Witam!
Mam zamiar w weekend majowy (najlepiej wyjechać 27 kwietnia, czyli w sobotę) przejechać Główny Szlak Podkarpacki. Niewiele znajdziecie o nim w internecie, bo jako taki...nie istnieje. Jego plan przedstawił dawno temu Kazimierz Sosnowski, ale niestety projekt się nie przyjął. Planuje go w pewien sposób "reaktywować" i istniejącymi obecnie szlakami przebić się przez prawie wszystkie pogórza od Andrychowa do Przemyśla, a potem dalej na południe, w kierunku Połoninek Arłamowskich i Rybotyckich. Finisz prawdopodobnie w Lesku, skąd można jakoś zabrać się z powrotem autobusem.
Dystans? Około 380km,można powiedzieć, że to taki nieco krótszy Główny Beskidzki, tylko przez pogórza, więc jazda nie będzie specjalnie ciężka.
Fundusze? Niewielkie, z doświadczenia wiem, że najwięcej kosztuje dojazd/powrót. No i trzeba mieć na jedzenie oczywiście.
Wszystko wozimy ze sobą. Wymagana jest jako taka kondycja, wytrwałość i dobry humor! Mile widziane doświadczenie w tego typu wyprawach.
Czas? Kilka dni, myślę, żę 5-6 z powinno spokojnie wystarczyć.
Wyjazd nastawiony na przygodę, nocleg w namiocie, byle gdzie, kąpiel w strumieniach, wieczorne(i nie tylko) ogniska, herbata z świeżych pędów świerka. Mile widziane zdolności wokalne, a najlepiej, gdy się jeszcze ma harmonijkę i umie na niej grać
Zadaje więc pytanie:
Czy znajdą się śmiałkowie, którzy stawią czoło Podkarpackiemu bezdrożu, zmęczeniu, wilgoci i zimnie? Stańcie w szranki!