Ale odejdźmy w tej dyskusji w której jak mniemam pytanie jest czy i jaką i jak bardzo wypasioną kurtkę ma sobie kupić amator/ambitny amator od porównywania stale do tego w czym jedzie czołówka tego czy innego maratonu. To nie ma żadnego przełożenia. To, że oni mają minimum z minimum to wiemy, to że mają mega kondycje to wiemy, to że ich głowa/psychika/wytrzymałość może więcej niż ludzi po „Wikim” to też jest oczywiste.
Tak pisząc o tym co nie mają, a co mają oni powodujemy, że potem ludzie z połowy czy końca stawki zapatrzeni w nich nie kończą maratonu, a mogliby, lub zaczynają stosować tymczasowe rozwiązania do kilkudniowej walki z trasą. A chyba nie o to chodzi.
Jest alternatywne rozwiązanie dla kurtki wodoodpornej. Są płaszcze rowerowe, które obejmują zarówno kierownicę jak i całego rowerzystę. Są na tyle krótkie, że nie przeszkadzają w pedałowaniu. Zapewniają najlepszą oddychalność bo są całe od dołu otwarte i nie ma żadnego zapacania (no może trochę na plecach gdzie płaszcz dotyka ciała. Zapewniają bardzo dobrą wodoodporność, bo są z tworzywa sztucznego lub podgumowanego materiału. Zapewniają lepszą widoczność, bo często mają część kaptura z przezroczystego plastiku. Nie piszę o poncho do chodzenia, ale o dedykowanych rowerzystom rozwiązaniach. Można wspomnieć, że takie peleryny są 10-50 razy tańsze niż kurtki o których mowa w tym wątku.
εἰρωνεία
Temat można zamknąć. Dyskusji o tych czy innych droższych kurtkach tutaj nie ma bo nie działają, puszczają wodę, coś tam lepiej oddychają niż te z Decathlonu. Wszystkie są podobne, a te z Decathlonu dają radę i są tańsze czyli te można kupić droższych nie. No max sensowny cenowy jak mniemam to Endura. I to by było na tyle.
ale ty ciągle piszesz te opinie tak, aby ktoś kto może sobie na to pozwolić to w sumie już nie wie, kupić nie kupić. A może worek foliowy bo w sumie i tak nie działa i tak nie działa. Ludziom się nie sprawdzi po przeczekują, ludziom się nie sprawdzi bo opad konwekcyjny. Statystycznie sytuacje o których mówisz dotyczą tak niewielkiej grupy ludzi i nie wielu sytuacji, że to jest nie istotne. Jak lecisz maraton to już masz na tyle doświadczenia, że wiesz czy jedziesz czy nie , czy czekasz czy nie. Podsumowując: Ludziom się gore shakedry nie sprawdzi - ale masz i jeździszLudziom się nie sprawdzi taiffin bo drogi i coś tam dobry - ale masz i jeździszLudziom elektryczne przerzutki się nie sprawdzą - ale masz i jeździszLudziom lekkie namioty nie potrzebne - ale sam masz i używasz
Ale czy na końcu czy na środku mając dobre ciuchy jedziesz "lżej", w większym konforcie. Że to kosztuje, oczywiście że tak, że można taniej oczywiście że tak. Ale po to ludzie pytają i dyskutują aby dostać jakieś info i sobie potem wybrać. Skoro pytają chcą wydać swoje pieniądze wg swojego uznania.
No bo jeśli wszystko nic nie wnosi, we wszystkim można jechać, wszystko nie potrzebne to po co te dyskusje.
Elektronika IMO sporo wygodniejsza, ale trzeba uczciwie zaznaczać, że jak się skopie to kaplica. Już miałem z elektroniką na dwóch wyścigach poważne wpadki kosztujące długie godziny. I jak mnie pamięć nie myli, tak samo owa elektronika kosztowała Cię na ostatniej Wiśle wiele godzin straty. I o tym jakoś nie wspominasz, a to jest ważna informacja z punktu widzenia osoby chcącej wydać grube pieniądze na takie rozwiązanie. A w terenie dochodzi dodatkowa kwestia - wiadomo, że tylna przerzutka jest elementem dość wrażliwym na uderzenia, więc elektronika jest bardziej ryzykowna niż na szosie.
tak, na Wiśle awaria przerzutki kosztowała mnie 194km jazdy na single speed (40/18). Realnie poleciało 11-12h w plecy. Ale to dalej kazuistyka. W generalnym rozrachunku nic nie wnosząca, ot kolejna nauka i kolejne doświadczenie.
moja endura już się rozleciała ..i też szukam…po dobrych recenzjach … zreszta ricardo tez ja polecał ..wybór padł na …https://sklep.jmpsport.pl/sporty/246-x2-kurtka-rowerowa-meska-40000-jmp.html