Ciekawa jest filozofia, że na zachodzie trzeba przestrzegać przepisy a w Polsce już nie.
Wcale nie, radary mają wyegzekwować stosowanie przepisów u tych, do których one nie przemawiają.PS
Nigdy w życiu nie słyszałam w Irlandii, żeby Polacy mieli opinię szaleńców drogowych, natomiast każdy prowadzący tutaj pojazd rodak (sama jeżdżę samochodem prawie codziennie) zauważa róznicę w kulturze jazdy. Tutaj jeżdzimy poprawnie, bez brawury (generalizacja uzasadniona), a w Polsce te same osoby od razu stają się potencjalnymi piratami drogowymi
nie łamię prawa niezależnie od tego w jakim kraju jestem.
A mi się właśnie w tej wyprawie bardzo podoba, że się nie wstydzą nawiązań do ojczyzny, patriotyzmu, religii, że Górnik męczy się jadąc z 3-metrowym kijem na którym jest wielka polska flaga. W dzisiejszym bezpłciowym świecie, gdzie mainstreamowe media od lat za wszelką cenę usiłują nam wmówić, że takie zachowanie to wiocha
To fotoradary w niczym Cię nie ograniczają
Czy akceptowałbyś system totalitarny bo jest prawmocny?
Fotoradary w Polsce powszechnie nie są akceptowane tak samo jak jest powszechnie akceptowane łamanie przepisów, łączne z jazdą po kielichu.
W tym wypadku myślę, że intencje większości uczestników są inne, przede wszystkim chodzi im o dobrą zabawę, ale myślę też że nie wszystkim.
Właśnie o to mi chodzi. Nie mam nic przeciwko pielgrzymkom, choć to nie dla mnie, ale mam wrażenie, że hasło o ofiarowaniu trudu w intencji ojczyzny ma przede wszystkim znaczenie medialne, a głównym powodem zorganizowania wyprawy czy chęci wzięcia w niej udziału jest po prostu pasja - podróże rowerowe z wybitnie sportowym zacięciem. Nie bardzo widzę, czym to się różni od innych wypraw rowerowych pozbawionych tak szczytnych celów. Jedyna różnica to modlitwy i codzienne msze, które jednak nie wyjaśniają mi, w jaki sposób realizowane jest hasło o ofiarowywaniu trudu ojczyźnie.