamulcami. Tutaj da się diagnostycznie - no chyba, że miałeś pecha i walnąłeś w coś w czasie pojedynczej wyprawy.

Co do cieknięcia też nie ma co demonizować. Jak już ustaliliśmy jest to problem na wyprawie.
Poza swoim przypadkiem znam też kolegę który 7 lat jeździ trekingowo na hydraulicznych i mówił, że nie miał żadnej awarii. Diagnozuje sobie hamulce rzadko - nie co roku, ale dogląda na bieżąco.

[EDIT]
Z tego co się wczoraj dowiedział to co czym piszesz Wilk może być wyeliminowane - podobno stosowane są już tłoczki ceramiczne w nowszej generacji hamulców hydraulicznych.
Do tego każda nowa generacja tego typu hamulców eliminuje pewne bolączki, które są powszechnie znane.

Podobno wszystkie grupy Shimano rezygnują z V-ek. V-ki zostaną tylko w niższych grupach przerzutek i w wersjach trekingowych.


Nie wolno tak wszystkiego wrzucać do jednego worka. Nic nie jest idealne, ale nadal sądzę, że większość z tych rzeczy da się eliminować przez zwykła diagnostykę. A jak nawet się coś popsuje to należy od razu naprawić.
Takich drobnych spraw można nie zauważać bez diagnostyki co później może skończyć się awariami.

Hamulce hydrauliczne zależnie od sposobu używania, warunków używania itd oraz poziomu dbałości i diagnostyki mogą przysparzać takie problem o których pisze Wilk, ale wcale nie muszą. Nie ma co uogólniać i mówić, że hamulce hydrauliczne to zło. Ja swoich na nic nie zamienię.

Nadal twierdzę, że przy klasycznym trybie użytkowania wymagają tyle samo uwagi co V-ki. Wystarczy odpowiednie się nimi zajmować od czasu do czasu. Sam sposób naprawy w przypadku awarii oczywiście, że wymaga większej ilości operacji ale nie jest to jakieś trudne.

Trudne jest tylko wtedy kiedy brakuje części lub jeśli cena części jest wysoka, ale to już ustaliliśmy, że jest problem na wyprawie, w trasie.

Producent nie od rzeczy wypisuje jak należy obchodzić się z nimi w instrukcji, aby właśnie zapobiegać a nie leczyć.

Dla przykładu odpowiedniej dbałości o sprzęt: jak transportowałem rowery samolotem to tarcze wykręciłem co zajęło mi kilka minut. Wkręcenie na centerlocka zajęło tyle samo czasu nie było żadnym problemem, a zabezpieczyłem się w ten sposób przed skrzywieniem tarcz w trakcie transportu.
Klucz do tarcz jest mały. Nie widzę problem, aby go wozić w małej torbie pod siodłowej wraz z łatkami itd.
« Ostatnia zmiana: 7 Kwi 2013, 17:01 Freud »
"Życie jest jak jazda na rowerze, żeby utrzymać równowagę musisz poruszać się do przodu." - A. Einstein
"Wax, to tylko kwestia czasu kiedy "Podróże z dziećmi" stanie się twoim najważniejszym działem" - Cinek

Offline Mężczyzna Iras67

  • Wiadomości: 11
  • Miasto: Dębica
  • Na forum od: 27.06.2013
Półki co SRAM wprowadził do testów na Tour de France coś pośredniego czyli

Wydaje mi się że to jest o wiele lepsze od tarcz  tam gdzie potrzebna jest mała masa rotująca kół. Tarcze nigdy nie przyjeły się w zawodowym peletonie, nawet wtedy kiedy były problemy z klasycznymi szczękami i obręczami z karbonowymi powierzchniami hamującymi.
Jest jeszcze problem szybkiej wymiany kół po awarii. nieraz widać jaki stres mają zawodnicy i mechanicy z tym. Zawsze maiłem problem z trafieniem za pierwszym razem w szczelinę szczęk tarczą. 
Ten osprzęt który podlinkował Wilk pewnie znajdzie nabywców wśród bardzo zamożnych turystów na świecie lubiących jeździć z barankiem , na razie ... ale w przyszłości wszystko jest możliwe.
edit. Dzisiaj z Hydro -R finiszuje Mark Cavendisch na Polach Elizejskich:-)
« Ostatnia zmiana: 21 Lip 2013, 20:34 Iras67 »

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum