Autor Wątek: jak dojechać z Polski do Sapanta Rumunia z rowerami niekoniecznie na rowerach :)  (Przeczytany 2015 razy)

Offline Mężczyzna mirekkk

  • Wiadomości: 16
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 27.03.2013
witam ,
mam pytanie może ktoś z Was pokonywał już tą trasę :)

konkretnie zatem 
grupą 3-6 osób chcemy dostać się w okolice Sapanty, Syhotu Marmarowskiego lub Baia Mare,
myślimy aby trasę z Polski z Przemyśla przebyć jakimś środkiem transportu i wsiąść na rowery jak najbliżej już powyższych miejsowości.
Czy ktoś z was podróżował pociągiem , busem itp z polski w te rejony z rowerami ?
z góry dziękuję za odpowiedź :)

Offline Mężczyzna Ricardo

  • Wiadomości: 817
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.05.2011
Hej
Ja w ubiegłym roku jechałem do Rumunii. Rowerem z Przemyśla do Lwowa, ze Lwowa pociągiem do Czerniowców przy rumuńskiej granicy. Ukraińskie pociągi są ok, bilety kupowaliśmy w dniu odjazdu, nie było problemów z zakupem ani zapakowaniem rowerów do pociągu. Sprawdź inne połączenia ze Lwowa pewnie coś jest do granicy bliżej Sapanty.

Offline Mężczyzna mirekkk

  • Wiadomości: 16
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 27.03.2013
dziękuję za odpowiedź.
 jechałeś zapewne osobowym ?

Offline Mężczyzna Ricardo

  • Wiadomości: 817
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.05.2011
jechałeś zapewne osobowym ?
Nie, to był jakiś pociąg klasę wyżej, taki z kabinami bez drzwi, mieliśmy miejsca leżące i dostaje się pościel od opiekuna wagonu. To się chyba nazywa plackartnyj. Jechaliśmy chyba z 8 godzin.

Offline Mężczyzna Borafu

  • Moderator Globalny
  • Wiadomości: 10709
  • Miasto: Łódź
  • Na forum od: 02.04.2010
Tu masz pociągi ze Lwowa do Czerniowiec: http://tinyurl.com/bqtua4y
Co do plackarty to nie jest to cecha pociągu, tylko wagonu.
Na Ukrainie (jak i chyba w całym dawnym ZSRR) są wagony:
- z siedzeniami (obszczyj)
- bezprzedziałowe, z miejscami do leżenia (plackartnyj)
- przedziałowe z miejscami do leżenia (4os/przedział) (kupejnyj)
- jw, ale 2 os/przedział (spalnyj)

Offline m+k

  • Wiadomości: 847
  • Miasto: Zielona Góra
  • Na forum od: 06.09.2011
    • www.wyprawyrowerowe.zgora.pl
W 2009 roku byliśmy w Rumunii na rowerach. Dojeżdżaliśmy samochodem z rowerami. Samochód zostawiliśmy tuż przy miejscowości Baia Mare, nad jeziorem Firiza, przy pensjonacie. Nie było problemu z zostawieniem samochodu na parkingu w miejscu ogrodzonym, należącym do tego hotelu. Z tego względu, że pierwszą noc spaliśmy w tym pensjonacie, nie płaciliśmy za pozostawienie samochodu w bezpiecznym miejscu na okres dwóch tygodni.
Pozdrawiam :)

Offline Mężczyzna martink

  • Wiadomości: 721
  • Miasto: Starachowice
  • Na forum od: 29.01.2011
    • http://www.wyprawyrowerowemartink.blogspot.com/
Ja zaś dostałem się nieco inną drogą. Pociągami do Mateszalki na Węgrzech a potem rowerem.

Offline Giovanni

  • Wiadomości: 2685
  • Miasto: Gdynia
  • Na forum od: 06.06.2008
    • bikestats
Do Ricardo- gdzie w pociągu ukraińskim stały rowery? Nie było problemów z zakupem biletu na rower/ z miejscem w pociągu/ czy z obsługą wagonu?
pozdr


"Za dobrych czasów liczyłem wakacje według ilości ognisk, liczyłem wakacje według ilości nocy przespanych pod namiotem."
https://www.strava.com/athletes/27761512

Offline Mężczyzna bob71

  • Wiadomości: 221
  • Miasto: Ząbkowice Śl.
  • Na forum od: 16.06.2011
    • Podróże rowerowe Bogdana i Romana
Osobiście jechałem tam na rowerku z Polski przez Węgry a później z Sapanty w kierunku Ukrainy. I jeżeli miałbym coś podpowiedzieć to polecam dojazd od węgierskiej strony. Górki mniejsze a na przejściu Ukraina-Rumunia to jest taki cyrk, że mało gdzie taki widziałem. Małe przejście więc strażnicy robią co chcą, zablokowali cały ruch na przejściu i odprawiali mnie z kumplem przez godzinę, kasy nie dostali! Może coś się zmieniło od tej pory?
Bogdan 1/2 BRowery Team'u
www.browery2.fimeo.pl

Z tą Chorwacją to przesada.

Offline Mężczyzna emes

  • i tak nie dojedzie
  • Wiadomości: 4568
  • Miasto:
  • Na forum od: 09.06.2010
    • http://north-south.info
Pociągiem z Lwowa do Solotvyne. Przekraczasz granicę i jesteś w Sighetu Marmaţiei, jakieś 20km od Sapanty.

Pociąg jedzie całą noc i kosztuje tyle co nic (chyba poniżej 20zł). Nie wiem jak z przewozem rowerów, ale na pewno dogadacie się z prowadnikiem. My się dogadaliśmy jak zabrakło biletów :)

Na granicy UA-RO problemów brak. Przekraczaliśmy trzy razy. Nikt nie pytał, nikt nie trzepał, a na rowerach zostaliśmy puszczeni bez kolejki.

Offline Mężczyzna Ricardo

  • Wiadomości: 817
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.05.2011
gdzie w pociągu ukraińskim stały rowery? Nie było problemów z zakupem biletu na rower/ z miejscem w pociągu/ czy z obsługą wagonu?
Przygotowaliśmy się wcześniej do przewozu rowerów ściągnięte przednie koło i całość owinąłem taką jednorazową folią malarską by nic w pociągu nikomu nie ubrudzić. W kasie nie sprzedali nam biletów na rower (nie ma czegoś takiego? ) kasjerka powiedział że to decyzja prowadnika. Przy wsiadaniu do pociągu miałem w ręku kasę na łapówkę, ale nikt nic nie chciał. Nad górną pryczą w pociągu są półki po obu stronach, rowery weszły idealnie wisząc na obu półkach.


Offline Mężczyzna bob71

  • Wiadomości: 221
  • Miasto: Ząbkowice Śl.
  • Na forum od: 16.06.2011
    • Podróże rowerowe Bogdana i Romana
Cytuj
Na granicy UA-RO problemów brak. Przekraczaliśmy trzy razy. Nikt nie pytał, nikt nie trzepał, a na rowerach zostaliśmy puszczeni bez kolejki.
.
Miło, że coś się jednak zmienia!
Bogdan 1/2 BRowery Team'u
www.browery2.fimeo.pl

Z tą Chorwacją to przesada.

Offline Kobieta goś

  • Wiadomości: 57
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 13.11.2011
Gdybyś jednak zdecydował się na jazdę na rowerze:
My jechaliśmy z Krynicy Zdroju na rowerach przez Słowację i Węgry (łącznie 3dni) - czwartego dnia wieczorem byliśmy w Sapancie, dość szybko, a da się jeszcze szybciej;)
Na granicy węgiersko-rumuńskiej bez problemów i poza kolejką :)


Offline Mężczyzna kriestof

  • Wiadomości: 74
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 22.07.2012
Jechałem rok temu ze znajomymi do Rumunii na rowery.

W jedną stronę z Przemyśla pojechaliśmy do Lwowa, w Lwowie wsiedliśmy do innego busa, który jechał do Czerniowiec. Między jednym a drugim mieliśmy tak z 1-2h przerwy, a była niedziela.

Bus z Lwowa do Czerwniowca nie był super drogi, ale dokładnej ceny już nie pamiętam.
Generalnie to była ekstra przygoda, bo jechaliśmy przez środek nocy z ukraińskimi robotnikami, którzy pili wódkę duszkiem i słuchali ruskiego disco. :D

W ogóle w samym Przemyślu spotkaliśmy jakiegoś ukrainca, który jechał w PKSie z towarem bezpośrednio do Czerniowca, ale jako że była to nasza pierwsza wyprawa zagraniczna chcieliśmy w miarę bezpiecznie dotrzeć i nie byliśmy pewni czy można mu zaufać.

W drugą stronę wróciliśmy busem z Suczawy, potem pociąg z Czerniowca do Lwowa, marszrutką na granicę, a po stronie polskiej do normalnego busa.

Jeśli z jakimkolwiek środkiem transportu mieliśmy problem na Ukrainie, to był to pociąg.
Informacja i komunikacja bardzo słaba. Na dworcu w niedzielę nie za bardzo wiadomo gdzie wymienić można walutę, dopiero po jakimś czasie okazuje się, że można to uczynić w kasie. No i dostaliśmy bilety na zły pociąg. Chcieliśmy jechać nocą, a dostaliśmy na taki, który za 5 minut odjeżdżał. Nawet wody nie zdążyliśmy sobie kupić(bo na dworcu nigdzie nie było jak), a upał 30 stopni, brak okien w przedziałach i co najlepsze te na korytarzu zamknięte przez provodnika. :D
Z przewozem samego roweru nie miałem problemu. Provodnik powiedział mi tylko, żebym zdjął oba koła. Zapomniałem dodać, że mieliśmy w czwórkę cały przedział z kuszetkami(chyba jakoś tak to się nazywa).

No i dodam jeszcze, że jak dojedziemy do Rumunii to dokładnie nie planowaliśmy. Chcieliśmy się znaleźć w miarę szybko w okolicach Suczawy. I tak z Warszawy do Czerniowca dojechaliśmy w dobę.

Zarówno w Rumunii jak i na Ukrainie zero problemów z przewozem rowerów czy busem czy pociągiem. Kierowcy zawsze mili, w większości jak mieliśmy jakieś problemy nawet sami nam pomagali. Dopiero jak wróciliśmy do Polski, to się okazało że roweru do pociągu nie można wstawić. :P


Na granicach bez specjalnych problemów. Zarówno busem jak i na rowerze granice w Medyce oraz tę na trasie Czerniowce-Suczawa przekracza się sprawnie.

Zawsze trochę dłużej trwa przekroczenie busem. Bo trzeba wszystkim paszporty sprawdzić, czasami się jeszcze jakieś mrówki znajdą, a celnicy zawsze też są ciekawi czyje rowery i po co to. :) Rowerami natomiast na granicy Rumuńsko-Ukraińskiej przekroczyliśmy błyskawicznie - zostaliśmy skierowani na przejście dla motocyklistów, których nie ma za dużo. Tam była to sprawa formalności, nikt nawet nam sakw nie sprawdzał. W Medyce idziesz na normalne przejście, ale z jakiegoś powodu masz tam pierwszeństwo przed całą resztą jak jesteś z rowerem(czy jako turysta, nie wiem).

W każdym razie do przejścia zawsze trzeba podejść ze spokojem, nie bać się i zachować 'neutralność'. My nie mieliśmy żadnych problemów, zastraszania ani nic takiego. Większość strażników granicznych to nie są uśmiechnięci panowie, którzy Ci się kłaniają. Ale taka jest specyfika tego zawodu i Ty też musisz dlatego do nich podejść z odpowiednim respektem. :)

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum