Ja na Górę Św. Anny podobnie jak na Pradziada wybieram się już od 1,5 roku. Z tym że ja to tak bym wolał "ciach ciach" tutaj szczyt, tutaj parę gmin i do domu Pozdrawiam.
Idea dobra. Tylko że na przełomie marca i kwietnia to i dzień krótki (unikam jazdzy po zmroku jak diabeł święconej wody), i dystans dość spory (ode mnie w dwie strony byłoby pod 300 km, oczywiście licząc mniej głównymi drogami).
Na Pradziadzie kiedyś byłem, bodajże w 2008r., musiałbym sprawdzić w swoich zapiskach. Wtedy mieszkałem jeszcze w Wałbrzychu, a nie w Świdnicy. Spałem w hoteliku Kurzovni może kilometr od szczytu. Jazda odbyła się we wrześniu. W sumie wyszło 340 km (190+150). taki dystans to też trochę dużo jak na jeden dzień i sporą górkę (zresztą zdobycie Pradziada to nie tylko ostatni szturm od Karlovej Studanki, lecz sporo wcześniejszych męczących podjazdów).
Pozdrawiam!