Ekstemalny wysiłek + niedobór pożywienia+ jeszcze "najlepiej" stres = brak miesiączki przez jeden lub dwa kolejne okresy
Proponuję zatem 200 km bez przygotowania na rowerze, nocą obok pędzących ciężarówek i bez jedzenia. Problem z głowy.
Każda wystarczająco zdesperowana kobieta da radę