Przez 5 tygodni (od 12 maja do 18 czerwca) przemierzaliśmy tureckie wybrzeże Morza Czarnego - mapa na naszej stronie będzie dziś-jutro;-). Co prawda opuściliśmy Stambuł na dwa dni przed rozpoczęciem zamieszek, ale przez cały czas, pedałując wzdłuż wybrzeża i odwiedzając mniejsze i większe miasta czuliśmy się bardzo bezpiecznie. Oczywiście dużo się mówi o protestach - szczególnie młodzi - ale z punktu widzenia rowerzysty, naprawdę nie było ani jednego momentu, w którym czulibyśmy się w jakikolwiek sposób zagrożeni.
Jedyne co pozostaje nam do dodania, to że Turcja jest naprawdę fantastycznym krajem na rower. O dziwo kierowcy wcale nie są aż tak chaotyczni, jak się o nich mówi (albo raczej w tym chaosie jest metoda), do tego drogi w większości przypadków w dobrym stanie, szerokie pobocza, a na mniej ważnych odcinkach mały ruch. Gorąco polecamy!